- Dobra chłopaki, wy tu kombinujcie a ja lecę na rekonesans. - oznajmił czarny.
Odbił się od budynku i w nadziei, że jego sobowtóry z innych światów nie skoczą sobie do gardeł i nie zaczną sobie nawzajem wygrażać, zostawił ich samych.
Przez krótką chwilę zastanawiał się, czy nie wpaść po drodze do Queens, aby sprawdzić co u May, albo do Hell's Kitchen, lub Baxter Building, żeby pozyskać sobie jakiegoś sprzymierzeńca, ale zrezygnował, przypomniawszy sobie, że w tym świecie może nawet nie być Daredevila, ani Fantastic Four.
Szybując przez miasto, myślał o tym, jak wygląda i jak żyje tutejszy Peter. |