| Nuda podróży nie męczyła paladyna. Wieści o kąpieli Sorg i Helfdana, obchodziły Silvercrossbowa, tyle co zeszłoroczny śnieg. Jedyne co było ważne, to to że tropiciel nie zrobił niczego zakazanego prawem wobec dziewczyny. A reszta...była najwyżej problemem Laure, nie zaś Raydgasta. Co do samej bardki, paladyn miał do niej sprawy, które dotąd nie zostały rozwiązane.
A które chciał omówić, przy najbliższej okazji...
… I tą okazję dał najbliższy wspólny postój. Raydgast podszedł do trzymającej się obecnie na uboczu Sorg z dość poważną miną. -Powinniśmy porozmawiać panienko Sorg o twej sytuacji.- powiedział spokojnym acz łagodnym tonem głosu. - Przecież już rozmawialiśmy - odpowiedziała dziewczyna zerkając na mężczyznę.
-Na razie to ty opowiadałaś o swojej sytuacji, a teraz ja chciałbym nakreślić ogólną. Listów gończych nie odwołuje się tak łatwo. Trzeba rozesłać gońców, a to zajmuje czas. Lepiej by było, gdybyś z Pyłów wróciła pod moją...- potarł brodę w zamyśleniu poszukując odpowiedniego, by rzec po chwili.-... pod moją opieką, do Sir Thunderdragona. A on wydałby ci list żelazny, gwarantujący bezpieczeństwo. Swoją drogą, czemuż to tak się musiałaś ukrywać? Wszak miałaś być doprowadzona cała i zdrowa na rozmowy i przesłuchanie w sprawie Sticka.
- To zaczęło się jeszcze w Wheelon grałam tam na jednym weselu, po nim poproszono mnie abym zagrała na jakiejś rocznicy rodziców jednego z mieszkańców miasta. Poszłam pod wskazany adres, jednak nigdy tam nie dotarłam. Dzwoniąc do bramy oberwałam po głowie. Obudziłam się w zamkniętym pomieszczeniu, a zza drzwi dobiegały głosy i rozmowa. Wynikało z niej że ci co mnie porwali zrobili to na rozkaz rycerza,który chciał mnie przepytać o kontakty ze Stickiem. Mówili, że mnie powieszą, to co miałam robić? - spytała dziewczyna butnie zadzierając brodę do góry. -Nie wyciągać pochopnych wniosków na przykład. Rycerz to nie paladyn, i nie każdy rycerz jest członkiem któregoś z Zakonów. Poza tym... twym mentorem interesuje się nie tylko Iulus i Zakony. - odparł spokojnie Raydgast, nie przejmując się spojrzeniem dziewczyny. - Łatwo ci mowić to nie ciebie chcieli torturować i powiesić po cichu... - odparła dziewczyna - Kiedy udało mi się uciec, ścigali mnie... byłeś kiedyś ścigany?
-Tak... za plecami mając hordę orków, gdy wycofywaliśmy do Browntown się podczas ostatniej dużej napaści na Królestwo.kiwnął głową paladyn.- Rozumiem, że się bałaś. Niemniej strach może być wrogiem, gdy zaciemnia myśli.
- Nie jestem pewna czy to nie o paladyna chodziło, gdy mówili “rycerz”. Jak dotarłam na Jarmark, to jednej nocy za późno się zorientowałam i musiałam nocować za murem miasta. Znalazłam sobie takie wygodne miejsce w stogu siana. Przespałam spokojnie całą noc. A rankiem obudziły mnie glosy. Obok mojego stogu w którym sobie drzemałam stało dwóch paladynów. Rozmawiali o szpiegach, o tym że wrócili bez wieści, o tym, że w ich szeregach są tacy co złu chcą służyć. Z ich rozmowy zrozumiałam, że oni też Sticka szukają, czyli również i mnie. Potem dowiedziałam się ich imion.... - odparła bardka.
Paladyn oparł dłonie osłonięte żelaznymi rękawicami i spoglądając jej w oczy spytał poważnym tonem głosu.- Wiesz kim oni byli, ci paladyni? Do jakiego Zakonu należeli? Mogłabyś ich opisać?
