Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2010, 09:47   #120
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
- Ha! Wampiry, cóż za człecze dyrdymały! - ryknął śmiechem khazad, zginając się w pół i klepiąc po udach. - Jakiemuś pisarczykowi musiało się nielicho nudzić, skoro takie bzdury tam nakreślił. Toż nie od wczoraj wiadomo, że wampierze to ino wymysły niedochędożonych podlotek, co im nocami chłopa między nogami brakuje!
W końcu uspokoił się trochę, tylko z trudem łapiąc oddech.
- Wy chyba nie wierzycie w te głupoty co? - zdziwiony dostrzegł zaskakująco poważne miny towarzyszy. - Ha! Też mi coś... wampierze... a o złotym smoku i zaczarowanej baryłce tam przypadkiem nie wspomnieli ? - prychnął, zanosząc się drwiącym rechotem.
- Ech te człeczyny i ich fikuśne bajdy...

W końcu wydostali się z tej nudnej biblioteki (bo i cóż ciekawego było w zakurzonych księgach bez pasujących do nich kultystów) i ruszyli w kierunku następnego punktu śledztwa. Nim jednak zdołali dotrzeć do szlacheckiej posiadłości, niespodziewanie przechwycił ich krewniak poszukiwanego złoczyńcy. Już pierwsze słowa bogato odzianego człeczyny wzbudziły w krasnoludzie spore zainteresowanie. Mieli odzyskać broń! Później robiło się już tylko lepiej... złoto... dziesięć krążków wspaniale połyskującego, szlachetnego kruszcu... Kto wie? Może te monety nareszcie udałoby się zaoszczędzić, by przeznaczyć je na ostateczny cel jego tułaczki po ludzkim Imperium? W myślach już widział potężny, kamienny dom, który sprezentuje swojej powabnej małżonce. Jego serce zabiło mocniej, a w oku pojawiła się łezka wzruszenia.

Chwilę później pozwolono im się nareszcie przezbroić. Rozczulony krasnolud serdecznie uścisnął stylisko swojego topora, składając na ostrzu soczysty pocałunek.
- Ach... moje ukochane maleństwo - pogładził czule wierny oręż.
Posiadając już za pasem dyndające wdzięcznie narzędzie przyszłych zbrodni chciał skierować się natychmiast ku siedlisku plugawców. Powstrzymał go jednak widok profanacji popełnianej właśnie przez ich egzotycznego towarzysza.
- Na lędźwia Grungniego! Cóż ty najlepszego wyprawiasz, człeczyno! - czym prędzej podczłapał do Angusa wyrywając mu z dłoni narzędzia.
Dopiero teraz miał okazję przyjrzeć się uważnie jego niecodziennej broni. Widać było, że rusznikarz niewątpliwie zainspirował się szlachetną krasnoludzką myślą techniczną. Niestety uzupełnił ją typową dla ludzi nierozwagą i absolutnym brakiem jakiegokolwiek pomyślunku i poszanowania tradycji! Z niesmakiem spojrzał na fikuśne kręcące się lufki. Nie mieściło się w głowie, by aż tak sromotnie dało się spaprać porządny khazadzki pierwowzór! Degnar skrzywił się boleśnie, chwytając ostrożnie człeczy wynalazek, by zbadać rozmiar lufy. W każdym momencie mógł wybuchnąć - co do tego nie miał wątpliwości. W końcu oddał go właścicielowi, bacząc, by front podczas całego manewrwu skierowany był w przeciwną do niego stronę. Wszak i o nagłych wypałach człeczych podrób słyszało się w krasnoludzkich kręgach niemało...

Byli gotowi. Machnął toporem na próbę, czując już złowrogi oddech zbliżającej się bitwy.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 03-12-2010 o 19:39.
Tadeus jest offline