Wątek: [D&D +18] Limbo
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2010, 14:36   #32
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Graffen spojrzał zdziwiony na okolicę. Nic, a nic mu się to nie podobało. I choć las, w którym jeszcze niedawno przemierzał mając jedynie Muńka za towarzysza, nie wyglądał na całkiem normalny, choć cisza w nim panująca przyprawiała o dreszcze, i choć pustka go wypełniająca zastąpiła żywe organizmy, to jednak był to las. Czuł się tam jak w domu. Ta pustynia go przerażała. Kojarzyła mu się ze śmiercią i przemijaniem.
- To raczej ni je drzewo. Jaka wieżyca czy cu wyrastająca z ziemi. Jakby jaki mój kumotr się bawił darami wyższego rzędu. Trza ja zbadać dokłądniej. - rzekł krasnolud po czym skulił się w sobie, jakby skurcz jaki poważny go złapał. Dźwięk łamanych kości i dartej skóry dobiegał z trzymetrowego niedźwiedzia. Lekkie stęknięcie bólu doszło do uszu Sephira. Na grzbiecie olbrzyma nie było już khazada, ni humanoida. Za to, niedostrzegalny dla innych, siedział tam drobniutki pająk, wielkości niewielkiej myszy.
Skryba na widok przemiany zdumiał się wielce i wyjął jakiś notes ze swojej torby, a zapisawszy w nim kilka słów, odłożył go na miejsce.
- Interesujący to dar, przyjacielu! - zawołał radośnie do pajęczego towarzysza.
Stawonóg szybko dreptając po grzbiecie swego towarzysza, podbiegł do wierzy i począł się po niej wspinać.
Metoda którą wybrałeś okazała się wielce skuteczna, bez problemu poruszałeś się po gładkiej pionowej ścianie. W mgnieniu oka znalazłeś się przy najniżej usytuowany malutkim okienku, za małym nawet na to by przecisnął się przez nie niziołek. Lecz ty byłeś teraz mikrym pająkiem dla którego ten otwór był wystarczający. Stanąłeś na parapecie wpatrując się w najniżej położony w wieży pokój. Prawie całe pomieszczenie były wypełnione półkami, krzesłami i kanapami między którymi były tylko cieniutkie przejścia, meble zaś były zasypane zabawkami i lalkami najróżniejszej maści. Misie, króliki, szmaciane pacynki i pajacyki występowały tu w ilości która mogłaby wystarczyć całemu miastu! Jedynie centrum pomieszczenia było wolne od mebli, stanowiło swoisty plac na którym nawet Muniek mógłby się wygodnie rozłożyć. Co dziwne pomieszczenie wyglądało na większe niż szerokość całej wieży, zapewne miała w tym udział swego rodzaju magia.
To co ujrzał zdziwiło by krasnoludo-pająka gdyby nie “skóra” owego budynku. W sumie to nawet kolejny występ zespołu szkieletów nie zaskoczył by go bardzo. Wszedł tam rozglądając się ciekawy. Jego nowa forma umożliwiała mu sprawne poruszanie się i co prawdopodobne - ciche poruszanie się, po zagraconym pomieszczeniu. A ktoś nie chciał wierzyć w jego możliwości zwiadowcze. Przeszedł miedzy zabawkami na plac, by mu się dokładniej przyjrzeć.
Gdy tylko twoja pajęcza noga dotknęła placu cichy jak dotąd pokój przeszył cichy szmer. Brzmiało to jak otwieranie jakiejś klapy lub przesuwania kamienia po kamieniu. Rozejrzałeś się ale dookoła nie dojrzałeś niczego, dopiero spojrzenie w górę przyniosło rozwiązanie zagadki. Na suficie nad placem ktoś wyjął jedną z kamiennych płyt i odsunął ja na bok, to że wbrew logice nie spadała ona, a trwała przylepiona do sufitu obok dziury było druga sprawą. Z otworu wypadła lina po której zaczęli zjeżdżać na dół.... znani ci kościani muzycy! Na plecach mieli przywiązane swoje instrumenty oraz taborety. Wylewali się z otworu jeden za drugim rozstawiając się na pustej przestrzeni jedynego nie zagraconego tu miejsca. Ostatni po linie zjechał ich drygent w swym cylindrze, a gdy jego stopy dotknęły ziemi lina szybko została wciągnięta przez kogoś do tunelu, a kamienna płyta na powrót zasłoniła tajne przejście.
