Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2010, 09:19   #98
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Step był ich domem. Step był ich życiem, step nadawał rytm temu co robili. Powinni jak jeden organizm, jedno plemię działać wspólnie, jak zwarta grupa, jak prawdziwi Jeźdźcy. Tymczasem Jewa ponownie wybrała samotną ścieżkę.
Nemain nie wiedziała czy woła ją przeznaczenie, czy może Potęgi wystawiają ich na kolejną próbę. Postanowiła tym razem nie protestować. Mieli misję do wypełnienia, a jeśli los zadecyduje, że ich ścieżki już nigdy się nie połączą, to trudno.
Życie Jeźdźca służyło innym celom.

Tym niemniej jednak bardzo cieszyła się na myśl, że ponownie weźmie w ramiona ojca i matkę. Choćby chwila spędzona we własnym namiocie była cenna.
Jechali pogrążeni w myślach, milczący i poważni.
Do czasu, kiedy na popołudniowym niebie dostrzegli tę chmarę czarnych jak posoka Shar’Rhaz ptaków.

Tym razem decyzja zapadła szybko. Każdy z młodych Wallawarów zadał sobie pytanie co mogło sprowadzić aż taką ilość padlinożerców w te okolice?
Podzieli się więc na dwie grupy. Rayen, Aime i Nemain popędzili sprawdzić co stało się na południu, a reszta grupy, eskortując Czaszkę podążyła w stronę obozu.

Widok jaki ukazał się Jeźdźcom ze wzniesienia był przerażający. Dziesiątki ciał ludzi i zwierząt, oskalpowanych i znieważonych leżało na ziemi zbrukanej krwią i cuchnącej posoką Shar’Rhaz.
Nemain opanowawszy pierwszy szok przypadła do ziemi. Nie odezwała się ani słowem. Ciał nie można było rozpoznać, w tak kiepskim stanie się znajdowały, postanowiła więc poszukać jakichś śladów.
Obchodziła miejsce rzezi sprawdzając dokładnie tropy, podnosiła od czasu do czasu jakiś fragment strzały czy włóczni, badała węchem i wzrokiem każdy skrawek niecki. Po pewnym czasie podniosła się do pionu i stanęła przed resztą Jeźdźców, a z jej oczu płynęły gorące łzy.


- To się stało jakieś 2-3 dni temu. Upadli napotkali na opór ludzi, ale z tego co widać to ludzie przegrali tę walkę. Któryś z naszych Jeźdźców poległ w boju. Widziałam odciski olbrzymich wilczych łap. - mówiła cicho - Część napadniętych musiała opuścić pole walki, ale Shar’Rhaz za nimi podążyły. W stronę naszej osady... - po kilku sekundach dodała - Te skalpy musiały zdjąć Shar’Rhaz, które pozostały dłużej w tym miejscu, po walce. Ich tropy również podążają w stronę wioski Wallawarów.
Deszcz w Twarzy, Ilya i Melesugun mogą wpaść w pułapkę. Uważam, że powinniśmy gnać do nich, może wróg ciągle jeszcze tam jest...

- Cokolwiek się wydarzyło w osadzie, jesteśmy za późno ale i tak jedźmy czym prędzej do domu - głos uwiązł Rayen w gardle, tak że ledwo wymówiła te słowa.

Aime stał nieruchomo. Wodził wzrokiem od twarzy do twarzy poległych Wallwarów, ale na szczęście nie ujrzał tam nikogo z bliskich, przynajmniej tak mu się wydawało. Oczekiwał na efekty działań Nemain. Widać było jak drgają mu mięśnie twarzy kiedy nerwowo zaciskał szczękę. Rayen miała rację, przybyli za późno.

-Racja, trzeba się spieszyć - obrócił hienę w kierunku w którym mieli zmierzać - Nie szczędźmy sił - wydał z siebie gardłowy charkot popędzając hienę

- Niech ci co są szybsi nie czekają na wolniejszych! Pędźmy ile sił!
Nemain wskoczyła w siodło Abu i pognała za Aime i Rayen.


Dotarli do obozu jednocześnie. Już z oddali wyczuwali coś niedobrego. Nie widać było smużek dymu, żaden z Wallawarów nie patrolował okolicy.
Wpadli do wioski.
Za późno. Rayen miała rację. Przybyli za późno – kołatało się w głowie Nemain. Dziewczyna czuła jak panika powoli zbiera się w jej sercu.
Ilya i Callin stali przytuleni do siebie, w ich stronę skierował się Aime.

Nemain skręciła pędem w stronę rodzinnego tipi. Zeskoczyła z siodła i odrzuciła skórę w wejściu. Pusto. Ani śladu po Ahaji, ani śladu po matce… Gorące łzy ponownie obmyły jej policzki. Nie poddać się panice! Nie dostrzegła śladów walki, nie widać było krwi. Może tylko wzięto ich do niewoli? Trzeba sprawdzić ślady. Może inni już coś wiedzą.
Wypadła z namiotu i pobiegła w stronę Callina, Ilyi i Aime.

Przysłuchiwała się przez chwilę ich rozmowie, a po chwili, gdy dołączyła do nich Rayen zajęła się sprawdzaniem śladów...
Odnalezione znaki potwierdziły jej przypuszczenia. Plemię opuściło osadę. Nie wiadomo było czy z przymusu, czy z własnej woli, ale skoro Melesugun odnalazła jakieś ślady powinni podążyć jej tropem.

Nemain opowiedziała co zastali w niecce obleganej przez ścierwojady, a potem dodała:
- Ruszajmy za Melesugun, nie wiadomo dokąd wyruszyło nasze plemię...
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 03-12-2010 o 10:12.
Felidae jest offline