- Symbole wiszące na ich szyjach wskazywały że są z zakonu Helma. Pierwszy z nich potężny mężczyzna koło czterdziestki, ze schludnie przystrzyżonymi wąsami. Drugi, nieco starszy lecz równie dobrze zbudowany, z blizną ciągnącą się od ucha aż po obojczyk. - opowiadała bardka to co jej się przypomniało. -Helmici? Nic dziwnego, że drowy przemykają im między palcami, a ja mam za wsparcie jedynie ich dobre słowo.- westchnął smutno Raydgast.- Mają wystarczająco dużo problemów, we własnych szeregach.
Pogłaskawszy bardkę po głowie rzekł łagodnie.- Współczuję ci, bo wplątałaś się w dość niebiezpieczną sprawę. I jak wspomniałem, najchętniej bym cię po powrocie z Pyłów “aresztował”, co by bezpiecznie dowieźć cię do Thunderdragona. I u niego dostać dla ciebie list żelazny.
Wzruszył ramionami.- Ale... nic na siłę. Jesteś dorosła, więc sama zadecyduj o swym losie. Co zamierzasz zrobić po powrocie z Pyłów?
Słysząc współczucie w głosie paladyna i czując jego głaszczącą ją po głowie dłoń w Sorg coś pękło. Strach, który ją gnał do ucieczki, obawa o życie, wszystko to razem wzięło górę. Przytuliła twarz do ramienia mężczyzny i zaczęła łkać opierając mu głowę o ramię.
Raydgast przytulił dziewczynę delikatnie i nie przestawał głaskać, szepcząc cicho.- No już...już...jesteś bezpieczna. Jesteś wśród przyjaciół. Nie dam cię skrzywdzić.- w sumie Silvercrossbow mówił szczerze. Wypadało mu jako paladynowi bronić słabszych.
Bardka chlipała jeszcze chwilę pociągając nosem, wstyd jej było że tak się rozkleiła. Zaczęła macać się po spodniach w poszukiwaniu czegoś w co mogła by wytrzeć nos. - Wytrzyj o mój płaszcz.- zasugerował cicho paladyn, bardzo cicho.
Sorg jednak znalazła kawałek płótna w kieszeni i głośno wysmarkując nos, wyjąkała jeszcze drżącym od łkania głosem: - Oni się zwali sir Ulf Valstrom, jeden z dowódców Twierdzy Złamanego Topora, drugi to był Bernard Alstar. Ci paladyni o których ci mówiłam. Jak nie dasz mnie skrzywdzić? Wszak co może jeden paladyn przeciw wszystkim innym? Zresztą, może już nie będzie trzeba mnie bronić, wszak sam wiesz jak jest w Pyłach... - znów chlipnęła bardka. -Paladyni nie zajmują się polowaniem na dziewczęta, nie składają ofiar z ludzi, ani...- westchnął Raydgast, kiwając głową na boki.- Zakony w królestwie zostały założone, by bronić słabszych, przed orczymi hordami, drowami i nieumarłymi. Nie masz tedy, co się obawiać. Poza tym... paladynom, których podsłuchałaś, nie chodziło o ciebie.- Silvercorssbow nie bardzo wiedział, jak powiedzieć skołowanej dziewczynie, że nie jest pępkiem świata. I dwa Zakony, mają też inne ważniejsze sprawy na głowie, a nie tylko pościg za nią. Znowu pogłaskał ją po głowie.- Jeśli powiem, że jesteś pod moją opieką z polecenia Thunderdragona to niewielu będzie w stanie coś zrobić. To ważna persona w Zakonie Torma i w Królestwie.
Delikatnie głaskając ją po głowie, mówił cichym i spokojnym głosem, jak do małego dziecka.- Wiem jak jest w Pyłach. I tam też przyjdzie mi was...ciebie bronić. Skoro już uparłyście się tam jechać, to miej więcej wiary w nas i swoje możliwości.
Sorg starała się uspokoić łkanie. Czuła się z nim, jak wtedy, gdy była mała i coś jej się złego przytrafiło. A spokojny głos paladyna i jego głaskanie po głowie przypomniało jej jak pocieszał ją wtedy wujo. Na to wspomnienie znów się rozpłakała. Tuląc się więc dalej do Raydgasta moczyła mu łzami płaszcz i znajdującą się pod nim zbroję.