Szkielet rozejrzał się po swym zespole i popukał kościstym palcem w swój podbródek jak gdyby zastanawiał się nad czymś. Po chwili pstryknął palcami i wskazał spory kawałek placu który pozostał jeszcze pusty. Kamienne płyty jak na życzenie uniosły się a z pod nich wyłonił się olbrzymi fortepian. Już po chwili stał on koło reszty muzyków, a płytki wróciły na swoje miejsca. Zadowolony drygent machnął batutą i muzycy po raz kolejny dali popis swoich umiejętności.

YouTube - Alexander Rybak - "Europe's Skies" (Official Music Video)

Pająk jednak zdziwił się na widok wyłaniających się szkieletów. Te jak gdyby nic znów pokazały mu mały pokaz swych umiejętności. Ten ich wysłuchał w milczeniu, lecz wcześniej wspiął się na ścianę, potem sufit, i na cienkiej nici zawisł kilka centymetrów nad ich głowami.
Gdy orkiestra zagrała ostatnie nuty utworu pogratulowali sobie po czym trzymając instrumenty w dłoniach ustawili się w rządku. Co najdziwniejsze szklielet który grał na fortepianie trzymał go teraz na plecach, uginając się lekko pod jego ciężarem. Drygent spojrzał na niego i pstrykając palcami sprawił, iż wielki instrument klawiszowy rozpłynął się w mgłę. Szkielet w cylindrze zaklaskał i pochylił się podnosząc jedną płytę w podłodze odsłaniając tym samym kolejny czarny tunel. Grajkowi po kolei podchodzili i skakali do środka znikając w ciemności.
Pajączek zaś będąc głęboko w sobie krasnoludem, osunął się na swej nici wprost na cylinder dyrygenta. Tam też przywarł mocno do kapelusza i czekając na rozwój wydarzeń, pojechał darmową kolejką.’
Wraz ze szkieletem zniknąłeś w ciemności i po chwili wypadłeś wraz z nim w dziwne miejsce. Nie widziałeś dokładnie gdyż wszystko było jakieś zamazane, z rozmytymi konturami, wyglądało to niczym olbrzymia paleta kolorów. Jednak nim zdążyłeś zrobić chociaż krok otoczyła Cię mgła, tak sama która towarzyszła Ci w drodze przez las i wessała z powrotem do tunelu. Nim się obejrzałeś znowu byłeś w komnacie z lalkami, a wszystkie kamienne płyty były na swoich miejscach.
Zdziwienie - ostatnio zbyt bardzo znane uczucie krasnoludowi. Wpierw nienaturalny las, potem ta mgła, teleportacje, szkielety grające na instrumentach muzycznych, wieże z drzewa i cegły i znowu znajoma orkiestra. Co też dziwnego żywioły i bogowie przygotowali nietypowemu druidowi. Valder wzruszył ramionami. O ile można powiedzieć, że pająk wzrusza swymi ośmioma, i poszedł szukać jakiegoś wyjścia z tej komnaty innego, niźli okno przez które wszedł.
W sali były schody do których dostałeś się bez problemu, wspinając się po krętych stopniach doszedłeś w końcu do dużych żelaznych drzwi, te były jednak jakieś dziwne bowiem nie było w nich szpary czy też zamka (mimo iz klamka wystawała z odpowiedniego dla niej miejsca) przez które mógłbyś się przecisnąć.
Krasnolud będąc w postaci stawonoga skulił się w sobie i krzyknął boleśnie. Co prawda dla zwykłego człowieka był to tylko cichutki pisk, nie słyszalny bez specjalnej uwagi, jednak ból rozrywanych mięśni nie jest przyjemny. Chitynowy pancerz zaczął pękać w wielu miejscach,a odnóża przerastać swa formę. Już po chwili na miejscu pająka klęczał dwarf w swej pełnej płytowej zbroi. Nacisnął klamkę lecz ta nawet nie ruszyła. Zrezygnowany podszedł do okna.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline