Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2010, 19:27   #46
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
- Zamknij się - wyszeptał Chris do ucha Murionowi. - Dolałem ją. Trzeba jakoś zabrać na pokład Lenę. Jak nie wejdzie trzeźwa, to wejdzie pijana. Nie trzeba mi rozróby. Zamiast gadać głupoty, raczej pomóż.
- A ja wolę suchy ląd. Powiedz mi Vilith, ty się nie boisz tak sama wśród tylu chłopa?? - Powoli kończyły się Jelenie rozsądne argumenty, a na łajbę i tak nie zamierzała się udać.
- Chodzi ci o statek? - spytała. - Nie, nie boję. Nie mam czego.
- Czy jakiś argument, oprócz "wolę"? - Chris dziwił się, że dziewczyna jeszcze siedzi, zamiast po takiej dawce zwalić się pod stół. Starał się pić ledwo maczając wargi, ona zaś chyba ostrzej ciągnęła.
- A co złego jest w tym "wolę"?? - Wypiła do dna i zalotnie puściła oko do kapitana.
- To, że nie naginamy sie do jednostki - odpowiedział jej Murion. - Może jak cie zwiążemy to pójdziesz? Nie jesteśmy na wycieczce, nie zostawiamy nikogo. Z całym szacunkiem do ciebie, Leno, ale wejdziesz na tą zasmarkaną łajbę choćbym miał cię tam wprowadzić siłą.
- Kolejne groźby?? Czy może ktoś się lubi ostro zabawić?? Takie małe sado-maso?? - Być może dla Ziemia zabrzmiało to jak gra słowna między dobrymi przyjaciółmi o bardzo dwuznacznym zabarwieniu.
- Murion, daj sobie spokój, po prostu pijmy. Za zdrowie naszych bliskich.
- Za zdrowie - Makbet dołączył się do toastu.
Murion uśmiechnął się złośliwie.
- Na małą zabawę miałbym ochotę - odpowiedział nalewajac sobie wina.
- No proszę. - Popatrzyła na swój znowu pełny kubek i na swoich rozmówców. - A w jakich to zabawach gustują tutejsi panowie??
Łatwo było dojść do wniosku, że Lena, osamotniona, nie ma szans z pozostałymi. Tylko ona jeszcze tego nie widziała.
- Więc Vilith?? Swoim ufasz na tyle?? - Przeniosła wzrok na Anglika. - Chris?? U nas to chyba kobiety nie służą na jednym okręcie z mężczyznami?? Z wiadomych względów.
Makbet omal się nie zakrztusił. Lena uważała się za nowoczesną kobietę, a niektóre poglądy miała dość archaiczne.
Kobieta parsknęła w swój pucharek.
- Murionowi nie powierzyłabym nawet swojej cnoty gdybym ją miała - stwierdziła, smiejąc się. - Ale warto mieć go za plecami jak chodzi o walkę. Na tyle mu ufam. Ale reszcie... tak. Służymy razem od długiego czasu.
- Oczywiście, ze służą. Wprawdzie od niedawna, ale normalnie są na okrętach. Niby co za problem? Marynarze to spece od rozmaitych rzeczy. Jak babka jest dobrym fachmanem, to dlaczego niby nie miała robić tego, co chłop. Rozumiesz, równouprawnienie, kamasze dla każdego, kto chce oraz może walczyć za naszą wspaniała Brytanię.
- I nie ma problemu molestowania seksualnego?? - Zdziwiła się pani doktor wychylając zawartość swojego kubka do połowy.
- Owszem, nie ma, jeśli zaś jest, to sama wiesz, jak ładnie reagują na to sądy wojskowe. Naprawdę, biorąc pod uwagę gęstwinę osób na statku, po prostu nie ma gdzie molestować, żeby inni nie wiedzieli. przepraszam, muszę na chwilę wyjść - rzucił Chris i wyszedł z izby gdzieś za krzaczek. Tam palec w odpowiednim miejscu dokonał swojego. Chris jak złoto wyrzygał wszystko co zjadł oraz wypił. - Pomyśl Lena - stwierdził smętnie - jakich czynów dokonuje dla ciebie. Br.
Po czym znowu wrócił do reszty towarzystwa.
- Tylko, że tu nie ma sądów wojskowych.
- Nie ma sądów koleżeńskich - wyjaśnił Murion, wychylając puchar. - Nie mamy sądów polowych, o czym mówiliśmy już kiedy byliśmy w Crund.
- I pewnie nie macie pojęcia gwałtu??
- Mamy. Nie jesteśmy barbarzyńskim ludem.
- Nie mniej jednak... I tak tam nie wsiądę. Co mi po sądzie i karze. - W zasadzie, gdy już zeszli na ten temat, to można było go długo wałkować. A był to jakiś rozsądny, przynajmniej tak się wydawało Fince, argument za nie płynięciem.
- Na statku medyk cieszy się dużym szacunkiem - zauważyła Vilith. - I zapewne załoga już ma problemy ze zdrowiem.
- Medyk. Mężczyzna. Skoro sugerowaliście, że kobiety tu nie mają praw, to nie wmawiajcie mi, że oni mają kobiety-medyków.
- Kupiec wygląda mi na obywatela Cesarstwa. Zapewne pływa pod naszą banderą.
- I zapewne zatrudnia tylko obywateli tegoż cesarstwa?? - Kolejna drwina wyrwała się z ust Jeleny.
Makbet wlał sobie kolejną porcję wina.
Upijanie Leny z pewnością było metodą skuteczną, ale bolesną w skutkach dla sakiewki i (rankiem) dla paru głów.
- To nie ma znaczenia - odparł Murion. - Na statku pod banderą Cesarstwa obowiązuje prawo cesarskie.
Jelena zaśmiała mu się prosto w twarz odstawiając jednocześnie swój kubek, temat na który zeszli nie sprzyjał jakoś, w jej mniemaniu, popijawie. - No to mnie pocieszyłeś. Nie ma co. Obowiązuje prawo cesarskie, dobre sobie.
- Prawo cesarskie zakłada równouprawnienie kobiet? - spytał Makbet. - Postępowe jakby. Od dawna tak jest?
- Co masz na myśli? - spytał, unosząc lekko brwi. - Kobiety służą z nami w wojsku, mogą prowadzić własny biznes... Tak jest od dawna. Cesarstwo przejmowało trochę praw od podbijanych narodów, a wiesz sam, że różnie to bywa.
- Właśnie. - Skwitowała pani doktor. - Różnie bywa. Dlatego wolę suchy ląd z dala od cesarskiego prawa. A po za tym. Skąd macie pewność, że ów kupiec nie sprzeda naszych skór??
- Bo będzie ich za mało - powiedział Makbet. - Nie daliby sobie z nami rady. Po prostu by się nie opłaciło.
- Sami marynarze może i nie. Ale ja nie mówię o tym. Skąd macie pewność, że gdzieś tam, za kolejnym zakolem nie będzie czekał statek z żołdakami wiernymi nowemu cesarzowi?? - To pytanie było skierowane do ich porywaczy. - I nie przyjmuję do wiadomości, że ów kupiec dał wam słowo honoru.
- Oczywiście, że nie mamy pewności - odpowiedział jej milczący dotąd Asmel. - Słowa honoru też nam nie dał. I wątpię by Cesarz wiedział, że istnieje ktoś, kto może go pokonać. Jednak wolę zaryzykować przeprawę przez wodę niż przez pustynię. Leno, uwierz mi. Wiem co mówię, wychowałem się na pustyni. Zaznałem głodu i pragnienia, przenikliwego zimna nocą i ekstremalnego gorąca za dnia. Nie jesteście gotowi na tak długą i trudną podróż.
- Też tak uważam, Leno - powiedział Makbet. - To nie jest cywilizowany Egipt i mała wycieczka po pustyni, z przewodnikiem i telefonem satelitarnym na wypadek awarii.
- Wolę gorący piasek i zimne noce. - Odparła stanowczo.
Makbet ukrył uśmiech za kubkiem wina.
Lena stawiała opór, coraz to wynajdując nowe argumenty, z których najważniejszym było "Bo ja tak chcę..."
Najchętniej zostawiłby ją na jej kochanej pustyni na kilka gorących dni. Taka wycieczka z pewnością skłoniłaby Finkę do zmiany planów. Ale nie mieli czasu na eksperymenty. Niestety, nie wypadało zastosować niezawodnej metody angielskich werbowników...
- Wypijmy więc za gorący piasek i zimne noce, które nas zabiją - stwierdził ironicznie Murion, dolewając wszystkim wina. - W końcu to jedna z naszych ostatnich nocy.
- Gorące noce są przyjemniejsze - odparł Makbet - ale niech będzie. Za zimne noce.
- I tu się mylisz mój drogi. - Owszem, poczekała aż Murion napełni jej kubek, ale nie wypiła zawartości. Jeżeli miała być otruta, to i w napojach coś miało. Czyli spokojnie można było już jeść. A że ostatnio nie mieli zbyt urozmaiconej diety. Ani zbyt kalorycznej. W ogóle ostatnio ich jedzenie nie było zbyt ciekawe. Dlatego teraz postanowiła pofolgować sobie. I tak nie oni za to płacili. A picie na pusty żołądek było czystą głupotą. - Upalne noce nie sprzyjają ani dobremu snu, ani... - Tu uśmiechnęła się do swoich myśli. Wypity alkohol powoli zaczął działać. Humor jej dopisywał. - Ani właśnie gorącym nocom. - Dopiero gdy trochę zjadła spełniła toast.
Głównym tematem rozmowy stało się więc przekonywanie panie doktor, że podróż rzeką jest najlepszym rozwiązaniem.
