Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2010, 00:43   #37
Rykoszet
Banned
 
Reputacja: 1 Rykoszet nie jest za bardzo znany
Mangaverse Spiderman

Mały był mniej więcej na wysokości dwudziestego piątego piętra gdy dziwną ciszę otaczając Empire State Building rozerwał huk wystrzału i trzask tłuczonego szkła. Akurta stał na dachu niskiego biurowca gdzie była staroświecka wieża ciśnień dająca dobrą kryjówkę.
Dziesięć pięter nad nim szyba pękła po strzale z pistoletu. W sekundę później ktoś pojawił się w pustym oknie. Przez sekundę Peter dał by głowę że widzi swoją MJ. Lecz zaraz złudzenie zniknęło. Patrzył na dziewczynę o bajecznie tęczowych włosach. Mimo wysokości zdało się że patrzy prosto na niego.
Z daleka trudno było określić ale wydawała się bardzo młoda. Najwyżej trzynaście, góra piętnaście lat. Kolorowe włosy tańczyły na porywistym wietrze, a zachodzące słońce wyostrzało pełne kolory kosmyków.
Wyglądało to pięknie.

Dziewczyna tkwiła nie ruchomo przez pół minuty, a potem ktoś, niewidoczny dla Małego zaczął ją szarpać. Nieznajoma zdołała chwycić kawałek ocalałego szkła po czym zniknęła całkowicie. Mały usłyszał jeszcze niewyraźny wrzask bólu, który zdecydowanie nie należał do dziewczyny. Musiał to być krzyk tego który odciągnął ją od okna, a przyczyną owy odłamek okna.

Ziemia 616 Spierman

Parker oddalał się od wieżowca śmigając swoim zwyczajem na pajęczynie. Poruszał się na tyle szybko by nie zwrócić na siebie uwagi zwykłych przechodniów.
Ktoś jednak go zauważył.
'Spider-manie!' Zawołał go jakiś znajomy głos.
Spidy spojrzał w dół. Na staroświeckim motocyklu środkiem ulicy jechał... Captain America. Bohater, który w jego świecie zginął z ręki zamachowca teraz machał do niego dając mu znać że chce z nim porozmawiać.
Steve skręcił swój wehikuł w stronę wielopoziomowego garażu.
Spider-man na chwilę stracił go z oczu. Zaraz jednak pojawił się na trzecim piętrze i pomachał do niego uśmiechając się przyjaźnie.


Ultimate Spiderman

Wie inne wersje pajączków ulotniły się i Symbiot został sam na dachu kamienicy. Nie bardzo miał co ze sobą zrobić.
Nagle jedna z szyb na bocznej ścianie Empire State Building rozleciała się w drobny mak w huku podobnym do wystrzału z broni małego kalibru.
Ochrona spod drzwi została najwyraźniej została wezwana do środka. Symbiot mugł dojrzeć spory ruch w holu wieżowca widoczny przez wielkie, przeszklone drzwi.
'Spidy! Peter!' Zawołał ktoś zza jego plecami. O dziwo Pajęczy Zmysł milczał.
Za nim stała Black Cat. Jak zwykle miała na sobie czarny strój, a jej włosy lśniły czystą bielą. Piękna złodziejka przez chwilę stała przypatrują się mu z wyrazem kąpletnego zdziwenia na twarzy, po czym bez ostrzeżenia rzuciła mu się na szyje prawie zwalając z nóg.
'Jak dobrze że jesteś cały! Ponobno Goblin cię dopadł! Uciekłeś dzięli czarnemu kostiumowi? MJ tak cię ucieszy!' Potok słow nagle został przerwany gdy Black Cat pocałowała go nagle w usta.
Zaczerwieniła się, ale go nie puściła.
'Zapomniałam że jesteś żonaty' powiedziała przytuljąc się do niego. 'Ale tak cię cieszę! Wszycy byli pewni że zginałeś. Powiesz mi teraz co było takiego ważnego że sam poszedłeś szturmować Empire State Building? Ostanim razem uciekłeś za nim zdołałam wyciągnąć z ciebie cokolwiek'
 

Ostatnio edytowane przez Rykoszet : 12-12-2010 o 02:20.
Rykoszet jest offline