Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2010, 00:27   #88
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Szajel siedział na tyłach łodzi otoczony swoimi skrzydłami niczym dwoma różowymi tarczami. Gładził swoje pióra uważnie im się przyglądając. Były takie jakie zawsze chciał by były, piękne, zadbane i gładkie. Od kiedy Harl przygarnął go do amfiteatru zawsze dumnie obnosił się ze swymi skrzydłami. Estetyka i wygląd zawsze były ważne w życiu tancerza, jak i w samym tańcu. Szajel dobrze pamiętał gdy jego opiekun powiedział mu to na jednym z ich specjalnych, indywidualnych treningów...

~*~

Drzwi do jednej z sal treningowych otworzyły się, podłoga tego pomieszczenia cała pokryta była piaskiem, jedynie centrum pokoju było od niego wolne. Na tej czystej wysepce stał też Harl. Jak zwykle wyprostowany, jak zwykle w masce, jak zawsze tajemniczy.
- Szajel mój drogi podleć tu, ale uważaj by nie dotykać piasku. – powiedział swym ciepłym głosem i zaprosił do siebie gestem rózowo-włosego. Młody tancerz zatrzepotał skrzydłami i wzbił się w powietrze by po chwili wylądować koło swego mistrza. Zamaskowany osobnik poklepał Szajela po ramieniu i trzymając dłoń na barku młodzieńca zaczął mówić.
- Dziś zajmiemy się samym sercem tańca mój drogi. Bowiem na taniec składa się kilka czynników. Taniec musi mieć duszę, taniec musi być piękny, taniec musi mieć rytm, a przede wszystkim taniec musi mieć w nas przyjaciela. Jeżeli tego nie zrozumiesz nigdy nie poznasz seretów prawdziwej tanecznej sztuki. Rozumiesz Szajelu?
- Rozumiem. Tylko zastanawiam się po co nam tu ten piasek. Piasek nie jest ani ładny ani rytmiczny! – odpowiedział chłopak i zatrzepotał skrzydłami, wisiorki na jego głowie lekko poruszyły się przy tym.
- Taniec też nie jest ani piękny ani rytmiczny, póki tego w nim nie odnajdziemy. Dziś zajmiemy się pięknem mój drogi uczniu, bowiem je można odnaleźć we wszystkim. Nawet w tym piasku... – mówiąc to Harl pochylił się i przesypał trochę piasku z ręki do ręki.-[i] Teraz więc wejdź na piasek i zatańcz Szajelu. [i]

Tancerz o różowych włosach posłusznie wszedł na podłogę pokrytą piaskiem, a gdy w pomieszczeniu zabrzmiała muzyka on zaczął tańczyć. Obracał się i poruszał rozgarniając przy tym nogami piasek. Nie tańczyło mu się przez to gorzej i nie zwracał uwagi na ziarenka chrzęszczące pod stopami, starał się po prostu wydobyć ze swego tańca jak najwięcej piękna. Gdy zakończył ostatni obrót cała podłoga pokryta była licznymi liniami i kołami utworzonymi z miejsc gdzie stopy Szajela usunęły piasek. Harl dał mu ręką znak by podfrunął do niego co też tancerz uczynił.
- Popatrz mój drogi uczniu. – zaczął mówić mentor tancerza o niecodziennym kolorze włosów kładąc dłoń na jego ramieniu. – Ty w tańcu prezentowałeś się pięknie, lecz zobacz co stało się z całym tańcem. – to mówiąc Harl wskazał na podłogę pokrytą wzorami ułożonymi bez żadnego sensu czy poczucie estetyki.- Czy to jest piękne Szajelu?
Różowo-włosy pokiwał przecząco głową patrząc na szlaki które w piasku wyrzeźbiły jego stopy.
- Musisz pamiętać Szajelu, że w tańcu nie liczymy się tylko my, musimy z nim współpracować, tancerz jak i jego taniec muszą mieć kształt, muszą mieć formę! Zazwyczaj ludzie nie znający się na tańcu zwracają uwagę tylko na tancerza, nie patrzą na to jak zachowuje się sam taniec. Ja zaś nauczę Cię współpracować ze swym tańcem, byście razem tworzyli piękno, a nie byli pięknem osobno.- powiedziawszy to Harl machnął ręką powodując zerwanie się lekkiego wiatru który sprawił, iż piasek ponownie pokrył cała powierzchnię podłogi.
- Patrz teraz uważnie mój drogi uczniu. – ciepły głos Harla otulił uszy Szajela, a jego mistrz wszedł na podłogę. Chłopak miał teraz możliwość podziwiania swego mistrza w tańcu. Ponownie zabrzmiała muzyka.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=e1EzreIsaVI[/MEDIA]

