Więc tak ma się to skończyć ? Rzucono ich do walki z demonem, którego nie dało się zabić, aby zostali wcieleni w szeregi armii umarłych ? To niemożliwe. Niemożliwe. Tak myśląc Łowca patrzył tępym spojrzeniem jak krasnolud popisuje się magicznym wręcz kunsztem przy rzucaniu czaru. Modlił się w duchu o powodzenie tego czaru i o to, by ten irytujący gnom nie zepsuł wszystkiego. Nieumarli byli coraz bliżej, a walka z nimi mijała by się z celem. Nawet jeśli zabiją tę bestię, jest jeszcze wielu wrogów do położenia, a wszystko i tak skończy się ich śmiercią i powrotem do życia jako członkowie martwego legionu. Tylko święta, natchniona moc wypalała w umarłych trwałe rany. I tutaj wzrok Łowcy padł na kuszę. Była natchniona magiczną mocą. Hans zagwizdał z całej siły. W ciągu kilku sekund była już przy nim jego klacz. Bez zbędnego spoufalania się wymienił magazynki, wsiadł na klacz i ruszył ku nieumarłym. Chciał dać tamtym czas na walkę z demonem. Podjeżdżał do trupów i szył ich z magicznych bełtów. Bełty wypalały dziury jarzącego się światła w ciałach wrogów, siejąc grozę. Po skończonym magazynku przyszedł następny i następny, aż w końcu amunicja skończyła się. Galopem Łowca wrócił do maga i wydobył miecz z pochwy. Zmierzył wrogów spojrzeniem i ostatni raz popatrzył na klacz. Była tak jak on - gotowa na śmierć. Łowca był gotów do szarży na umarłych, niezależnie od efektu działania czaru.
__________________ Także tego |