A ona jak litanię powtarzała ciągle i zupełnie jakby bez udziału rozumu jedno słowo “NIE” oczywiście poparte różnymi argumentami. Częstokroć oczywiście zupełnie niedorzecznymi i pozbawionymi sensu. Tym bardziej pozbawionymi sensu im więcej wypiła. A wypić mogła sporo, co zaskoczyło niemal wszystkich.
W pewnym momencie stężenie krwi w alkoholu u Finki przekroczyło już punkt krytyczny, zresztą nie tylko u niej, co przejawiało się tym, że pani doktor Metsänkylä pokładał się na stole co chwilę. Błędnym wzrokiem toczyła po wszystkich zgromadzonych i śmiała się niemal z każdej wypowiedzi. Ci trzeźwi ujęli ją zwyczajnie pod ręce i poprowadzili na barkę.
Nim jednak Jelena dała sie położyć spać, trzeba było ja kilkakrotnie uciszać i wybijać jej różne głupie pomysły z głowy, z gatunku, tych co przychodzą gdy człowiek wznosi się na wyższy poziom świadomości.
W końcu jednak zmęczona kobieta zasnęła snem sprawiedliwych, chrapiąc przy tym niemiłosiernie.

Poranek nie należał do przyjemnych. Nie wiadomo co było gorsze. Brak możliwości złapania pionu?? Żołądek skręcający się wszystkie możliwe sposoby?? Czy też ból głowy, a właściwie należałoby użyć bardziej dosadnego słowa.

Przez dość długi czas Jelena leżała i pomstowała na twórcę tego paskudztwa, którym się tak okrutnie struła.
W końcu jednak musiała się zwlec z wyrka i napić czegoś, gdyż strasznie ją suszyło. Ugasiwszy już pragnienie Lena ruszyła przed siebie by zwiedzić to dziwne miejsce, w którym się znalazła, zupełnie nie pamiętając jak. Jakież było jej zdziwienie gdy okazało się, iż znajdują się na pokładzie płynącej barki. I trudnym do określania było czy fakt iż zrazu zwymiotowała za burtę spowodowany był właśnie owym antyalkoholowym zatruciem czy wręcz panika jaka ja ogarnęła na widok otaczającej ją ze wszystkich stron wody.
Niemniej jednak owa reakcja organizmu pomogła jej nieco, przynajmniej fizycznie.
Lena bardzo powoli odwróciła się od burty. Również bardzo powoli i ostrożnie postanowiła wrócić do miejsca gdzie obudziła się, obudziła się w tym koszmarze.
A gdy tam dotarła zwaliła się ciężko na posłanie i ku swojemu zadowoleniu zapadła ponownie w sen, tak jej potrzebny.
Obudziła się zapewne po kilku godzinach, już lepiej się czując, chociaż błędnik nadal szwankował, ku jej zaskoczeniu.
Zjadła coś co podane zostało jej przez któregoś z towarzyszy. Po czym postanowiła sprawdzić, czy to był tylko zły sen. Niestety nie była to tylko senna mara, od której można uwolnić się otwierając oczy. Potwierdziło to bolesne uszczypnięcie się w ramię, które sobie zafundowała, by sprawdzić czy to jawa czy sen.
Zła na cały świat lekarka właśnie zbierała się by wrócić do “swoich pokoi” gdy na horyzoncie pojawiło się kilku marynarzy. Chłopaki wybrali sobie zły czas i zła osobę do zaczepiania. A ich jakże elokwentne zaproszenie do zabawienia się z prawdziwymi mężczyznami jeszcze bardziej rozjuszyło Finkę, która postanowiła wyładować swoją frustrację na owych dowcipnisiach.
Zabawa doprawdy była przednia, Zwłaszcza gdy pierwszy zarył gębą o pokład brudząc go przy okazji krwią, gdyż pani doktor nie była w tym momencie delikatna. Pozostali, widząc co spotkało ich towarzysza zwyczajnie rozstąpili się przed Leną. A szkoda, bo ona w tym momencie nabrała ochoty na dalszą zabawę.
Pod pokładem część jej znajomych ćwiczyła zapamiętale. Pani doktor posłała wszystkim zgromadzonym nienawistne spojrzenie pełne wyrzutów. Niestety, na pokładzie statku i tak już się znalazła wbrew swojej woli, musiała się z tym pogodzić. Jednak do końca dnia pierwszego snuła się jak struta. Sama nie była pewna czy bardziej jest zła na siebie, że dała się podejść, spić i sprowadzić na łajbę?? Czy na nich, że tak ją zdradzili.

Nie siedząc gdzieś w koncie i rozmyślając przysłuchiwała się dywagacją poszczególnych swoich towarzyszy na temat tak zwanej klątwy. A niektóre wywody wręcz wywoływały na jej twarzy uśmiech.

“Zabobony”
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline