Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2010, 15:51   #118
Karenira
 
Karenira's Avatar
 
Reputacja: 1 Karenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znanyKarenira nie jest za bardzo znany
„Wcale już nie chodzi o kurę. Ciekawe czy w ogóle o nią się rozchodziło. Myślisz, że nie? Może tylko my o tym nie wiedzieliśmy. Tak jak ja, nie wiem czy szukam. Czegokolwiek.” Pokonywali tę samą drogę. Tylko w odwrotnym kierunku. Najpierw Bretonka, potem uczony. Dziewczyna przez moment zastanawiała się czy będą tak krążyć bez końca. Bez szans na wyjaśnienie zagadki. Dostawali nowy trop, by na koniec i tak cofnąć się do początku. Niemal czuła pętlę zamykającą ich w tym miejscu. Wściekle nieprzyjemne uczucie.

Ciężko było nie przysłuchiwać się czytanym przez uczonego słowom. Zwłaszcza, że opis upadku rodziny przykuwał uwagę. „Wampiryzm...” Dziewczyna zmarszczyła brwi usiłując dopasować odpowiednie do tego skojarzenia. Po karku prześlizgnął jej się nieprzyjemny dreszcz i bardzo powoli wypuściła powietrze z pieści. „Wysysać...” Zamglone spojrzenie błękitnych oczu utkwiło w martwym punkcie. Wyobrażenie rosło i nabierało kształtów. Najpierw głos, jego barwa i siła, jaką z sobą niósł. Potem dopiero kształt, ludzki, obcy, nieznany, wyłaniający się powoli z cienia. Śmiech. Kpiący. Z niej. W końcu to krawędź śmierci. Wreszcie dotyk. „Krew... Spływa tak samo?” Szorstka, pokryta zmarszczkami skóra. Westchnęła ledwo słyszalnie. Nieumarli się przecież nie starzeją. Tego pragnął, wiedziała o tym. Tego pragnął nim umarł.

Uniosła głowę i machinalnie wstała za resztą. Nieznane czaiło się blisko. Uśmiechnęła się, wbrew sobie i całkiem bez sensu. „Chcę zobaczyć. Tak samo jak ty.” Pragnienia mogą się spełniać. Dokładnie to pomyślała, gdy odnalazł ich młody szlachcic. Skinęła mu głową, przyklękając niezgrabnie, na sztywnych, nienawistnych, niewolniczych kolanach. Mogą spełniać się dużo szybciej niż sądziła. Popatrzyła po własnych towarzyszach zastanawiając się czy byli równie ciekawi. Może tylko znowu chcieli poczuć własną broń w rękach. „Nie. Niesprawiedliwie ich osądzam. To twoje myśli odgradzają mnie od nich.” Chcieli pomóc. Przecież znowu padły słowa o Chaosie. I pieniądzach. Dziewczyna nie przeoczyła błysku w niektórych oczach. Sama w najmniejszym nawet stopniu nie była zainteresowana zapłatą. Za czyjeś życie i czyjąś śmierć.

Mroczny rytuał na cmentarzu. Kult krwi, tyle im szlachcic powiedział. Niemal co krok natykali się na podejrzaną mocno działalność. Wcześniej bagna i kanały, teraz mauzoleum i cmentarz. Dziewczyna zaczynała się zastanawiać czy w ogóle istniało miejsce wolne od mrocznej potęgi, skoro nawet mała, nic nieznacząca mieścina nie była od niej wolna. Ludzie zdawali się pragnąć w to wierzyć. Ona sama... I tak niczego nie była pewna. Wiedziała tylko, że coś korciło ją. Ciekawość i jeszcze dziwne pragnienie. Chciała zobaczyć. Przekonać się raz jeszcze, że słusznie nazywano to złem. Jakby lekcji wciąż było za mało.

„Tylko co jeśli...” Nawet w myślach strach było wątpliwości do końca wypowiadać. Znajome twarze o dziwo odrywały ją od tego. Sięgnęła ku szyi, jak zawsze, gdy była zdenerwowana. „Nie będzie rozkazów. Powiedz to. Powtórz. Ja niczego nie muszę już słuchać.”

Ostatnie ciche, słowa Nastii i w Dziewczynie uderzyły w czułą strunę. „Byle by nie było Maga”. Zła, które już znała z pewnością nie chciała raz jeszcze oglądać. Nie chciała myśleć, że może iść prosto w sidła. Dokładnie jak te, które z takim trudem przyszło jej zerwać.
 
__________________
"...pogłaskała kota, który ocierał się o jej łydkę, mrucząc i prężąc grzbiet, udając, że to gest sympatii, a nie zawoalowana sugestia, by czarnowłosa czarodziejka wyniosła się z fotela."
Karenira jest offline