Davlamin gramolił się jeszcze chwilę na ziemi i w końcu podniósł swoje biedne ciało. Wtedy jak grom z nieba naszła go genialna myśl. Wcale a wcale nie musiał zanosić zmiennokształtnego do Panworda. Całe miasto go szuka więc na pewno znajdzie się ktoś kto da równie ciekawą nagrodę co stary mag (który i tak nic nie gwarantował), BA! nawet butki mu wyliżą. Tak więc w całym swoim sprycie poprosił drowkę by pilnowała pocharatanego doppelgangera aż nie wróci.
Zabijacz podsunął mu parę nazwisk i imion osób, które mogły się nadawać do kupna. Szczególnie ciekawy okazał się niejaki Edward Tearson, wpływowy szlachcic, który obiecał magowi nie tylko pieniądze, ale i wpływy, znajomości inne interesujące ciekawostki. Zapewne zmiennokształtny musiał go strasznie zdenerwować.
Również w gildii magów McVervera sam vice mistrz okazał się zainteresowany spotkaniem z wrogiem o nadzwyczajnych zdolnościach.
Czas jednak mijał nie ubłagalnie, a nie mógł zostwić Neeshky na całą noc z podpieczonym, ale wciąż niepewnym zmiennokształtnym.
Całe szczęście kiedy wrócił wszystko było w porządku. W uliczkę za karczmą nikt najwyraźniej nie zaglądał, a nawet jeśli to drowka była zdolna się ukryć.
Dopiero teraz Davlamin wtajemniczył ją w cały misterny plan, wydała się znacznie zadowolona i przyznała, że młody mag strasznie przypomina drowa.
Również Zabijacz upomniał się o siebie wytykając to, że jeszcze nie odwiedzili palikota, który uwięził go w sztylecie. Miał oczywiście stuprocentową rację, sytuacja była oburzająca, przynajmniej dopóki sztylet nie skończy chwalić się brawurą akcją spalenia doppelgangera przy której dzielnie uratował Davlamina.
Bohater.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |