Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2010, 18:05   #102
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Urizjel nie był przyzwyczajony do stosowania magii. Potrzebował chwili by odsapnąć. Tylko sekundę. Kamienne kolce rozsypały się w piach i błoto którymi były przed chwilą, jednak dziura którą zrobiły w piersi wężoludzia pozostała. Drugi już walczył z generałem. Półupadły wbił katanę w ziemię i zacisnął pięści najmocniej jak potrafił, po czym nagle otworzył dłonie. Zdematerializował tym pół metra grunty pod ogoniastym. Po sekundzie znów je zacisnął przerywając zaklęcie. Zwykła dematerializacja, i następna materializacja byłaby bardzo ciężkim zaklęciem, a nawet dwoma. Urizjel po prostu zaklęciem ugniótł ziemię, błoto i skałę tak bardzo, stworzył szczelinę w ziemi głęboką na pół metra, a następnie zwolnił zaklęcie pozwalając jej wrócić do starej formy. Wiedza wiedzą, ale nie wiedział jak zadziała praktycznie. Wydawało mu się, że zasklepiająca się szczelina powinna mieć wystarczającą moc by zmiażdżyć ogon


* * *
Urizjel siedział w głównej hali, razem z innymi przyszłymi szarymi strażnikami. Był jeszcze młody. Wciąż był chłopcem. Wciąż był czysty... głupi, jak to nieskończni w jego wieku, ale czysty. Wtedy jeszcze nie potrafił tego docenić.
-Do Minas'Drill wdarli się upadli.- jak zwykle, krótko. Taki był Azer Ragni. Wielki nieskończony. Dosłownie. Urizjel nie był kurduplem, był najwyższy w klasie, prawie najwyższy spośród wszystkich których znał. Prawie, bo znał Azera. On miał prawie 3 metry.Olbrzym, dwa razy szerszy niż jego uczniowie. Eliksiry szarych strażników były czymś czego Urizjel nie rozumiał, nie wiedział jak działają, czemu pozbawiają skrzydła nieskończonych kolorów, ale wiedział jedno... będzie jednym z nich. Chciał należeć do elity. Wypić te cholerne eliksiry i stać się członkiem grupy której nawet nie rozumiał. A potem służyć najlepiej jak potrafi. Chwila? Upadli?! Jacy upadli byliby na tyle bezczelni by wkradać się do Miasta Bram?! Ten młody nieskończony nie znał upadłych. Nie słuchał co dalej mówił Ragni. Niebezpieczeństwo, zakaz, upadli, grupy. Docierały do niego pojedyncze słowa, a plan już się układał.

-Davel! Przestań jęczeć i choć ze mną- warknął po swojemu Urizjel sprawdzając ostrość katany. Pancerz już miał na sobie. Dębowe płyty ociągnięte skórą podziemnego lwa. Potwornie twardą. Zbroja mogła się złamać, ale by ją przeciąć trzeba było dużo. Blackhearth przez rok spłacał Meferiusa od którego wziął pożyczkę by kupić sobie to cudo. Ale warto było.
-Azer wyraźnie nam zabronił- wymamrotał najlepszy przyjaciel Urizjela
-Mówiłem już byś nie jęczał- odpowiedział rzucając mu jego szablę i zaraz potem pancerz- Ubieraj się. Jesteśmy najlepszymi szermierzami, weźmiemy jeszcze Lisę, ona jest najlepszą elementalistką. Kaguriel mentatą. Przy odrobinie szczęścia pójdzie z nami Lenerus. Z jego łukiem możemy ich zdjąć nim zrozumieją, że są atakowani. Jesteśmy silni, zdrowi, a w jakim stanie są upadli? Najpewniej są to wygłodzeni wygnańcy. Ponadto możemy wziąć kilku młodych i...
-Nie! Żadnych młodych. Dobra przekonałeś mnie, ale na Marsa! Żadnych młodych! My jesteśmy już wojownikami, oni uczniami. Mogli by być jedynie mięsem armatnim, a nie chcę mieć ich na sumieniu. Z resztą, wiesz w ogóle gdzie szukać tych upadłych? Całe Minas'Drill ich poszukuje? Z jakiej racji to my mamy ich znaleźć pierwsi?
-Bastion- odpowiedział Urizjel uśmiechając się zabójczo

* * *

-Ktoś tu był- Nevei'rii o czarnych skrzydłach odwróciła się do reszty pokazując pozostawione butelki po winie. Czerwonoskrzydły Samael podszedł, podniósł jedną z nich i powąchał gwint
-Stare. Zapach już wywietrzał. Pewnie jacyś pijaczkowie tu przyleźli. W końcu nie mieliśmy prawie żadnych zabezpieczeń poza ukryciem.
-Co nie zmienia faktu, że ktoś tu był. To miejsce już nie jest bezpieczne. Wynośmy się stąd
-I gdzie mamy pójść?- zapytał czarnoskrzydłą Leberris, upadły nieskończony o włosach, skrzydłach i skórze w kolorze zamarzniętej rzeki...
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 10-12-2010 o 23:08.
Arvelus jest offline