Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2010, 20:06   #50
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Samo ostrze podjudza do gwałtu, gdy ludzie sięgneli po broń, znikła szansa na dyskusje, a zamiast niej powietrze wypełnił świst kul i okrzyki bólu. Bólu zadawanego Masrańczykom, bo też opór przybyszów był ponad wszelkie oczekiwania. Widząc jak w pierwszej sekundzie starcia Johanna osunęła się bezwładnie na ziemię, a z każdą chwilą oddział zbierał kolejne rany w serca buntowników wkradła się panika, a ta nigdy nie jest dobrym doradcą. Rozproszeni zaczęli krzyczeć do siebie z lękiem:
- Komendant stracony... dostałem... otaczają nas... to INWAZJA! - najpierw w sposób skoordynowany, a wreszcie panicznie patrol zaczął się wycofywać pozostawiając za sobą ciało kobiety, ona sama próbowała podążyć ich śladem, jednak argumenty Sorena przekonały ją by pozostać na miejscu. Odwrót nie był zbyt szybki ze względy na odniesione rany, ale gęsta flora osłaniała ich przed ostrzałem.

Gdy inni walczyli Nadia skupiła się na przetrwaniu i schowała się za pokrytym endemitami głazem przyciągając do siebie sprzęty, jak na złość radiostacja uderzyła o kamień, zatrzeszczała i z głośników dobiegł głos Deana:
- Halo, Nadia, kopę lat, co słychać?
- Strzały? Słuchaj nie mam czasu na tłumaczenia, po prostu weź swoje 4 litery, przyleć tu i nas stąd zabierz.
- Zabrać, tak? Znaczy... przylecieć z Rybką...
- A co myślałeś? Chyba mi nie powiesz, że nie wiesz jak się pilotuje?
- Nie no skądże, jasne, w końcu jestem kapitanem co nie, robiłem to już... no. Gdzieś tu Soren zostawił notatki... postaram się być za cztery godziny i nie rozbić po drodze.
- dalszą wymianę zdań przerwał huk eksplozji.


W ostatniej próbie zadania strat rewolucjoniści rzucili granat, czarny kształt zapadł w mchu na środku polany sycząc spalanym lontem, aż wybuch wzniósł w powietrze strzępy roślin i ziemi przemieszanych z odłamkami. Potem strzały buntowników zamilkły, a nad polem bitwy zapadła cisza gdy czarny dym eksplozji opadał pod ciężarem wilgotnego powietrza.
 
__________________
Efekt masy sam siÄ™ nie zrobi, per aspera ad astra
behemot jest offline