Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2010, 12:50   #23
Witch Elf
 
Witch Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Witch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znany
Gdy już wszyscy się rozeszli z mesy a Lota zajęła się eksploracją podpokładów, gdzieś wysoko nad masztami wśród gwizdów wiatru i akompaniamencie szumów morza dało się usłyszeć skrzekliwe i mało melodyjne krakanio-śpiewanie.

Mam ci pe...łno madżeń główkę,
Moszee myśli me rhozmadża.
Mam prześliczno mało łódke,
Tylko brak mi... maryna-dża…


Castilianka odnalazła składnicę z bronią. Dwa pistolety, rapier, zgrabne kabury z ciężkim pasem. Udało się też skompletować odzienie. Cisnęła kaloszami w kąt szybko rozpinając koszulę i już po chwili stała naga przebierając w rzeczach. Tymczasem gdzieś w chmurach…

W łódce małej i cia-szniutkiej,
By poszerzyć krog podródży,
Niech marynadż wetknie fh łódke
Jakiś maszt, modżliwie duży…


Kolorowy tatuaż morskiego węża , wił się na obnażonych plecach kiedy ciężkim nożem odkrawała nogawki od czarnych, skórzanych spodni. Uniosła je w końcu na wysokość nosa oglądając z pełnym zadowoleniem i zaraz umiejscowiła na krągłym tyłku sznurując. Wzuła odnalezione buty z miękkiej skórki naciągając je do połowy ud. Sięgnęła po najmniejszy rozmiar koszuli jaki udało się wygrzebać. Poprawiła w niej piersi i zawiązała w zgrabny węzeł tuż pod nimi eksponując twardy, opalony brzuch i znajdujący się w pępku niewielki kolczyk ze szlachetnym kamieniem.

Spore zielone ptaszysko wyleciało zza ciężkiej burzowej zasłony i zatoczyło krąg nad statkiem kontynuując pieśń.

Jestem bardzo młoda jeszcze,
Obca morska mi robota.
Och, cu-cudowne czuję dreszcze,
Gdy mnie uczy trzymać sz-szota
.

I nie było fcale smutno,
Gdy dokoła fody tafla,
A marynarz podnios putno
Żagla wzwyż, stawiajoc gafla…


Nie żeby ubierała się tak na co dzień. Jej marynarze zwykle oglądali ją w sukniach i gorsetach. Lecz kobiety potrzebują zmian. Niektóre malują wtedy włosy lub nabywają odważniejszy krój sukni. Carlota postanowiła wprowadzić czynności o wiele bardziej ingerujące w osobowość. Przed ostatnim, jak się okazało katastrofalnym rejsem podjęła życiową decyzję. Pięć lat noszenia w sobie goryczy i nienawiści to wystarczająco długo.
Pokochała morze i związane z podróżami ryzyko. Może teraz nadeszła w końcu ponura okazja by uwolnić się od czegoś co zbyt determinowało wybory życiowe?
Tak. Czas wyrzucić wyrzuty sumienia za burtę…

Zielona papuga z czerwonym dziobem- bo tym okazało się fałszujące pierzaste zjawisko, odnalazła wygodny przyczółek na statku. Wczepiła się mocno pazurami lądując na krawędzi gniazda.

Aż się rozszalało mhorze,
W górę, w dół, ja ptakiem ,r- rybko!
Sztorm, och, błagam dobry Boże,
Niech sie skończy... nie za szybko
!

Stukocząc niskimi obcasami po deskach panna Rivera skierowała się w stronę pokładu zahaczając jeszcze o spiżarnię. Odkroiła słuszną kromkę od pozostawionego bochenka, ucięła pętko kiełbasy i tak wyposażona kontynuowała podróż na górę. Kiedy w końcu dobiegły ją dzikie wrzaski, uśmiechnęła się szeroko przyśpieszając. Wypadła na pokład od razu spoglądając w stronę ptaka.

-Poooooollyyyyy! – zamachała resztką chleba.

Gdy ucichły f końcu fale,
Drdżoc zmeczona się rozmaszam.
Nie jest takie smutne fcale
Cieżkie życie marynarzaaa...


Polly dostrzegła swą panią, choć może przede wszystkim dostrzegła jedzenie. Zleciała sprawnie w dół wprost na ramię kobiety i dziabnęła kromkę.