Paladyn objął delikatnie i trzymał w objęciach, pozwalając się półelfce wypłakać. Czule cmoknął ją w środek czoła, jak to zwykle robił swej małżonce, gdy się żaliła na coś... lub na kogoś. Dając w ten sposób znak, że jest przy niej i słucha... i kocha. Ale to była jego żona, a to jest Sorg...Raydgast miał nadzieję, że nie będzie nadinterpretowała jego zachowania.
Powoli łzy przestały płynąć z oczy dziewczyny, tylko ramiona jeszcze drgały od szlochu który wyrywał jej się raz po raz z ust. Słysząc jego zapewnienia o obronie i gesty świadczące o chęci opieki nad nią dziewczyna ostatni raz pociągnęła nosem i uspokoiła się. “Już wiem czyich pleców trzymać się w razie niebezpieczeństwa... Słuchając go i jego zapewnień, od razu mi lepiej... czyż to nie paladyni mogą wszystko? Czy nie o tym nas zapewniał Lusus? Muszę porozmawiać i podpytać Kalela, on znał go dłużej.” Przelatywały jej kolejne myśli przez głowę. Odsunęła się milimetry od piersi paladyna i wyszeptała w stronę jego ucha zawstydzona swoim płaczem: - Przepraszam... ja... ja... nigdy nie płaczę.
-Ciiii...każdy czasem płacze...nie ma się czego wstydzić.- odparł Raydgast, kciukiem ocierając ślady łez z jej policzków. Następnie spytał.- Lepiej ci?
- Yhm... - mruknęła bardka kiwając głową - kąd wiesz, że nie o mnie? Przecież o Sticku chyba prawili więc i o mnie. Jak myślisz jaki to rycerz mógł mnie ścigać i nasłać na mnie tych porywaczy? Oni mi przywalili tak jak Kalel albo jeszcze bardziej aby mnie porwać i mówili z przekonaniem o stryczku. Jak im umknęłam to ścigali mnie długo, gdybym nic nie znaczyła dla ich celów to przecie by sobie dali spokój. Czyli jak będę pod twą opieką to mnie nie powieszą? - spytała chcąc się upewnić.
Paladyn pogłaskał półelfkę po policzku, mówiąc z przekonaniem w głosie.- Nie dam cię nikomu powiesić. A Iulus pewnie też nie. A rycerzy... jest wielu. I nie każdy jest w Zakonie. I nie każdy zasługuje na ostrogi rycerskie.
- To jak się wywiemy kto on zaś? Całe życie będę z tobą podążać, bo przecie nigdy nie będę pewna czy już jestem bezpieczna - zaczęła Sorg - Co mi po odwołaniu listów gończych? I zapewnień, że jestem pod opieką twego Zakonu, jak on sobie nic z tego robić nie będzie i znów zbiry mi głowę rozbiją. - zaczęła coraz bardziej żałośnie a oczy znów jej niebezpiecznie zabłyszczały. -Na razie...mógłbym cię umieścić w rodowej siedzibie, pod opieką mojej żony i moich straży. A potem...znajdziemy go. Zresztą, gdy sprawa ze Stickiem zostanie rozwiązana, pewnie straci zainteresowanie tobą.- odparł w odpowiedzi paladyn. - Macie dzieci? - spytała nagle bardka. -Tak..dwójkę...Jarona i Adelcię.- odparł Raydgast spogladając na dziewczynę z zaciekawieniem. Czemu ją to interesowało? - I nie boisz się im na głowę niebezpieczeństwa ściągnąć? Wszak mogą coś im zrobić chcąc dostać mnie... - zaczęła panikować dziewczyna - Myślisz że twa żona mnie z otwartymi ramionami przyjmie wiedząc, że mogę ściągnąć kłopoty na wasz dom?
-Moja żona to silna kobieta, a jej ród dość znaczący w królestwie. Nie można bezkarnie zadzierać z córką de Greyfort. I nie można łatwo zdobyć ich rodowej siedziby.- rzekł w odpowiedzi paladyn z kwaśnym uśmieszkiem wymawiając nazwisko “de Greyfort”. Skinął glową dodając.- To miło, że się o nich troszczysz. Świadczy o tym, że masz dobre serce.
