Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2010, 13:17   #23
emilski
 
emilski's Avatar
 
Reputacja: 1 emilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodze
Osaczeni! Sytuacja bez wyjścia!

Te dwie informacje zakorzeniły się w głowie Granta, gdy z przerażeniem patrzył na zbliżającą się do nich małą Ellen. Boże, co się z nią stało. Dorosłych jeszcze można jakoś przeboleć, ale ta mała...

Gorsze było jednak to, że od wejścia zbliżała się całkiem spora grupka młodzieży. Niestety nie przyszli oni na lekcje. Byli odmienieni. Potwornie odmienieni. Ta cholerna zaraza dotarła już chyba wszędzie i dotyka każdego bez wyjątku.

Mimo przerażenia, jakie kiełkowało w duszy Jamesa, pojawiło się również opanowanie i zimna krew. Krótko przeszła mu nawet przez myśl refleksja, że takie nieprawdopodobne obrazy łatwo uznać za coś zupełnie normalnego, jeśli czuje się bezpośrednie zagrożenie życia. Instynkt przetrwania. Potężne narzędzie.

James błyskawicznie więc ocenił sytuację, w jakiej się znaleźli i nagle usłyszał huk wystrzału i poczuł na sobie bryzgi krwi. Mała Ellen straciła nogi i przewróciła się, ale dalej czołgała się w ich stronę. Nie ma na nich sposobu. Są nieustępliwi.

To strzelał jeden z facetów, których zabrał ze sobą do szkoły. Zszedł za nim i Francisem na dół i strzelał prosto ze schodów. Od razu było widać, że ta jedna broń nie wystarczy na nadbiegającą gromadę zarażonych. Muszą się wydostać z tego piekielnego miejsca. I to natychmiast. W domu ma broń. Francis też pewnie coś znajdzie u siebie. Grant liczył nawet na jakiś spory arsenał. Nigdy nie wiadomo, jakie sekrety kryją się u takich pustelników.

-Tędy nie wyjdziemy, musimy wrócić na górę i spróbować oknem.

Wrócił na schody i ponownie znalazł się na parterze. Sytuacja była w miarę opanowana. Zawołał do wszystkich:

-Dołem wbiegają następni zarażeni. Mamy stąd dwa wyjścia. Albo oknem, albo wyjściem ewakuacyjnym. Ale tam wyjdziemy na boisko otoczone wysoką siatką i będziemy uwięzieni. Chyba, że ktoś ma jakiś przecinak.

Podbiegł do okna i zobaczył kilkanaście kolejnych postaci, które zdawały się szukać wejścia do szkoły. „Lgną do nas, jak ćmy do światła... Wyczuwają nas z daleka. Ten wirus też musi mieć silny instynkt przetrwania...”

-Trochę ich jest na zewnątrz, ale mamy szansę dostać się do samochodów. Pojedziemy do naszych domów po broń.

Otworzył okno i podciągnął się na parapet. Wzrok skupił na swoim fordzie.
 
__________________
You don't have to be weird, to be weird.
emilski jest offline