Gdy wreszcie po dwóch godzinach nieobecności (którą najemnicy umilali sobie dyskretnymi kpinami z Kalela), Helfdan i Sorg raczyli wrócić ze swej orzeźwiającej wyprawy karawana ruszyła w drogę i podążała mozolnie traktem przez kolejne trzy dni. Ciągłe polowania Helfdana ściągnęły w okolice traktu watahę wilków, która z kolei wypłoszyła wgłąb lasu zwierzynę płową - musieliście się więc zadowalać suchym prowiantem i lepiej pilnować koni. Prócz jazdy i rozmów nie było zbyt wiele do roboty, toteż tym ostatnim zabijaliście czas. Już pierwszego dnia Kario zaczął subtelnie adorować Tuę - jego niezgrabne, nieśmiałe zaloty, drobne przysługi jakie próbował jej świadczyć i krwiste rumieńce gdy tylko dziewczyna na niego spojrzała dostarczały rozrywki całej grupie. Reszta najemników preferowała jednak dojrzałe kobiety i energicznie poczęła emablować Maeve, której ognisty temperament wyraźnie zaimponował mężczyznom. Spokój od najemników miała tylko Sorg - zapewne uznali, że została już “naznaczona” przez Helfdana i postanowili nie wchodzić mu w paradę. To jednak w dwójnasób nadrabiał Laure, na zmianę rozmawiając z nią i Tuą, oraz próbując przekonać uprzedzoną nieco Maeve, że wcale nie są tacy źli. Czarodziejka za to zaczęła mieć spore kłopoty z Sherinem. Podniecony taką ilością nowych osób, dźwięków i zapachów smoczek wiercił się i kręcił w swoim nosidełku, próbując wytchnąć na zewnątrz; rósł też praktycznie z dnia na dzień i robił się coraz cięższy. Nosidełko stawało się coraz bardziej nieporęczne, a siedzący w nim pisklak wyraźnie się nudził i zaczynał podgryzać zarówno swoją opiekunkę jak i - a może zwłaszcza - jej medalion, który bardzo go fascynował. A może zmieniał zęby? Wbrew przewidywaniom Madraga ukrywanie Sherina stawało się coraz bardziej kłopotliwe.
Dopiero trzeciego dnia po południu trafiliście na coś interesującego: małą bukową driadę, która głosem jak szelest zeschłych liści spytała: Przywieźliście Tiistrilla?
Ostatnio edytowane przez Sayane : 03-12-2010 o 18:14.
|