Symbiont musiał opanować kolejną falę gniewu jaka się w nim narodziła po słowach małego.
"Zabij się? Słyszałeś Parker?"
Pete tylko cicho zaklął symbiont znowu dał znać o tym iż jest osobną formą życia, do tego nazbyt wygadaną.
" Słyszałem"
W myślach odpowiedział Pete. Ruszył za czarnym skacząc na pajęczynie wytwarzanej przez kostium. Symbiont nie zamierzał chyba poprzestać na tej małej uwadze.
" Może zabijmy jego co? To było by coś czego jeszcze nie dokonałeś ty ani nikt przed tobą, zabić siebie samego."
Pet nie odpowiedział dalej szybując za kompanem. Kostium kontynuował.
" Widzisz Peter stajesz się nudny, kiedyś nasze wspólne życie to była zabawa, chyba pamiętasz ile radości sprawiło ci zabicie Normcia?"
Spidey zadrżał.
" Nie zabiłem go..."
Wyszeptał cicho, co wywołało wybuch śmiechu ze strony kostiumu.
"Ależ owszem zatłukłeś go na zieloną miazgę, a potem zrzuciłeś z dachu to było takie piękne."
To nie tak było obydwaj przecież o tym wiedzieli.
" To był wypadek"
Pomyślał Pete.
" Taa jasne, wmawiaj to sobie, dobrze wiem jaką wtedy czułeś radość."
- ZAMKNIJ SIĘ !!!
Ryknął na głos Pete. Nastała cisza, dopiero po chwili zauważył spojrzenia dwóch towarzyszy skierowane pytająco na niego.
- O czym rozmawialiśmy?
Wybąkał po chwili. |