Serce Parkera zabiło szybciej. Objął Black Cat wokół tali i tym razem symbiont usunął mu się z dolnej części twarzy, pocałował ją mocno i po chwili odpowiedział.
- Nie jestem Parkerem, którego znasz, choć w moim świecie pełnię tę samą funkcję. Sam nie wiem co tutaj robię więc nie pytaj mnie o szczegóły.
Wciąż ją obejmując pozwolił aby czarna maź w całości zeszła z jego twarzy. Twarz Petera wyglądała na dojrzałą, choć nie można było powiedzieć że wyglądał na 30 latka. Tym jednak co potwierdzało jego słowa była mała blizna nad prawym łukiem brwiowym.
- Widzisz ten ślad? To pamiątka od Carnagea z mojego świata. Jestem tutaj aby odnaleźć Green Goblina który narozrabiał i skopać mu dupę i nie w moim świecie nie jestem żonaty kochana.
Uśmiechnął się po czym puścił Black Cat i spojrzał w miejsce awantury.
- Co lepsza takich uroczych gościów jak ja jest aż dwóch i pół co najmniej w tym mieście. Wszyscy z innego świata. Wiem że to bezsensowna paplanina rodem z tych, którymi nas JJJ raczy w swoim Daily Bugle, ale prościej nie umiem tego wytłumaczyć. Widzę, że moi towarzysz rozpoczęli natarcie i zrobili nam czyste przejście.
Symbiont z powrotem zakrył twarz Parkera i ten ruszył ku krańcowi dachu.
- Felicia cieszę się, że cię widzę, naprawdę tak dawno cię nie widziałem.
Pete machnął ręką.
- To co ruszasz ze mną ? |