*********************************

W końcu postawiono żagle szykując się do wcale , jak się później okazało, nie groźnej burzy. Kobieta i jej papuga miały okazję obserwować po raz kolejny towarzyszy, tym razem współpracujących. Lota zastanawiała się czy silny burzowy wiatr, który popychał szybko statek do celu, sprowadziła obecność ptaka na pokładzie. Przynajmniej tak zawsze mawiali żeglarze dogadzając Polly na wszelkie sposoby. Nie brakło nigdy krakersów, sucharów chleba ani nawet rumu. Zalana w sztok papuga budziła zawsze ogromną wesołość plotąc niewysłowione bzdury na każdy temat. Zwierzaki futerkowe natomiast przynosiły pecha. Co zdaniem Castilianki od razu stawiało Jej Dostojność Rosalindę na straconej pozycji. W jej mniemaniu monteńskie „kotki” należało sprawnie powrzucać do worów, zawiązać i puścić z morskim prądem.
To jak dogadywała się z Leilą było zaskakujące. Rozmowy nad mapami, pozbawione były arystokratycznego, aroganckiego tonu królewny. Sprawnie nanosiły poprawki i obliczały kurs. Nawigatorka zastanawiała się wtedy co powinna zrobić po dopłynięciu do portu. Czy jej pomoc ma jakiekolwiek znaczenie?

Zostawiła królewnę przy sterze schodząc pod pokład. Musiała odpocząć. Weszła do swojej nawigatorskiej kajuty, zrolowała mapy i odstawiła Polly, która łypała czarnymi koralikami oczu na wszystko dookoła. Walnęła się na łóżko sięgając po podwędzoną z wycieczki pod pokładami fajkę i nabiła tytoniem. Założyła stopę na kolano poruszając nią bezwiednie w trakcie palenia. Przyjemny zapach dobrego tytoniu unosił się w pomieszczeniu.
Zastanawiała się nad swoim położeniem, gdy nieoczekiwanie wyobraźnia podsunęła jej twarz Eisenczyka. Uśmiechnęła się nieznacznie a papuga zerknęła na nią badawczo. W tym ponurym mężczyźnie było cos wybitnie podniecającego. Zagadkowy, silny.. Przygryzła wargę wypuszczając dym nosem. Nie wiedziała jeszcze czy to dobrze czy źle, że okazał się raczej małomówny. Nie słyszała ich dalszej rozmowy z królewną gdyż jak najszybciej chciała rozmówić się z Beatriz. Felicjana obejrzała dokładniej. Słyszała co nieco o draniu. Między innymi wiedziała skąd niektórzy piraci biorą tak doskonały proch. Poczęstował ją cygarem i jeśli czegokolwiek się domyślał na jej temat póki co zachował to dla siebie. Zdecydowanie pierwsza wróżba dla tej znajomości była bardzo dobra No i Avalończyk…
Najwyraźniej zainteresowany królewną wywarł na niej pozytywne wrażenie. Przystojny i ładnie zbudowany. Był jej zupełnie obcy i choć miło byłoby poznać go bliżej nie zamierzała wchodzić pomiędzy kochanków. W końcu podróżował z Leilą. O Ingrid trudno było cokolwiek powiedzieć. Była dotąd cicha jak myszka i zdecydowanie zaangażowana w plany pani kapitan. Największe nadzieje pokładała w Beatriz. Choć obie nie były już tymi wesołymi młódkami z sąsiedztwa czuła jakąś ciepłą więź. Sentymenty przeszkadzały w interesach. Czy ten okaże się zdradliwy? Wolała wierzyć, że tak się nie stanie choć postanowiła nie tracić czujności.
Tytoń w fajce się wypalił. Odstawiła ją na podłogę. Polly schowała głowę między pióra i pochrapywała teraz miarowo. Ostatnie myśli Castilianki krążyły wokół niewielkiego skupiska wysepek. Zamieszkujący je zaprzyjaźnieni spokojni rybacy strzegli części jej pokaźnego majątku zgromadzonego w ciągu ostatnich czterech lat. Będzie potrzebowała pieniędzy na załogę i nowy statek.” Podążać za królewną czy nie?”. Wiedziała, że decyzję podejmie w ostatniej chwili i osunęła się łagodnie w ramiona snu.
 

Ostatnio edytowane przez Witch Elf : 14-12-2010 o 21:14. Powód: Specjalnie dla Oriana. 4-->czterech.
Witch Elf jest offline