Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2010, 18:26   #26
Rychter
 
Rychter's Avatar
 
Reputacja: 1 Rychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodze
Kąpiel... Ciepła woda zmyła z ciała kilkutygodniowy pot, smród celi i dymu. Wszystko to odeszło. Ciepły posiłek przywrócił energię a kufel mocnego piwa dodał wigoru. Stary druh Wiktor dał Myvernowi czarną ćwiekowaną skórznie, dość leciwą aczkolwiek w przyzwoitym stanie. Po znaku pozostawionym na jednym z pasków Solettan wywnioskował, że pancerz wyszedł spod ręki tego samego rzemieślnika, który stworzył starą zbroję Myverna.

~ Świetnie, tamta sprawowała się nieźle. ~

Pamiątkowych ostrzy chyba nie dało się już odzyskać, zastąpiły je zdobyte dwa miecze, które swoje miejsce znalazły na plecach mężczyzny. Zanim jednak spoczęły w pochwach, spotkały się z kamieniem szlifierskim, który przywrócił im dawną ostrość. Myvern sprawdził jak nowa broń układa się w rękach. Było nieźle, dobrze leżą, perfekcyjnie wyważone - świetne narzędzie do walki o przetrwanie. Przy pasku swoje miejsce znalazło kilka sakiewek na drobiazgi i niezły sztylet zwędzony z koszarów straży. Wiktor dał Solettanowi także krótki łuk i kołczan pełen strzał. Oporządzony Myv razem z towarzyszami siedział w drugiej sali, już mieli wyjść, kiedy jego oczom ukazała się gęba, której wolałby nigdy już nie oglądać. Głowa wychylająca się nieśmiało zza kotary zniknęła między falami materiału, Myvern cofnął się gwałtownie spychając do tyłu towarzyszy, ręka wystrzeliła do koszuli Wiktora, złapała go mocno i przyciągnęła do kotary wykorzystując sylwetkę karczmarza jako osłonę.

- Wiktor! Kłopoty, kurwa kłopoty. Widzisz tego gościa z opaską na oku. Miałem z nim dziś bliskie spotkanie, on może nas rozpoznać. To pies. Jeśli nas zobaczy, jak nic zawiśniemy... wszyscy! Zatrzymaj ich na chwilę. Spierdolimy kanałem, którym kiedyś transportowałeś tu śnieżek i dostawy broni dla gangów. Dzięki za wszystko...

Ręka Myverna poczuła jak koszula Wiktora robi się mokra. Błyskawicznie zwolnił uchwyt i odwrócił się do towarzystwa.
- Mamy mało czasu! Jeśli nie chcemy wrócić na stryczek, musimy się kurwa zwijać!

Podbiegł do wyrastającej ze ściany rzeźby przedstawiającej nagą nimfę. Położył dłonie na jej obfitym biuście, jednak nie było czasu na zachwycanie się "kunsztem" autora dzieła. Całym ciężarem naparł na krągłości posągu. Piersi cofnęły się, kawał podłogi odsunął się z cichym chrobotem odsłaniając schody i korytarz - jedyną drogę wiodącą do wolności.

Ruszać się! Idę ostatni, tylko ja wiem jak się to zamyka! Na schodach ostrożnie i cicho.
 
Rychter jest offline