Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2010, 22:32   #11
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Czas mijał bezowocnie na kłótniach, jak to zwykle w takich sytuacjach. Chociaż ... to była sytuacja unikatowa, można by powiedzieć - jednorazowa. Nie co dzień w końcu wybucha mordercza epidemia. W końcu jednak decyzja zapadła - ocalali udadzą się do szkoły. Wszyscy wsiedli do swych samochodów i po około dziesięciu minutach jazdy martwym miasteczkiem, wszyscy byli przed niewielkim gmachem. Główne wejście było już zabite deskami, wejście dla uczniów prowadzące do szatni natomiast, rozwalone. Szklane drzwi były wybite. Wszyscy wysiedli ze swych samochodów i gdy już mieli udać się do wejścia, ni z tego ni z owego zjawił się patrol policji. Nie byle jaki, bo niesłychanie liczny jak na tę wioskę. Cztery wozy SWAT oraz sześć radiowozów. Z osobówek wypadli stróże prawa i natychmiast kazali wszystkim wysiąść i położyć ręce na maskach. Akcję obstawiało kilku ciężej uzbrojonych antyterrorystów. Po szybkim przeszukaniu zabrano wszystkim broń, zostało czterech policjantów, a reszta odjechała.
- No, to zapraszam do szkoły - rzucił czarnoskóry policjant z shotgunem, idąc do wejścia. Obok niego szedł mały i gruby oficer, a dwaj pozostali policjanci szli na końcu grupy.

Wyważone drzwi nie wyglądały ciekawie. Betonowa podłoga, szafki typowe dla szkolnych szatni - wszystko w idealnym porządku, jakby był to normalny wolny dzień. Tylko dla plama krwi na podłodze.
- Jest tu kto? Policja! - krzyknął mały, gruby policjant, zaciskając mocniej ręce na pistolecie. Plama ciągnęła się korytarzem, do schodów prowadzących na parter szkoły. Szatnie były bowiem na poziomie piwnicy. Wyglądało to tak, jakby ktoś ciągnął zwłoki lub rannego w górę. Cała grupa ruszyła. Dwaj policjanci z końca grupy trzęśli się jakby byli z galarety. Byli młodzi, obaj wyglądali jakby nie chcieli tu być. Gdy wszyscy weszli po schodach, na wprost był korytarz, od którego odchodziły drzwi do sal lekcyjnych. Korytarz nie był długi, ale to co było na jego środku sprawiało, że ludzie tracili poczucie rzeczywistości. Należało by zacząć od leżącego na środku ciała, najpewniej farmera, sądząc po koszuli w czerwoną kratę i roboczych spodniach. Natomiast wokół niego siedziało trzech innych, podobnie ubranych ludzi, którzy najzwyczajniej w świecie, częstowali się swoim kolegą.
- O kurwa! - policjant z końca rzucił już w trakcie ucieczki. Ich ciała - jeszcze żywe - znaleziono później podczas próby uratowania jakiejś grupy ludzi kilkanaście kilometrów za miastem. Razem z nim biegł jego towarzysz. Koneserzy ludzkiego mięsa z dzikością w oczach rzucili się na grupę świeżego mięsa. Policjanci otworzyli ogień, grupka cywilów cofnęła się. Po kilku sekundach i dezorientujących strzałach, które padły wszyscy oni leżeli na ziemi. Żywe trupy z papką zamiast twarzy i z licznymi ranami postrzałowymi, policjanci pogryzieni, trzęśli się - przemiana się zaczynała, trzeba było działać szybko. W wirze wydarzeń tylko Deep zauważył oparty dalej o ścianę karabin Winchester.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline