Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2010, 00:16   #114
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację

Reszta

Zamknięci, jak zwierzęta w klatce. Osaczeni. Zmuszeni do robienia rzeczy strasznych . Czynów potwornych i odrażających.

Czy można znaleźć słowa usprawiedliwiające to, co dzieje się w „Czujce”. Czy ktokolwiek przeżyje, by szukać usprawiedliwień? Czy jest sens zastanawiać się nad tym, co się z nimi wszystkimi dzieje? Czy to ma jakiekolwiek znaczenie.

Przemoc zawsze rodzi przemoc. Agresja rodzi agresję. Frustracja rownież rodzi przemoc. Niekiedy także lęk budzi agresję. Prawa psychologii, które Dhiraj Mahariszi zna bardzo dobrze. Zamknięci w „Czujce” ludzie doświadczyli i strachu, i przemocy i frustracji. Nic więc dziwnego, że przemoc zatryumfowała.

Wszystko dzieje się w ułamku sekund.

Ciało Venturry z przestrzeloną czaszką wali się na podłogę. Ale to nie kula wystrzelona przez Golasa zakończyła jego życie, lecz potężny cios kastetem. „Szczota” stoi z opuszczonymi rękami. Z prowizorycznej, lecz jakże strasznej broni, ścieka krew i szara substancja.

Dhiraj Mahariszi stoi przy małżonce, która z popielatą twarzą patrzy na zabitego młodzieńca. Przenosi wzrok na jego zabójcę i jej oczy stają się większe i jeszcze bardziej przerażone. Czy zrobił to świadomie, czy też może ... coś mu kazało. Jakiś imperatyw, który oni znają jako jedno bełkotliwe słowo „ciepłe”. Łysy nadal kręci WKP-em zwłoki Louisa, które drgają jeszcze w groteskowy, przeraźliwy sposób.

Seamus nie wytrzymuje. Zadaje cios „Chuckowi” Gdyby nawet chuderlawy barman był trzeźwiejszy, nie miałby szans w konfrontacji siłowej z rosłym górnikiem. Ten nie szczędzi siły. Nos barmana pęka z trzaskiem, eksploduje szkarłatem, a Fish ląduje na podłodze.

Jakowlew nadal siedzi w drugim pokoju – w sali rekreacyjnej, dość blisko ciała ze zmiażdżoną czaszką. Jest za daleko, by zareagować, ale widzi całą scenę wyraźnie. Tak samo jak Nicole Sanders, która właśnie wyszła z pokoju monitoringu z „Golasem”.

”Golas”
obraca lufę pistoletu w stronę Seamusa. Czerwony punkt celownika migoce na czole górnika.

- Jeszcze jeden krok, a zabiję ... – zimny, opanowany głos „Golasa” nie pozostawia wątpliwości co do szczerości słów ochroniarza. – Cofnij się, lecz tak bym cię widział!

„Chuck” leży na podłodze. Z rozwalonego nosa leje się krew. Zalewa usta barmana, który leży przeraźliwie nieruchomo. Kamini Mahariszi pierwsza odzyskuje zimną krew. Może dlatego, że wie, jak działa się w takich sytuacjach. Szybko doskakuje do leżącego Fisha. W jej rękach pojawi się medpak.

- Dhiraj – woła męża – Pomóż mi z tym. On krztusi się własną krwią.

Potem pani doktor przenosi wzrok na Seamusa.

- Omal go nie zabiłeś, człowieku – prawie krzyczy to górnikowi w twarz. – Co z tobą?!

- Właśnie – zimny głos Golasa słyszą tylko Sanders i Jakowlew – Może powinienem go zastrzelić, co Niki?

Oboje wiedzą, że tylko chwila dzieli ochroniarza od naciśnięcia cyngla. A to, jak celnie strzela zademonstrował przed kilkoma sekundami trafiając podczas szamotaniny Venturrę w głowę.

- Niki. Weź moją kartę i zabierz tego tam – Golas wskazuje głową Jakowlewa – do „Kapsułki”. Kod 231256. Potem poślijcie windę na dół. Ja do was dołączę, tylko tutaj posprzątam.

Odwraca od was głowę:

- Ugryźli go? – Golas rzuca pytanie do reszty nie spuszczając z celownika Gallaghera.

Pytanie zawisło w ciszy, przerywanej tylko gulgoczącym odgłosem wydobywającym się z gardła „Chucka”. Kamini koncentruje teraz cała uwagę na pacjencie.
 
Armiel jest offline