Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2010, 22:01   #40
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Duane skrzywił się, gdy przy subtelnym przekręceniu pokrętła cały mechanizm zatrzeszczał, ściągając na niego wzrok Pattersona... A to nie wróżyło nic dobrego, tym bardziej, że medyk w imponującym pokazie spostrzegawczości spojrzał akurat na regulację częstotliwości nadawania, którą akurat Baker ostrożnie zmieniał, urywając jego wypowiedź. I zaczął się opieprz.
To się może skończyć tylko burdą. Duane westchnął, próbując nie zaogniać konfliktu, którego próbował w ogóle uniknąć... Mimo szystko wyłączył radiostację kontent, że cześc wypowiedzi została wycięta, i obrócił isę twarzą do Toma.
- Spójrz... - zaczął spokojnie. - Chcesz oskarżyć oficera o coś, co być może miał prawo zrobić, nie mając dowodów, za to z wielkim prawdopodobieństwem oskarżenia nas o dezercję - bo w wycofanie się zergów nie wiem, czy uwierzą, i samego mnie to dziwi. Powinniśmy na tę chwilę zamilknąć o Sokołowie i pomyśleć jak wyjaśnić, dlaczego żyjemy. Sami oskarżająć Sokołowa nie osiągniemy więcej niż karcer.
- Nie oskarżam go - Śruba widząc w miarę spokojną reakcję Duane'a również mówił bez podnoszenia głosu. - Stwierdzam jedynie fakt dokonany, mówię, co tak naprawdę zrobił. Zostawienie żołnierzy na pewną śmierć to bardzo poważna zbrodnia, która w normalnych warunkach prowadzi co najmniej na kilka lat za kratki. Pomyśl, co, jeżeli Sokołow zostawi tak kiedyś nie pięciu, a pięć tysięcy podkomendnych. Jeżeli zaś będzie chciał się mścić za prawdę, to zemści się na mnie, nie na was, to wam mogę obiecać.
- Zemści się, jeżeli poczuje się zagrożony, a my nie mamy żadnych dowodów, więc nie widzę problemu. Poza tym historia wszystkich wojen naszej planety zna już takie opowieści. - Duane wyjął trzęsącymi się dłońmi wyjął ze szpeju papierośnicę i zachęcającym - i pojednawczym - gestem zaoferował jeden Śrubie - Sądzisz, że gdyby zginął z innymi, pewna śmierć byłaby mniej pewna? W sumie przeżyliśmy najdłużej - a co, jeżeli uratował nam życie? - Baker pozwolił pytaniu zawisnąć na chwilę, samemu nie będąc przkeonanym, ale widząc w tym pewien sens.
Śruba wziął papierosa i odpalił. Chwilę milczał, a potem odrzekł - Może masz rację, że ocalił nam życie, ale na pewno nie podnosił Centrum Dowodzenia, żeby to zrobić. A może reszta powie, co o tym sądzi? - Tommy obrócił się do włazu.
- Hej! Proszę, weź to pod uwagę! - podoficer nawet się uśmiechnął, uradowany uspokojeniem sytuacji i sam zapalił. Zaciągnął się, pozwalać nadmiarowi stresu ostatnich godzin ulecieć wraz z dymem. - Patrz, gdy jesteś oficerem, dookoła Ciebie siedzą w bunkrach ludzie, atakują ich zergowie, chmara. Większość już nie żyje, a ty nie masz jednostek aby ich uratować. Nie jesteś w stanie wypełnić rozkazu i obronić miejsca. Masz za to ochotę zabrać isę stąd - ale też możesz przydać się gdzie indziej, żywy. Masz też na sumieniu kilku podoficerów łączności, mechaników, pewnie sanitariuszy... możesz odlecieć lub zostać. Co byś zrobił? nie musisz mi odpowiadać. - Baker skinął mu głową i usiadł z powrotem, uśmiechając isę półgębkiem. - I przy okazji, też jestem podoficerem. Ale widzę, że ty się lepiej na tym znasz... dowodzeniu. Dobra robota. - skinął Śrubie głową, i wrócił do radiostacji, ustawiając przyrządy z powrotem.
- Masz inne spojrzenie, ale szanuję to. Dobrze nawet, że wszyscy nie myślimy jednakowo, bo mierna by była nasza kreatywność i pomysłowość. W takim razie, skoro wszystko wyjaśniliśmy, to wjeżdżamy do bazy - Śruba uśmiechnął się lekko i otworzywszy właz, aby wszyscy go słyszeli zwrócił do reszty:

- Obawiam się, że jeżeli nas wpuszczą, to dostaniemy tu jakiś przydział. Wątpię, czy jest szansa na natychmiastową ewakuację. Być może Sokołow na to nie pozwoli, bo zrobilibyśmy mu tą historią dym na całe Koprulu. Jeżeli będziemy chcieli się kłócić, to może coś ugramy, ale wyjdziemy na tchórzy. Proponowałbym tu jakiś czas zostać. Ale to nie jest rozkaz, zwłaszcza, że już być może wami nie dowodzę.

Pojazdy zbliżały się, aby wjechać do bazy.
 
-2- jest offline