Urizjel zaklął... Gorzej chyba być nie mogło
"Brolli... Co po tysiącu lat wolą stałeś się kamiennym grobowcem w którym Cię zamknięto...
Granitowy Mścicielu, Obsydianowa Tarczo, użycz mi swej mocy by nie sięgały mnie ciosy mych wrogów"
Wyszeptał Urizjel chowając się za burtą i poczuł jak jego skóra pęka, stając się kamienną skorupą. Zderzył swoje pięści ze sobą z głuchym, kamiennym hukiem i wstał. Może nie wyglądało aby skrzydła zostały wzmocnione, wciąż były pokryte krwawo brunatnymi piórami i pierzem, ale pod tymi piórami i pierzem znajdowała się skóra z takiego samego kamienia jak cała reszta ciała.
Odwrócił się i ogarną towarzyszy swoimi skrzydłami najbardziej jak tylko mógł.
-Schowajcie się...- nie dokończył bo w tym momencie łódź wywinęła fikołka. Wleciał do wody, nie był w stanie odskoczyć, nie z takiej pozycji w jakiej był. Spadając tylko wziął głęboki wdech. Złożył skrzydła i wyciągnął miecz.
"Huragan zwrócił się w tę stronę, więc ja idę w tę..." Pomyślał płynąc pod wodą. Trzymał się pod nią najdłużej jak sensownie mógł. Po czym wyskoczył w górę i zamachał skrzydłami. 3 sekundy mu zajęło nim w końcu wzbił się do lotu, po czym wzleciał jakieś 6 metrów ponad ziemię i zapikował na łuczników
Ostatnio edytowane przez Arvelus : 27-11-2010 o 22:22.
|