Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2010, 11:51   #17
Imuviel
 
Imuviel's Avatar
 
Reputacja: 1 Imuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwu
Hiro westchnął cicho - w końcu jakaś, można by rzec, znajoma twarz!
Jego wakacje nie zdążyły się nawet rozkręcić, a już musi przeżyć Apokalipsę w wykonaniu amerykańskich, nie daj Bóg, zombiaków.
Szybko ogarnął drobny Sajgon na siedzeniach. Co mu strzeliło do głowy żeby palić fajki w samochodzie?!
Jechał dość ostrożnie, powoli, niemal wlekąc się za sznurem pojazdów, nie chciał przecież potrącić jakiegoś przypadkowego zarażonego.
Na szczęście szybko dojechali pod ową szkołę. A może jednak nie, bo równie niespodziewanie jak wirus zjawiły się jednostki specjalne. Zamiast okazać trochę dobroci serca czy zapewnić obywatelom bezpieczeństwo przeszukali ich jak jakichś bandytów!
Hiro nie krzyczał ani nie próbował się wyrwać, po prostu ze stoickim spokojem dał się szarpać i obmacywać. W końcu nie miał ani broni czy nieciekawych substancji, choć oczywiście Amerykanie musieli mieć i mieli pistolety, noże... A w garażu czołgi? Taki naród.

Weszli do szkoły. Hiro, opierający swoją wiedzę na wszelakich filmach, wiedział, że schronienie się w szkole nie jest w gruncie rzeczy złym pomysłem. Gdyby oczyścili szkołę z zombiaków, mogli by tam się zabarykadować do czasu przybycia ratunku...
Z zamyślenia wyrwał go głos policjanta, który przy drobnych poprawkach twarzy mógł przypominać Dannego DeVito. Nagle serce zaczęło bić mocno i szybko. ~ Gdybym spotkał się z zombim w jednym z tych korytarzy, jasne kto wyszedłby z tego żyw...a może nieżyw~
Hiro starał się iść z tyłu grupy, nie tylko dlatego, że nie w smak mu było stanąć twarzą twarz z potworami, ale nie miał broni, nawet nie umiał strzelać. Gdyby dostał do ręki pistolet, najpewniej przy pierwszym strzale strzeliłby sobie w plecy.

Wtem krzyk, rozpaczliwy wrzask, strzały zagłuszyły wszystko, Hiro skulił się z tyłu. Zapragnął się znaleźć na chociażby najbardziej zatłoczonej ulicy Tokio, z telefonem brzęczącym w kieszeni irytującym polifonicznym dzwonkiem, z tysiącem choćby liczb w koło. Czemu musiał przyjechać do tego zakichanego kraju?! Nie, nie mógł zostać z ojcem albo z Taylor. Właśnie, czy jest bezpieczna? Czy może ich też....
~dwaczternaścieosiemosiemsześćpięćdziesiątsto tysiącsto~
~ Nie myśl o tych przeklętych liczbach! ~

Wszystko nagle ucichło, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Policjant, który przypomniał DeVito i jego kumpel leżeli na ziemi, tak samo jak poszatkowani ołowiem zarażeni.
Nagle mundurowi zaczęli się trząść w spazmach, konwulsjach.
Czy on żyje czy już nie, bo jaka jest granica życia?
 
__________________
moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.
Imuviel jest offline