Anakim, całe przemówienie samuraja widział jak w zwolnionym filmie. Było to dokładnie to o czym myślał i marzył za młodu. Zaproszenie do misji… epickiej misji walki ze złem. Wprost kipiał od emocji, jednak na zewnątrz tego nie ukazywał. Po chwili się uspokoił i zaczął myśleć już bardziej racjonalnie. Pierwszą myślą było to, że to nie będzie książkowa wojna, tutaj to on będzie brał czynny udział… i będzie mógł zginąć. Gdy o tym pomyślał przypomnieli mu się rodzice i znajomi z liceum. Nie chciał od nich odchodzić, jednak gdyby musiał to nie chciał zginąć nie żegnając się
-Czy będziemy mogli się kontaktować z ludźmi z naszego świata i czy będziemy mogli prowadzić normalnie, codzienne życie jak do tej pory?- zapytał Koji`a
-Acha, i czy mógłbyś nam powiedzieć jak wyglądały by takie walki. I jak duże jest ryzyko, że coś nam się stanie?- dodał po chwili namysłu, wiedział jaka odpowiedź padnie na ostatnie pytanie, jednak sądził, że mimo to warto je zadać. Chciał też zapytać o ducha, który go wybrał. Jednak sądził, że będą mieli dużo czasu na wspólne rozmowy gdy już się… połączą. Mimo zadanych pytań i wątpliwości wiedział już, że podejmie się zadania. *Już raczej nic gorszego mnie spotkać nie może. Gdyby mieli złe zamiary już dawno by nas, albo opętali, albo zabili. A na pewno, w moim świecie nie czeka mnie taka przygoda jak tutaj.* Tak usprawiedliwiał swoją decyzję. Miał tylko nadzieje, że duchy nie odseparują go zupełnie od dawnego świata. Anakim spojrzał na samuraja, Koji wydawał się zamyślony, może analizował jego pytania, a może czekał na odpowiedzi reszty. *Wiele bym dał oby dowiedzieć się co teraz myślisz* mówił w myślach do samuraja. Przeniósł wzrok na jego żonę. Twarz miała pogodną, Anakim odniósł wrażenie, że lekko się do niego uśmiechnęła. Szybko odwrócił wzrok na pozostałych chłopaków, w oczekiwaniu na ich pytania. |