Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2010, 17:44   #92
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Krew spłynęła po ostrzach gdy te wbiły się w ciało wężoluda. Gad syknął z bólu ale jego mocny cios łokciem odrzucił Szajela do tyłu. Tancerz zgrabnie zakręcił się na jednej nodze stając w obronnej pozycji. Jedno ostrze zasłaniało mu twarz drugie zaś chroniło dolne partie ciała, łańcuch łączący je zapewniał względna defensywę jego klatce piersiowej. Zielone oczy tancerza badały gada który wydobył długi i ostry nóż z pochwy. Chłopak już chciał atakować gdy nagle Ao głośno wykrzyczał słowo "Odwaga".
Szajel zareagował instynktownie odwracają głowę w tamtą stronę by spojrzeć na odpieczętowaną broń towarzysza, a ta robiła wrażenie! Światło wydobywało się z piersi wojaka oplatając jego członki na których pojawił się stalowy ekwipunek.
- Piękna broń! Jak ona działa co umie!? Rozi Ciebie tez to ciekawi? - krzyknął podekscytowany Szajel, roślinka jednak nie odpowiedziała gdyż przestraszona kuliła się w torbie. Wąż zaś wykorzystał sytuację i wyprowadził kilka szybkich cięć nożem, na szczęście tancerz zdał sobie sprawę z ataku w ostatniej chwili i cudem uniknął ciosu. Ostrze przecięło jednak jeden z wisiorków wplecionych w jego włosy. Ozdóbka upadła na ziemię tworząc malutkie kręgi na wodzie.
Arlekin gniewnie spojrzał na swego przeciwnika. Większość ozdóbek zrobił sam lub dostał w prezencie i nienawidził gdy ktoś je niszczył. A ten wąż stał tak pewny siebie sycząc głośno. Szajel zmrużył oczy i z gniewnym głosem powiedział.
- To była jedna z moich ulubionych ozdóbek... Zapłacicie mi za to.

Szajel szybko zakręcił się na jednej nodze, a jego ostrza błysnęły odbijając nieliczne promienie światła które przebijały się przez drzewa. Arlekin skoczył do góry i obracając się w powietrzu, a trzymając jeden sztylet drugim kręcił młynki w powietrzu. Coś w tańcu Szajela się zmieniło, stracił trochę gracji na rzecz dzikiego piękna, nieokiełznanego niczym burza. Gdy tylko jego stopy dotknęły ziemi odbił się od niej ponownie, by potem machnąć wolną ręką w stronę swego wroga.
Z dłoni tancerza wyleciało pięć skrzących się na różowo motyli wielkości ludzkiej pięści. Trzy z nich leciał wprost na łucznika, dwa zaś skręcił i trzepocząc skrzydełkami stworzonymi z elektryczności pędził w stronę najbliższego wojownika.
- A motyle polecą, polecą w dal, niosąc nam spokoju czar... - zanucił cicho pod nosem i podleciał na swych różowych skrzydłach nieco w górę by zaraz zacząć pikowanie w stronę walczącego Ao, z chęcią pomocy wojownikowi. Szajel zakładał, że motyle zakończą żywot łucznika.
 

Ostatnio edytowane przez Ajas : 03-12-2010 o 22:41.
Ajas jest offline