Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2010, 02:01   #38
razdwaczy
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Emocje, jakie odczuwał Peter były trudne do opisania nawet dla niego samego. Była radość, jakby zobaczył dawno nie widzianego krewnego, który wyjechał kiedyś w niebezpieczną podróż, by teraz powrócić w glorii i chwale. Była ulga, że to przecież sama Ameryka, wszystko co warte chronienia i personifikacja American Dream stoi przed nim.
Przecież to Steve Rogers! - kołatało się w głowie pająka - człowiek, który dał w mordę Hitlerowi, który mając wygraną Wojny Domowej w kieszeni, oddał się pod sąd, bo zauważył, że wzajemne walki powodują więcej zła, niż dobrego. Człowiek, który potrafił utemperować nawet Logana. Człowiek, który zawsze był najlepszym z nich wszystkich. Przez chwilę Petera ogarnęła nadzieja. Skoro Cap jest ze mną, cóż złego może się stać? Zaraz zza rogu wyjdzie May i wszyscy będą zyli długo i szczęśliwie.
Nie będą.
Pośród uczuć, które w tej chwili nawiedzały Parkera były nie tylko radość, ulga i nadzieja. Był też smutek. Złość, że w jego świecie może już nigdy nie rozmawiać z Capem tak jak dawniej. Wstyd, że posunął się prawie do morderstwa, aby wypełnić pustkę w swoim życiu.
Przez chwilę stał jak wryty. Nie wiedział, czy uściskać Superżołnierza, podać mu rękę, czy paść na kolana i spowiadać się. Zamiast tego wybąkał tylko:
- Steve. Tak się cieszę... Tak się cieszę, że żyjesz.
 
razdwaczy jest offline