Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2010, 16:03   #97
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Konrad Metzger
- Rozwiązać go i niech ktoś mu da miecz.
Jeden ze strażników rozciął więzy, drugi z niejakim żalem wydobył z juków miech Metzgera i rzucił mu go. Też złapał go zręcznie i wysunął z pochwy oglądając ostrze czy aby ktoś nie wyszczerbił. Schował go równie zręcznie jak wyjął i przypasał miecz.
- Czy już jednie pan jest gotów? – zagadnął sierżant.
Ignorując drwinę Metzger rozejrzał się i rzekł:
- Na początek proponowałbym się schować, może być i tam. – Wskazał grupę drzew oddaloną jakiś kilometr od umówionego miejsca. – Bo choćbym był nadwornym aktorem i samego cesarza Kitaju to ni chuja nie wmówię im, że ci tam strażnicy konie ze stajni wzięli na przewietrzenie.
- Jebnąć mu sierżancie? – zaoferował się kapral.
- Morda w kubeł, chować konie. A ty mów gdzie macie się spotkać.
- Niedaleko, na rozstaju. Ale teraz nijak nie podejdziecie. Za widno. Zresztą wszyscyśmy się rozproszyli. Jak który zobaczy straż to da nogę. Tedy ja pójdę i…
- Łohoho, czekaj no. Pójdziesz, ale nie sam. Ty i ty idziecie z nim.
- Niech chociaż zdejmą te łachy, toć zastrzelą nas zanim podejdziemy.

Sierżant rozważył chwilę czy jest gotów na to ryzyko, w końcu rzekł:
- Zwalajcie kapoty i pilnujcie go, bo jak wam umknie to wam palik w dupę wetknę. Nie zastrugany! A ty…
- A ja panu pomogę sierżancie –
obiecał Metzger wchodząc mu w słowo.
- A ty… się kurwa zamknij. Ruszać dupy. Jak się wcześniej pojawią to dajcie znać, jak się ściemni to podejdziemy wszyscy.
- A ja pogram w kapcioszki z druhami i popijemy, o… dajcie no trochę gorzałki żebym miał ich czym…
- Kurwa, nie zdzierżę, a może szyneczki wędzonej, albo kiełbaski przysłać?
- Bez przesady, mogliby coś zwąchać.
– odparł bez uśmiechu Metzger choć w środku śmiał się od ucha do ucha.
- Sierżancie, pijanych łatwiej… - mruknął kapral.
- Dobra, daj mu gorzały.
Zarzuciwszy na ramie bukłak skinął głową i ruszył w kierunku miejsca spotkania.
Oczywiście nie miał zamiaru zdradzać kompanów. Rzecz jasna nie miał zaufania do wymiaru sprawiedliwości i do obiecanej mu amnestii. Przy pierwszej okazji chciał pozbyć się strażników, definitywnie rzecz jasna, i dać znać reszcie.
 
Mike jest offline