Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2010, 02:05   #630
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Wtorek, 23.X.2007, Magazyn Ahmeda Hajjara, godz. 11:20


Czuła się zmęczona. Ba! Wykończona. Jak to możliwe? Przecież jeszcze tyle chi pozostało w jej żyłach. Więc czemu ręce się tak trzęsły? Zagryzła zęby wściekle maszerując w kierunku samochodu. Zaserwowała trzy nerwowe kopy w ścianę magazynu. Blacha nieco się odkształciła. Yue opadła bezwolnie na maskę auta. Zdała sobie sprawę, jak idiotycznie będzie wyglądać ta akcja w raporcie. Szarża na ludzi z karabinami.

<<Bałaś się?>>
~Zamknij się.
<<Bałaś się?>>
~Morda w kubeł!!
<<Bałaś się?>>
~ TAK!


Pusty, demoniczny śmiech wypełnił jej świadomość. Każdy boi się cierpienia i końca swojego istnienia. Poza tym, jeśli ona zginie to czy Stryj nadal może przejąć jej fizyczną powłokę?
- Kurwa. - odkleiła się od maski i wsiadła do wnętrza samochodu.
Lakonicznie zawiadomiła o naglącej potrzebie spotkania z ms Pavlicek. Chwilę posiedziała gapiąc się przed siebie bez celu. Potem włożyła ponownie marynarkę, pedantycznie ją na sobie układając i zapinając wszystkie guziki. Te od koszuli również. Ponownie zawiązała krawat nachylając się lekko do bocznego lusterka. Z tylnego siedzenia wzięła plik papierów - raport który miała zamiar napisać zanim pojawi się Czeszka z ekipą.

Gdy wróciła do magazynu Hajjara, Bull właśnie wracał z ponownego rekonesansu pomieszczeń biurowych. Yue uniosła jedną brew. Jej wzrok działał obecnie wybiórczo. Ciała - nie istniały. Urna - nie istniała. Chaos - nie istniał. Jedyne, co dostrzegała to detektywi i pani konsultant. Reszta to ślady, dla niej już nie tak istotne. Dla Pavlicek z pewnością. Więc widok wałęsającego się dookoła (zupełnie nie patrzącego pod nogi) Bulla, nieco podniosła jej ciśnienie.
- Wolałabym, żebyśmy się nie kręcili zbytnio po magazynie, mr detective Bullit. Żeby nie zadeptać przypadkowo śladów. - rzuciła pewnie i chłodno siadając na skrzyni, która przetrwała Armageddon.
- Nie martw się młoda, nie pierwszy raz jestem na takiej akcji. - uśmiechnął się rozbrajająco Harvey i wyjął z kieszeni pączka.
- Wiem. Dlatego się martwię. - odparła nie odrywając wzroku od papierów, które zaczęła skwapliwie wypełniać na kolanie.
- Posłuchaj mnie dziecko... - starszy detektyw podszedł do niej i zaczął tyradę, ale dziewczyna zupełnie straciła nim zainteresowanie, skupiając się jedynie na raporcie.

Skończyła go nim Pavlicek wpadła do magazynu. Bez słowa wydała nakaz det Lauretesowi, tylko kiwnęła głową w podziękowaniu.
Podczas rozmowy z Czeszką niewiele się odzywała. Obiecała zająć się prasą (widząc zupełny brak zaangażowania ze strony konsultantki w tej materii). Szukając natchnienia w suficie niechętnie, co dało się wyczuć w głosie, zadecydowała o wezwaniu ESU. Mogłaby zaryzykować. Ale nie należało zużywać całego szczęścia na raz. Co prawda nie miała pojęcia jak wyjaśnić te ładunki wewnątrz urny. Na szczęście tutaj z pomysłem zgłosiła się dr Hollward, która wtajemniczyła Yue w prosty, acz zwykle skuteczny plan.
- Nie wiem, czy nadaję się do roli, jaką mi pani wyznaczyła, ale postaram się pomóc jak będę mogła. - skinęła współpracowniczce głową.

