Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2010, 21:40   #21
Isengrim Faoiltiarna
 
Isengrim Faoiltiarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Isengrim Faoiltiarna nie jest za bardzo znany
Ruszył w stronę płonących w obozie ognisk, od czasu do czasu dołączając się do kręgów przy nich siedzących. Zamieniał kilka słów z ludźmi i raczył się bimbrem z puszczanych w obieg metalowych kubków. Zaraz jednak ruszał dalej, szukając ludzi, którzy oddawali się zgubnemu nałogowi hazardu. Sam czuł, jak coraz bardziej brakuje mu emocji związanych z grą, adrenaliny płynącej z blefowania, i euforii, jaką dawała wygrana. Wysokość stawki była nieistotna, chociaż jej brak odbierał grze część uroku - pamiętał jeszcze małą fortunkę, której dorobił się na kartach prawie dziesięć lat temu, kiedy był jeszcze gówniarzem. I którą przegrał kilka tygodni później. Pamiętał, że nie czuł żalu z powodu utraty pieniędzy, nie czuł nic - tylko zawód z powodu przegranej. To właśnie od tego momentu wiedział, że żyje właśnie dla emocji płynących z gry, że bez nich nie byłby w stanie funkcjonować.
Po jakimś czasie zauważył trzech najemników siedzących przy zaimprowizowanym stoliku. Rannalt, otrzymawszy zaproszenie, przysiadł się z wytrenowaną, pewną siebie miną. Odpowiadała mu nawet gra nie na pieniądze, przynajmniej do pierwszego żołdu – kiedy przyjdzie czas pierwszej wypłaty, planował zabrać się za zarabianie w zwykły sobie sposób, a nie machając mieczem. Kiedy najstarszy z najemników tasował karty, Rannalt szybkim ruchem wydobył zza pazuchy zwędzoną przy jednym z ognisk butelkę bimbru. Wziął z niej łyk, odkaszlnął, po czym puścił naczynie w obieg dookoła stolika.
- Zdrowie imperatora – wypowiedział tradycyjny toast, od którego zwykle zaczynało się picie w Imperium. Podniósł rozdane mu karty. Już na pierwszy rzut oka widać było, że stary wykorzystał chwilę jego nieuwagi i rozdał tak, że Rannalt nie miał szans na wygraną. „Cóż, tak długo, jak gramy o przekonanie, nie ma sensu kombinować” - pomyślał, po czym udał, że nie zauważył szwindlu. Zaczął z rozmysłem przegrywać – kiedy zaczną grać na pieniądze, lepiej pomoże mu opinia uczciwego, a przy tym słabego gracza. Po opróżnieniu butelki oraz kilku kolejnych partiach dość chwiejnie wstał od stołu i skinął głową pozostałym graczom.
- Cóż, widzę, że panowie to nie moja liga. - skłonił się i odszedł w stronę namiotu, który o dziwo był rozbity. Czując miły szum alkoholu w głowie, walnął się na swoją pryczę i zasnął.
 
__________________
"BEG FOR MERCY! Not that it will help you..."
Hoist the banner high! For Commoragh!!!
Isengrim Faoiltiarna jest offline