Harl delikatnie poruszał głowa na boki, a następnie przeciągnął stopą po ziemi tworząc w piasku pół okrąg. Jego dłonie powędrowały ku zamaskowanej twarzy jak gdyby chciał pozbyć się maski, lecz szybko je cofnął. Jego ciało poruszało się w rytm muzyki, a stopy wyznaczały na piasku coraz to nowe szlaki. Harl był mistrzem kunsztu tanecznego, patrzenie na niego było czysta przyjemnością. Giętki niczym bicz wyginał swe ciało, przenosząc ręce na różne strony swego ciała, nogi zaś gładko przemierzały cała salę. Co jakiś czas Harl podskakiwał a nawet wzbijał się w powietrze, lecz nawet na sekundę nie przestawał tańczyć. W końcu zabrzmiał ostatni dźwięk muzyki a on stanął w miejscu ze zwieszonymi rękoma niczym lalka pozbawiona sznurków. Wielki mistrz Szajela skończył swój pokaz.

Zamaskowany wzbił się w powietrze i wylądował koło swego ucznia.
- A teraz przyjrzyj się Szajelu i powiedz mi co widzisz.
Chłopak z pomalowaną twarzą dopiero teraz spojrzał na linię na piasku i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Miejsca z których stopy Harla odsunęły piasek wiły się i skręcały w wielu miejscach, niektóre tworzyły długie korytarze inne krótki pokręcone drogi. Wszystko jednak układało się w piękną maskę pokrytą niezwykłymi zdobieniami. W piasku wyrysowana była maska, którą Harl zawsze nosił na swojej twarzy. Zielone oczy młodziana chłonęły ten widok, a on podekscytowany machał skrzydłami.
- Widzisz Szajelu, tak właśnie można wydobyć z tańca piękno. Musisz z nim współpracować, musisz go rozumieć, musicie być swymi przyjaciółmi. Rozumiesz mnie?
- Tak, to jest niezwykłe! – powiedział młodzian i wybuchł nagłym i niepohamowanym płaczem. Harl wiedział, iż chłopaka czasem nie panuje nad swymi emocjami dla tego przytulił go mocno do siebie pozwalając by łzy ciekły strumieniem z jego oczu. Szajel szlochał w ubranie swego mentora mimo, iż był niezwykle szczęśliwy łzy same płynęły z jego oczu. Po chwili uspokoił się, a Harl jak gdyby nigdy nic kontynuował swoją wypowiedź.
- Wiem, że ładnie rysujesz Szajelu, dla tego tez mam dla ciebie zadanie domowe. Na następne zajęcia przygotujesz rysunek, wzór który miałby być pięknem twojego tańca. Poradzisz sobie?
Szajel przytaknął i uśmiechnął się do swego mentora.
- Na dziś to wszystko. Bardzo dobrze się spisałeś.

~*~

Przeciwnicy zaskoczyli ich, mimo to instynkt tancerza zadziałał. Zgrabnie obrócił się by ominąć pierwszej strzały, po czym szybko i zgrabnie podskoczył by druga tez go minęła. Wojownik o brzydkim imieniu ruszył już w stronę jaszczuroludzi a jego jedyną bronią były pięści. Generał również związał się walka z strażnikami, a jedne z wyprawy którego Szajel dotąd zbyt dobrze nie poznał okrył się kamienną skorupą, po czym otoczył pozostałych skrzydłami. Arlekin jednak nie miał zamiaru kryć się za kamienną tarczą.
- Chodźmy, chodźmy! – niemal wyśpiewał swym melodyjnym głosem. – Waszym zdaniem ich bronie też mają pieczęcie?

Szajel położył dłoń na jednym z kamiennych skrzydeł i używając go jako podpory odbił się i ruszył w tą sama stronę co Ao. Rozi schowała się przestraszona w worku który Szajel przywiązany miał do pleców tak by nie krępował jego ruchów. Tancerz sięgnął po sztylety schowane za pasem i już po chwili stal z furkotem przecinała powietrze, gdy Szajel kręcił jednym z ostrzy.

Młodzian miał prosty plan, dobiec do grupy żołnierzy a następnie pokazać im co znaczy prawdziwa prędkość. Przy użyciu technik „Szeptu wiatru” miał zamiar przenieść się za plecy zbrojnych i dobiegając do łuczników związać ich walką ze sobą.
 
Ajas jest offline