W duszy dziękowała, że miała konsultantkę, bo tyle rzeczy z nią u boku okazywało się prostszych.

Aczkolwiek za każdym razem, gdy patrzyła na Willhelminę, stawała jej przed oczami manifestacja Oni. Coś mroziło jej żołądek. Yue żyła według kilku prostych zasad. Jedna z nich głosiła "Spotkanie demona = sprzątnięcie demona". Ale to ogniste coś NALEŻAŁO do konsultantki. NALEŻAŁO.

<<Nie walcz, pogódź się z tym. Podążaj za nią...>>

Zemdliło ją.

Wyszła na zewnątrz aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Zastała tam Bullita i Marlowe'a, zapewne wyproszonych przez ludzi Pavlicek. I bandę dziennikarzy błyskających flashami.
- No dzieciaku, jeszcze nie skończyłaś. - Harvey wskazał głową pismaków. - Twoje śledztwo, twoja gatka dla mediów.

Rozmasowała kark, poprawiła krawat i garnitur, po czym ruszyła w stronę chmary ludzi głośno domagających się wypowiedzi podpierając się koniecznością informowania całego społeczeństwa o ważnych wydarzeniach. Stado piranii żerujących na cudzym nieszczęściu i śmierci.

Podeszła sztywno na bezpieczną odległość. Ręce splotła na plecach. Zaczerpnęła powietrza w płuca. Dziennikarze widząc, że ktoś w końcu poświęcił im uwagę, rzucili się na Yue. Natarczywość ich głosów zlała się w falę drapieżnej energii, która uderzyła w nią nagle, zalewając jej słuch jednocześnie uniemożliwiając wyłowienie poszczególnych słów. Oślepili ją wszyscy jakby na komendę robią jej zdjęcia. Zapach ich agresji, odepchnął ją w tył. Zablokowali jej zmysły. Odbierali jej możliwość reakcji.

<<Pokonali cię. Okiełznali. Otumanili. Zastraszyli.>>


- Proszę państwa, proszę o spokój! - pojawił się Bull, z gracją bizona wpadł między nią a tłum wygłodniałych hien. Uratował ją przed pożarciem. Usunęła się szybko poza zasięg kamer.

- Wody? - ktoś podał jej butelkę.

Musiała wyglądać okropnie. Zzieleniała na twarzy z przerażenia. Do tego podkowy pod oczami ze zmęczenia. Ręce też jej się trzęsły. Wypiła duszkiem pół litra. Tatuaż, obecnie schowany pod bandażem, zaczął piec i tętnić tępym bólem.

Musiała się doładować.

Wyciągnęła telefon.

"Byłeś kiedyś na nocnych wyścigach toczonych na granicy prawa? Będę tam dziś w nocy."

Dodała jeszcze dokładniejszy namiar na miejsce. I wysłała do Dantego. Idealna bateria.

Podniosła głowę znad komórki, akurat żeby być świadkiem parkowania samochodu, z którego wyległa drużyna ESU.

Plan Willhelminy czas wprowadzić w życie.

- Witam, - powiedziała podając dłoń, kiedy już podeszła wystarczająco blisko. - detektyw Shen Men. Zapraszam do środka, zaprowadzę Was na miejsce. Zanim jednak przestawię państwu konsultantkę dr Hollward, muszę państwa uprzedzić - skrzywiła się lekko, przewracając oczami - potrafi być naprawdę upierdliwą - ściszyła nieco głos - suką. Mam nadzieję, że to nie spowoduje, iż wasze dłonie zadrżą. - zaśmiała się sztucznie i otarła kark z potu, udając zafrasowanie.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 01-12-2010 o 02:34. Powód: Worek się wkrecił w impreze na magazynie ;p
Latilen jest offline