Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2010, 17:26   #14
Wredotta
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Za pozwoleniem skośnookiego kolegi, wsiadłam do jego wozu. Trzeba było przyznać, że miał ładne auto. Z żalem pomyślałam o swojej zgrabnej toyotce w garażu pod moim mieszkaniem zaledwie parę przecznic stąd. Pewnie teraz lub w niedalekiej przyszłości oblegane przez zombie. Westchnęłam ciężko. No cóż trudno. Nie można nic na to poradzić. Wreszcie zajechaliśmy pod szkołę. Wysiadłam z auta kierując się w towarzystwie innych ludzi do szkoły, która nie wyglądała zbyt ładnie. Zabite dechami okna, wybite szklane drzwi, wszystko to wywoływało dreszcz na moje skórze. Już wchodziłam po schodach, gdy zajechała policja. A raczej- poprawka!- oddział komandosów i parę radiowozów. Zawsze byłam dość nieufna w stosunku do policji. Interesowała się najdrobniejszymi szczegółami, a przestępców nie miał kto łapać. I tak w tym przypadku miałam rację. Bezczelnie kazali nam oddać jakąkolwiek broń. Rozejrzałam się wokół siebie. Wszyscy faceci…. Zaraz, jestem w towarzystwie samych facetów i nawet tego nie zauważyłam. Ulala! Ta cała epidemia ma jakieś dobre strony. Tak czy inaczej faceci niechętnie na to przystali. Niechętnie to delikatnie powiedziane. Niektórzy nawet się kłócili. Ja tylko stałam i przyglądałam się ironicznym uśmieszkiem jak wszyscy pozwalają na przeszukanie się. Jeden policjant już się do mnie zbliżał, żeby mnie, jak sądziłam, przeszukać, ale cofnęłam się z wyciągniętymi rękami.
- Hola, hola panie władzo. Nie mam przy sobie żadnej broni, więc nie pozwalam na przekraczanie mojej strefy osobistej i jakiekolwiek macanki!- niemal krzyknęłam. Co jak co, ale żaden facet nawet policjant nie będzie mnie „przeszukiwał”.
Na nic mi się to zdało. Facet zaczął obszukiwać mnie bardzo dokładnie, jednak nic nie znalazł.
Pod nadzorem wrednych policjantów, wreszcie weszliśmy do środka. Ustawiłam się gdzieś mniej więcej w środku karawanu. Nie zamierzam się wychylać ani osłaniać tyłów. Natknęliśmy się na plamę krwi. Jak pewnie już każdy, wiedziałam, że nie będzie za wesoło. Doszliśmy do momentu gdzie krew się urywała i tu była jedna wielka masakra. Paru zombiaków pożywiało się jakimś farmerem. Dwóch młodych policjantów, jak można się było spodziewać spierdoliło. Dwóch starszych zaczęło strzelać z bliska i zostali ugryzieni. Cofnęłam się o krok wiedząc, że mogę być zarażona. Dwóch facetów sięgnęło po jakąś broń i zaczęło napierdalać w zombiaków. Nagle poczułam, że coś ciężkiego ląduje na moich stopach. Był to pistolet, taki jakiś najzwyklejszy. Co to było nie wiedziałam, bo ni w ząb nie znam się na broniach. Bezczynnie też tak nie mogłam sterczeć. Wzięłam w drżące ręce pistolet, próbując się przyszykować do strzału. Na szczęście bezpośrednie zagrożenie minęło. Spojrzałam przed siebie. Stało tam dwóch facetów przed tymi zombiakami i trupami policjantów i farmera. Całe szczęście mogłabym przecież kogoś przez przypadek postrzelić. Opuściłam pistolet, trzymając go jednak w pogotowiu.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."

Ostatnio edytowane przez Wredotta : 06-12-2010 o 16:25. Powód: Zmiana w poście
Wredotta jest offline