Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2010, 16:12   #115
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Jeszcze nim Chuck upadł na ziemię, Seamus wiedział, że przesadził. Barman był pijany. Każdemu kuźwa się wtedy zdarza pyskować. Nie wspominając już o okolicznościach...
Wymierzony jednak w jego kierunku pistolet Golasa, którego zauważył dopiero po pierwszych słowach jakie wypowiedział ochroniarz, sprawił, że Seamus zapominał o znokautowanym Chucku. Szczególnie wzmianka o sprzątaniu bardzo mu się nie spodobała. Golas nie zostawiał wątpliwości, że naprawdę strzeli, ale i bynajmniej nie wyglądał na takiego co to zwyczajnie do wszystkich nie zacznie strzelać. A w szczególności tych ugryzionych, z których jedno było w kiblu, a drugie właśnie darło się na Seamusa jakby pierwszy raz widziało ofiarę dobrej bitki w kantynie.
- A co? Zastrzelisz mnie klawiszu jeśli mnie pogryźli?? A może mi nie wierzysz i chcesz żebym się dla ciebie kuźwa rozebrał lachociągu?! Mogłeś zamiast siedzieć i pierdzieć w fotel, wystawić nos dużo wcześniej to może obeszło by się bez... tego.
Miał ochotę i jemu spuścić łomot, ale odbezpieczona Anakonda kliknęła niebezpiecznie dając do zrozumienia, że Golas w dupie ma jego zarzuty i obelgi. Przez chwilę z zaciętym wyrazem twarzy mierzył się wzrokiem z ochroniarzem walcząc ze sobą by nie dać mu pretekstu, na który ten tylko czekał. Walczył naprawdę wiele z siebie dając by w końcu odstąpić o krok tak jak mu kazano.
- Nikt mnie nie ugryzł. Jedyny ugryziony jest przykuty do rury odpływowej w umywalni. Chcesz to idź i sprawdź – powiedział w końcu po czym dodał już spokojniej choć nadal niechętnie patrząc na barmana, który może i rzeczywiście nie zasłużył na aż takiego gonga - A jemu nic nie będzie. Na takim rauszu pewnie nawet nie poczuł. Ale lepiej dla niego kuźwa będzie jak wytrzeźwieje i trzyma język za zębami.

Czując nadal na plecach upierdliwą muszkę Anakondy podszedł do ściany, na której wisiała apteczka biura i wyłuskał z niej jedną z psycho-tabletek. Po chwili wahania wziął jeszcze jedną. Jedna i tak czasem nie wystarczała. Złapał się za kurtkę w poszukiwaniu zagubionej gdzieś piersiówki, ale nie znajdując jej po prostu rozgryzł gorzkie pigułki.

- I co? Zamierzacie dać z nim we trójkę nogę? Czy to większa biba będzie? - spytał patrząc na Sanders i Jakowlewa.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline