Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2010, 14:14   #45
Bothari
 
Bothari's Avatar
 
Reputacja: 1 Bothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumny
Dnia następnego skoro świt wszyscy stawili się w katedrze. Nic się nie zmieniło i łatwiej było zbadać wszelkie możliwe ślady.

Najbardziej interesujący był ołtarz. Uczyniono go z pięciu kamieni. Cztery stanowią podpory, dla ostatniego - największego i płaskiego. W biały wapień wsiąkło już bardzo dużo krwi. Na krawędzi płyty głównej wyryto oka. Kolejne, duże zdobiło środek tejże. Pod kamieniem opodal schowano woreczek z kadzidłami. Po oględzinach ojciec Rubinshei orzekł, że gdy był tu trzy miesiące temu - ołtarza nie było i że w między czasie zabito tu przynajmniej pięć osób. Najprawdopodobniej kobiet. Jeremi dorzucił spostrzeżenie, że przychodziła tu cała grupa osób i ostatni raz byli pewnie z tydzień temu. A potem ... odnalazł zbiorową mogiłę ośmiu kobiet.

Był to zwykły dół. Martwych nikt tak na prawdę nie chował a zostawił na żer dzikich zwierząt a może deviria. Kości rozwłóczone były po okolicy tak jak i przegniłe resztki ostatniego z ciał. Na rozkaz Felerhara, żołnierze zaczęli kopać grób. Wczoraj w nocy grzebali dwóch swoich towarzyszy ... a ojciec po raz drugi w krótkim czasie odprawił ceremonię pogrzebową.

Dwójkę naukowców bardziej zaintrygowały inne miejsca.

Figury na przedniej (przypomnijmy - "I jedynej!") były zdecydowanie nieludzkiej roboty. Postacie tak samo ludźmi nie były, choć ubrane były w stroje matrańskie z II wieku przed Prorokiem. Deviria te nie były jednak ludem Ish, jak podejrzewano wcześniej, choć zachodziło wiele podobieństw. Ani jednak Rubinshei, ani Inez ani nawet Isabell nie potrafili ich nazwać. Dopiero Gunther przypatrzywszy się im przez dłuższą chwilę orzekł:
- To półelfy. Zabijałem to ścierwo wystarczająco długo, by rozpoznać i teraz. Nigdy się tak jak tutaj nie ubierają, co mnie początkowo zmyliło ale ... oczy, uszy, twarze, postura - typowe półelfy. A tamten na samej górze, to chyba nawet elf czystej krwi. Najgorsza swołocz z pośród tego, co najeżdża Agarię.
Antoniemu udało się dostać do jednego z balkonów i potem opisywał pozostałym badaczom fakturę i wykonanie posagów. Były bardzo gładkie, wyszlifowane, pomimo stania przez półtora tysiąca lat. Miały bardzo delikatne rowkowania. Ktoś poświęcił każdej setki godzin pracy.

Drugą tajemnica były dwa rodzaje kamienia i ... dwa rodzaje architektury. Fundamenty stawiali bez wątpienia rodianie. Dokładnie ten sam styl i technika wykonania. Natomiast ścianę postawił ktoś później, starając się wiernie wzorować na poprzednikach. Nie wyszło to zbyt dobrze. Twórcy mieli niezwykłą wiedzą architektoniczną (postawili wszak samotną ścianę, bez żadnych podpór i ściana ta przetrwała tyle czasu!) ale nadal dużo brakowało im do rodian. I dlaczego nie użyli wytrzymałego, czarnego rodiańskiego kamienia, tylko tego białego?

Trzecim elementem były podziemia. Część, która zwykle bywa w katedrach, wyglądała identycznie. Pomieszczenia które identyfikowano jako magazyny, kuchnie, sale mieszkalne i jadalne rodiańskich kapłanów oraz katakumby dla zmarłych - wszystko było na miejscu. Tyle, że z połowy tych pomieszczeń wyprowadzono dodatkowe korytarze. Te zaś wędrowały w głąb ziemi, w wszystkich możliwych kierunkach.

Przedmioty, których próbki przywiózł Rubinshei były zgromadzone teraz w jednym pomieszczeniu (jadalni). Leżały tu w ogromnym stosie. Ponoć przy poprzedniej wizycie leżały w różnych pomieszczeniach. Między nimi badacze odnaleźli kilka "Valdorskich oczu", parę innych amuletów - nieznanych nikomu, tysiące posażków przedstawiających deviria. Część pokazywała i ludzi, ale najczęściej jako niewolników. Jeden przedstawiał scenę kopulacji kobiety i deviria ludu Ish. Inny - dwóch ishów skłaniających się ludzkiej kobiecie. To były jednak wyjątki.

Oprócz amuletów i posażków były i malowane kule, płaskorzeźby, naczynia (zdobione), niewielka ilość broni i biżuterii. Materiały były różne: drewno, żelazo, brąz (sporadycznie srebro czy złoto) a nade wszystko - kamień. I w zasadzie wszystko można było uznać za sztukę. Isabell nie miała wątpliwości - to wszystko były wytwory ludu Ish. A na dokładkę - pasowały jak pięść do oka do rzeźb i samej katedry.
 
Bothari jest offline