- Nie chcę nikogo narazić, już źle się stało że Kalela, Tuę i Maevę w to wplątałam - odparła ze smutkiem. - A ja po prostu chciałam zostać bardem... Może mój wujo ma rację, powinnam w domu siedzieć, wydałby mnie za mąż, pewnie już bym miała dzieci, nosa z domu nie wyściubiała. A mi się bardować za chciało i ojca odnaleźć... ech... - spuściła głowę ze smutkiem. - Teraz Pyły przed nami... może... może one ci kłopot z głowy zdejmą - dodała cichutko.
Pacnął dziewczynę w czoło, delikatnie ją karcąc słowami.- Nie opowiadaj głupot. A co do żony, utalentowy bard to zawsze ozdoba zamku.
Usmiechnął się.- Gdyby cię teraz oni usłyszeli, to by ci się od nich oberwało, za te ponure myślenie. Jakiż ty dla nich ciężar. Przyjaciółką ich jesteś.
- Taaaa... ostatnio tylko mnie tłuką, jak nie Kalel to ty - roześmiała się przez łzy. - Nie boisz się tej podróży do Pyłów Raydgaście? - spytała bardka patrząc w oczy paladynowi. -Boję się...jak każdy.- pogłaskał dziewczynę po policzku.- Wybacz to uderzenie, w zasadzie mnie jako paladynowi, nie wypadało.- uśmiechnał się dodając żartobliwie.- Powinienem chyba poprosić Helfdana o pacnięcie cię, ale... on pacnął by cię w pośladki. I w zupełnie innym celu.
Roześmiała się już teraz na głos - Oj.. Helfdan nie pacnął mnie w pośladki a przecież zabrał mnie w takie piękne miejsce gdzie mogliśmy się wykąpać. Ciekawe skąd o nim wiedział. Czemu myślisz, że chciałby mnie w nie pacnąć? - spytał dziewczyna z zainteresowaniem. - I nie gniewam się za twoje pacnięcie... najwyżej poproszę kapłana aby mi siniaka uleczył - dodała i w ostatniej chwili pohamowała chęć wystawienia języka.
-Myślę, że chciałby i pacnąć i wychędożyć ciebie.- odparł krótko paladyn, wypuszczając w końcu dziewczynę ze swych objęć. Nie bardzo wiedział czy powinien to wyjaśnić, ale...cóż..- Czasami lekki klaps dodaje pikanterii w alkowie.
Bardka czuła jak na jej policzki wpływa rumieniec. Sama nie wiedziała jak to się stało, że ich rozmowa zeszła na chędożenie i pikanterie alkowy. Zerknęła mężczyźnie w twarz i odchrząknowszy spytała: - Czemu Helfdan jedzie z wami do Pyłów? Ty jedziesz, bo dostałeś taką misję, kapłan też chyba, ale oni i Laure?
Spojrzenie paladyna, zetknęło się z oczami zarumienionej dziewczyny. Że też nie pomyślał, o tym, że ona zapewne niedoświadczona. No cóż, tropiciel paplający o chędożeniu przy każdej kobitce jaką napotkał, na pewno zwiększy jej wiedzę teoretyczną w tej sprawie. -Laure, bo wierzy, że...- Raydgast stłumił niechęć do elfa, by rzec.- Laure jedzie ponieważ w pyłach jest zło do zwalczenia. Helfdan, bo lubi łupy, a i w Pyłach ukrywa się kobieta, która rozpruła go jak prosiaka. Więc pewnie chce jej się odwdzięczyć.
- Ta co mu przez żołądek do serca chciała wleźć - spytała dziewczyna przypominając sobie co mówił tropiciel o swojej bliźnie, której się przyglądała jak się rozebrał. -Raczej zatrzymała się na żołądku... widać jego serce nie jest tak atrakcyjne.- wzruszył ramionami Raydgast, a wspominając tamto wydarzenie i rozbebeszonego tropiciela wzdrygnął się mimowolnie. - Czy to nie ta sama niewiasta co Laurego połamała?- dopytywała się dalej dziewczyna. -Taaak...choć tu też wina po stronie elfa leży, bo zamiast trzymać się grupy, pogonił naprzód.- odparł paladyn ze źle tłumioną ironią.- Tak to jest, gdy moc zaślepia na tyle, że się zapomina o własnej śmiertelności.
Wzrok paladyna powędrował do oczu bardki, spoglądał w nie pytając z troską w głosie.- Już ci lepiej? Humor się poprawił?
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
Ostatnio edytowane przez abishai : 02-12-2010 o 12:38.
|