Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2010, 22:45   #33
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
- Technik Ortega z Wydziału. W sprawie pozostawionego dowodu rzeczowego. Niestety, zdjęte odciski palców należą jedynie do użytkownika.

Terrence przez chwilę milczał i choć mężczyzna nie ponaglał go, to jednak z jego westchnięć dało się wydedukować, iż chciałby jak najszybciej otrzymać jakiś rozkaz lub zakończyć rozmowę, lecz bał się to otwarcie przyznać.

- Jeśli to wszystko... - zaczął w końcu.

- Nagranie - przerwał mu detektyw - Nagrywacie wszystkie zgłoszenia, porównajcie głos mężczyzny, który przekazał informacje o ataku na mnie i Falkowa z tymi pochodzącymi od członków naszego wydziału, konkretnie z Rafaelem Alvaro.

- Ale - wykrztusił z siebie policjant niezbyt pewnym głosem - Ale pan Alvaro nie żyje, myślę, że...

- Za dużo myślisz jak na krawężnika
- rzucił ostro Baldrick - Nie wydaje mi się, że twoje zdanie w ogóle się liczy, więc po prostu weź się do roboty i zadzwoń kiedy będziesz coś miał, to chyba proste, prawda?

- Tak jest.

Baldrick rozsiadł się wygodnie na fotelu i z niesmakiem zaczął przeglądać jedną z książek z kolekcji Alvaro, kolejna religijna tandeta dla naiwnych ludzi, którzy nie mogą żyć ze świadomością, iż po śmierci nie czeka na nich Eden ani tysiące dziewic, a jedynie zgraja wrednych robaków. Podobnych śmieci w mieszkaniu było sporo, aż dziw, że ktokolwiek mógł spać w otoczeniu tych wszystkich aniołków wlepiających swój wzrok w każdy ruch człowieka. Zdecydowanie nie czuł się tu jak pożądany gość.

Pojawił się tutaj jednak nie nadaremno i zauważył kilka szczegółów, które może nie było nadto istotne, jednak skłaniały do refleksji. Z mieszkania zginęło parę rzeczy, jakieś książki, laptop, zdjęcia. Włamanie nie wchodziło w grę, bowiem w powietrzu rozpłynęła by się wtedy większa ilość rzeczy, poza tym na pewno znalazłoby się tu coś bardziej wartościowego. Przedmioty zaginione miały raczej pewne znaczenie dla właściciela mieszkania, nie zniknęły więc bez powodu. Pozostawione notatki czy wycinki przejrzał jedynie pobieżnie, czując, iż na niewiele mu się teraz zdadzą, jakieś wzmianki o dawnych sprawach, pracy w ośrodku, itp. Zastanawiał się przez chwilę czy nie zadzwonić do techników, jednak odpuścił, warunki nie sprzyjały szybkiemu uporaniu się ze wszystkim, a pracy mieli przecież sporo.

W końcu rzucił książkę gdzieś na bok, wstał i wyszedł bez słowa z mieszkania ku uciesze nieco zirytowanego gospodarza. Michaels spokojnie czekał na to co powie detektyw, ten jednak przez dłuższy czas jedynie wpatrywał się w szybę całkowicie nieobecnym wzrokiem. Po kilkunastu minutach sięgnął po telefon i przypomniał sobie pewien numer, nie było to trudne, jego właścicielka była bardzo charakterystyczną osobą i zapadła w pamięć mężczyźnie.

- Terrence Baldrick z tej strony - rzekł od razu.

- Znów pan? - dziewczyna spytała obojętnym głosem - Myślałam, że śledztwo zostało zamknięte.

- Zostało wznowione, dlatego potrzebujemy kilku dodatkowych informacji.

- Mam stawić się na przesłuchanie? Czy wpadnie pan do mnie?
- Wcale się nie zmieniła, ton jej głos wciąż pozostawał taki sam, Emilie Van Der Askyr w swojej najlepszej formie.

- Jutro przyjdę do szpitala koło 8 lub 9 - oznajmił.

- Cieszę się, że będę mogła jakoś pomóc - powiedziała niby uprzejmie, lecz jej głos aż ociekał sarkazmem - Do zobaczenie detektywie.

Minęła kolejna dłuższa chwila nim Baldrick wreszcie się odezwał, rzucił coś krótko i chwilę później radiowóz ruszył, Michaels nie miał pojęcia co chciał zrobić jego nowy towarzysz, lecz czuł, iż nie na miejscu było by wypytywanie.

***

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ijZRCIrTgQc[/MEDIA]

Był dobrym gliną - to właśnie przychodziło mu do głowy, gdy o nim myślał, nie zawsze wypełniał należycie swoją rolę, ale był dobry. O sentymentalnym podejściu nie było mowy, ale czuł, iż powinien jakoś uczcić jego pamięć. Jedna mała znicz pojawiła się przy zimnym nagrobku, kolejna ofiara wojny toczącej się poza granicami ludzkiej świadomości, w zrujnowanym świecie, gdzie nic nie jest pewne, a niebezpieczeństwo czai się wszędzie. Nikt nie uprzedzał młodych kadetów, że przyjdzie im się zmierzyć z czymś takim, nie mogli być na to przygotowani i Marlon Vilain również nie był, żadne z nich nie było. Baldrick położył na grobie kwiaty, tyle należało się temu człowiekowi.

Chwila zadumy wystarczyła by Terrence znów zaczął myśleć nad kolejnymi działaniami, wsiadł do radiowozu i razem z Michaelsem udał się w kierunku komisariatu. Na początek chciał odszukać w archiwum dokumenty jakie otrzymał na temat podobnych zbrodni od tajemniczego źródła, za pewne właśnie tam się znajdywały, a mogły mu pomóc w rozmowie z Emilie. W planach miał jednak jeszcze namieszać trochę w wydziale i jego organizacji, zawitać do Strepsilsa i prosto z mostu oznajmić, iż Alvaro żyje. W szpitalu wszystko sfingowano - taka miała być oficjalna wersja, nawet jeśli nie była prawdziwa, to powinna wystarczyć by twarz przełożonego nieco spurpurowiała.
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline