Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2010, 13:10   #16
Bracchus
 
Bracchus's Avatar
 
Reputacja: 1 Bracchus wkrótce będzie znanyBracchus wkrótce będzie znanyBracchus wkrótce będzie znanyBracchus wkrótce będzie znanyBracchus wkrótce będzie znanyBracchus wkrótce będzie znanyBracchus wkrótce będzie znanyBracchus wkrótce będzie znanyBracchus wkrótce będzie znanyBracchus wkrótce będzie znanyBracchus wkrótce będzie znany
Nie śpieszył się zbytnio. Bo po co? Najpierw należało znaleść wolną kajutę. Z tym nie było problemu. Wszedł do środka pustego pomieszczenia, zadbał o to żeby nikt nie mógł otworzyć drzwi. Zdjął zbroję, umył się i przebrał w czyste ubranie. Wprawdzie było mocno wygniecione, ale prezentowało się dużo lepiej niż upaprane we krwi płyty. Wychodząc, uderzył mocno w drzwi, niszcząc i blokując zamek. Nie wiedział czy ktokolwiek miał klucze do kajut a nie chciał by grzebano w jego rzeczach.

Do mesy dotarł w chwili gdy Leila rozpoczynała swoją opowieść. Stanął pod ścianą, skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. Podwinięte rękawy prostej, żołnierskiej koszuli eksponowały poznaczone bliznami przedramiona i dłonie.
Stał w bezruchu i słuchał. Nie tracił czasu na oglądanie współpasażerów. Napatrzył się na nich wcześniej. Podczas walki i przejścia na Elizabeth. Żadne słowo, wypowiadane przez zebranych w pomieszczeniu nie poruszyło Eisenczykiem. Pozostał niewzruszony nawet wtedy gdy Carlota prezentowała swoje wdzięki. Przypadła mu do gustu, a jakże? Był żołnierzem z krwi i kości, lubił kobiety takie jak jego miecz: Ostre, obnażone i zabójczo niebezpieczne. Nie zmieniało to faktu, że cała ta sytuacja dawno temu przestała mu się podobać.
Wysłuchał wszystkich po czym (po raz pierwszy!) uśmiechnął się nieznacznie. Cudowna zbieranina. Wyrzutkowie, uciekinierowie, skazańcy, politycy i zatraceńcy. Uniósł wzrok i spojrzał wprost na Leilę. Gdy się odezwał, jego głos był taki sam jak oblicze - obojętny.

- Przede wszystkim, pani. Nie podoba mi się to, jak z nami rozmawiasz. Pamiętaj, że gdyby nie my, to TWÓJ statek stałby się łupem piratów a TWOJE ciało ich zabawką. - z każdym słowem wyraz twarzy zmieniał się. wyraźnie stracił cierpliwość do tych wszystkich dworskich umizgów. Przeniósł wzrok na Goerge'a, wytknął go palcem. Po chwili zrobił to samo z Beatriz. - A wy miejcie się na baczności. Wiem, że za wasze głowy jest nagroda. Nie obchodzi mnie za co was ścigają ale ostrzegam. Nie róbcie niczego, czego moglibyście żałować tak długo, jak dzielimy pokład tego parszywego okrętu.

Nie był tyranem. Chciał po prostu wyciągnąć głowę z miejsca, które już nauczył się nienawidzić. Morze... Gdyby nie resztki "dobrego wychowania" jakie jeszcze w nim zostało pewnie splunąłby pod nogi. Potrząsnął lekko głową po czym uśmiechnął się szerzej. Niezbyt szczerze to wyszło. Chciał po prostu rozładować sytuację.

- Tak się składa, że do Avalonu mi śpieszno. Szukam pewnej kobiety. Może o niej słyszeliście... Nie wiem nic poza imieniem i nazwiskiem. - potarł palcami nasadę nosa przymykając oczy. - Emilia Dawson. Ktoś z was ją zna?
 
Bracchus jest offline