Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2010, 18:21   #117
Suarrilk
 
Suarrilk's Avatar
 
Reputacja: 1 Suarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodze
Szlachciankę cieszyło, że Angus zachował przytomność umysłu i w przeciwieństwie do niej pamiętał o uczonym Gephardcie. Mając więcej tropów, powinni tym razem zdobyć więcej odpowiedzi. Kobieta wciąż nie mogła uwierzyć, by chodziło tu jedynie o kurę. Niemożliwe, by poważni ludzie, przywódcy miasta, dali się terroryzować jednej kobiecie – nawet takiej, jak Frau Gertruda – z powodu ptaszyska. Anastazja Osipowna przeczuwała, że kryje się za tym wszystkim – samobójstwem Schmidta, ginącymi zwierzętami, szlacheckim herbem – coś więcej. Odkrycie, co takiego, zaczynało być dla niej kwestią honoru.

Odczuła ulgę, gdy Bretonka zwróciła księgę bez większych problemów. Obawiała się nieco, czy odebranie cennego tomu pójdzie gładko, szczęściem jednak obyło się bez przeszkód i wkrótce (no, może nie tak bardzo wkrótce; jak się przekonali, starość rządzi się swoimi prawami – kiedy ktoś stoi u progu końca, dokąd miałby się spieszyć?) zawieszała znów na szyi srebrny medalion. Uśmiechnęła się lekko, czując jego ciężar na piersi. Chwała Ursunowi! Gdybyż jeszcze mieć znów szpadę przy boku...

Herr Gephardt bez trudu odszukał nazwisko Hollenbach w swoim herbarzu. Kislevitce nie spodobało się, co usłyszała. Wampiry, stosy, pachniało to złymi mocami i nie wróżyło niczego dobrego. Była skłonna uwierzyć w historię o wampiryzmie, wszak i do Jarska docierały opowieści o złowrogich mieszkańcach Sylvanii, zresztą – tu w szlachciance drgnęły struny patriotyzmu - cóż to, czy w Kislevie nie mieli swoich, kislevickich wampirów? Nawet jej pradziad ubił jednego swego czasu. Tylko skąd jakiś zbłąkany Hollenbach w Kislevie?

- Tfu! - Na wieść o wampirach Jost splunął przez ramię. - Jeszcze wampiry. Ale cóż to ma wspólnego z kurą? I gdzież Nordland a gdzie Pfeifendorf? Nic nie rozumiem...
- Może byt', że ktos po prostu wykorzystuje zlą slawę Hollenbachów, by swoje niecne postępki ukryt'. Ale jaki sens by to mialo, zupelnie ja nie wiem. Tak glosno o tej rodzinie bylo?
– zastanowiła się raczej retorycznie. - Nu, a jesli tu rzeczywistie wampir jaki krąży, to lepiej wladzom o tym doniest'. Niech nam broń oddają. Najlepszy na wampira sposób – głowy go pozbawit' – dodała z przekonaniem.

Jej życzenie, by oręż odzyskać, zaraz miało się spełnić – po prawdzie, żadne z nich się raczej nie spodziewało, że nastąpi to tak szybko. W człowieku, spieszącym w ich stronę w towarzystwie Schnee i Lauera, od razu rozpoznała szlachcica. Wyglądało na to, że nie tylko wiedział, gdzie są, ale wręcz specjalnie ich szukał. Zaraz też zdradził, dlaczego. Kobieta słuchała go, kiwając lekko głową. Wszystkie elementy układanki wskakiwały na swoje miejsce, niczym zębatki w mechanizmie ratuszowego zegara, który kiedyś widziała.

- Proszę was o towarzyszenie mi do mauzoleum, zatrzymajmy to szaleństwo! Pomożecie Pfeifeldorfowi w tej trudnej chwili? Jestem w stanie zapłacić za natychmiastową pomoc po dziesięć koron dla każdego i jeszcze pięćdziesiąt za zgładzenie "przyjaciela" Lennhardta. Lauer zwróci wam waszą broń. Nie zostało nam wiele czasu! – zakończył swój wywód von Speier.

Nastia ściągnęła brwi. To mogło być niebezpieczne, ale czyż wszystko, co niedawno przeżyli w Marienburgu, nie było niebezpieczne? Dalej. Lucas von Speier był szlachcicem, jego intencje powinny być czyste, jeśli nie chciał skalać honoru rodu. Iluż to jednak szlachciców widziała, którzy nie wahali się szargać dobrym imieniem przodków i deptać własną cześć? Nie była pewna, czy powinni mu zaufać. Z drugiej strony, czyż poniechaniem przysporzy sławy sobie i swoim przodkom? Skoro macki Chaosu czy innych złych mocy sięgnęły do Pfeifeldorfu, a oni tu byli i mieli możliwość ukrócić ich knowania, ich obowiązkiem było to zrobić. Kobieta krótko skinęła szlachcicowi.

- Spieszmy się zatem. A po drodze opiszetie wy może cmentarz i sam grobowiec, bysmy wiedzieli, czego się spodziewat'? I, wybacztie ciekawost', wlasciwie skąd wiecie o udziale brata w kultie? O jego popleczniku?
Przypasała szpadę i lewak. Wspaniale było znów mieć je na właściwym miejscu. Dłoń Kislevitki spoczęła na rękojeści, gdy ruszali w kierunku ostatniego miejsca spoczynku umarłych.
- Byleby magii żadnej przeciw nam nie użyli... – mruknęła, na wszelki wypadek zmawiając modlitwę do Ursuna, a potem i Thora.
 
__________________
"Umysł ludzki bardziej jest wszechświatem niż sam wszechświat".
[John Fowles, Mag]

Ostatnio edytowane przez Suarrilk : 28-11-2010 o 18:38. Powód: literówki
Suarrilk jest offline