Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2010, 18:24   #118
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
- I co? Zamierzacie dać z nim we trójkę nogę? Czy to większa biba będzie? - Seamus trafił w sedno. Zaczęła mnie brać jasna kurwica.

- A spierdalać! Kobiety i dzieci przodem! Dajcie się zeżreć po drodze, jak się wam tak spieszy! Mogliśmy siedzieć na dupach w 120. Przynajmniej byłoby na czym się przekimać i co zeżreć! Ale nieeee, kto by tam Szczoty słuchał! Szacownej rebiacie się zwiedzania zachciało! No to macie: Kenny zdedany, Łysy z Fiszem obici, a Jurgen zara zzombiaczeje! Mało wam?!

Wkurw mnie ogarniał coraz większy, że ledwie pamiętałem łapać oddech.

- I co to, do chuja pana, za różnica kto kogo ugryzł?! Słyszeliście co mówił Czaki? Kennego nikt nie dziabnął, po prostu mu odjebało! Zaczęło mu grzać na beret zanim jeszcze dobrze wybyliśmy z wozowni! Narysować wam to, kurwa, czy zatańczyć, żebyście załapali?!

Nie czekając na reakcje wybywam na przebieralnię, trzaskając za sobą drzwiami. Dyskutuj tu z pistoletem przy czole. Proste jak cep: za dużo luda, za mało kombinezonów, za mało miejscówek w windzie i wożący się paranoik z armatą - cała reszta to ściema i łżerstwo! A niech lezą w pizdu. Cholerne ćmoki, czopki i mondzioły! Nie wierzę, kurwa, nie wierzę, że tu po nas wrócą! I wiecie co? Prosił się nie będę! Okopiemy się jak długo się da, trupy może w końcu odejdą. Potem trza się bedzie tylko jakoś przebić na metro do Beśki i pierwszym promem spierdalać na ziemię.

Albo jakoś tak...

Mniejsza o szczegóły. Damy radę. Jak mazgaje się zmyją, zostaną same najtwardsze skurwle.

Rozejrzałem się po szatni. Czas się dozbroić, bo z tym zasranym zaworem to długo tu nie pociągnę. Po przekopaniu szafek znalazłem solidnego elektro-pastucha z zapasem er czwórek. Pięć kilo tytanu w teleskopie z amperowym dojebaniem. Na zombiaki jak znalazł.

Później zajumałem jeszcze glany sztazi. Wykurwiste, obite żelastwem, cięższe od moich, a do tego nie osrane trupim mózgiem. W jednej z szafek znalazłem zajebistą skórzaną kurtałę, jak raz do zarzucenia na ten pedalski bat-kombinezon, a do tego pas do mocowania pastucha, bateryjek i medpaka. W kieszeń kurtki zzipowałem jeszcze kosę i jakiegoś pieprzowego cyklona B.

I styknie. Nie ma co się obwieszać jak choinka.


Przyjrzałem się sobie w rozbitym lustrze, poprawiłem szczotę na łbie i wróciłem na dyżurkę. Wkurw mi już trochę zszedł. W sumie gdyby nie Niki i Plastuś, już ze trzy razy by nas Ciepłe zeżarły. Wdech-wydech i najspokojniej, jak umiem zaczynam nawijać do Sanderki:

- Skołujcie z dołu więcej kombinezonów. Pewnie się tego wpizdu tam wala, choćby na trupach. A ty Golas - odwracam się do mondzioła z Anakondą - w dupsztala sobie wsadź tą pukawkę. Jak się okaże, że nas tu zostawiliście, to znajdę i zajebię najpierw ciebie, a potem wszystkich z ksywkami na "G"!
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 08-12-2010 o 18:41.
Gryf jest offline