Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2010, 16:19   #29
Ziutek
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Frank popatrzył na dzieło zniszczenia, którego dokonali razem z tym lalusiem Anthonem. Opuścił strzelbę i zaczął się tak śmiać jakby obejrzał jakąś komedię z Chevy Chaisem.
- No to mamy swoją szkołę!
Odwrócił się aby podenerwować okrągłego dyrektora ale ten zniknął. Frank przeładował strzelbę i zbiegł po schodach jakby coś go goniło i natychmiast znalazł się obok Jamesa. Usłyszał co powiedział “dyro” i po chwili namysłu palnął:
- Miałem kiedyś nożyk, taki fajny ale już nie mam bo mi te cholerne psy zabrały. Ja obstawiam ucieczkę przez okno.
Nikt jak zwykle nie odpowiedział. Przez cały czas dopóki Nami nie wspomniała o rodzicach patrzył się jak te świrusy powoli drepczą w ich kierunku. Frank chcąc uspokoić Japonkę znów wymyślił głupi tekst ale dlatego aby pokazać, że jest ''samcem alfa'':
- Nawet jakby coś się im stało to z tego miejsca chyba im nie pomożesz.
A potem zwrócił się do Granta:
“Dyrciu’’, mogę się wtrącić? Osobiście znam kolesia, który handluje bronią... Nielegalną oczywiście ale w tej sytuacji to już chyba nie robi różnicy. Gościu może nie ma jakiegoś super-duper-wymiatającego arsenału ale SMG i klamki ma na pewno. Mówię ponieważ chyba lepiej byłoby mieć 100% pewności, że akurat tam znajdziemy broń, nie?
- z nieukrywanym zachwytem odwrócił się do Jamesa.
A ten na to:
-Znasz, albo znałeś...
I nagle wpadł do nich kolejny członek tej wesołej kompanii. Frank cały czas rozmawiał z Grantem:
- Freddy, ten koleś od broni na pewno żyje... Jestem tego pewny... Nie znacie go to nie wiecie do czego jest zdolny... - mówił szybko na jednym wydechu - To co do kurwy nędzy robimy bo zaczyna się tu robić tłocznie... Cholera, nie przypuszczałem, że dożyję czegoś takiego...
I zauważył jak James G. wdrapuje się na okno może niezbyt sprawnie ale grunt, że próbuje. Harleyowiec nie mógł się powstrzymać i powiedział:
- Oooo! Od kiedy dyrektorzy szkół potrafią takie wygibasy, co?
A wszyscy poczęli wychodzić za Grantem. Frank wpuścił wszystkich przed siebie, a sam osłaniał cały proces ewakuacji. Przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Tak na prawdę to rozmyślał o tym co się dzieje. Nie mógł przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Potem pomyślał o reszcie ekipy. Frank czuł, że ich wszystkich łączy dziwna więź... Nie był typem filozofa ale naprawdę zżył się przez ten krótki czas z towarzyszami i gdyby kogoś nagle zabrakło to czułby naturalny smutek... Zaraz Frank, harleyowiec nie może czuć smutku... Musi być macho... Musi być silny... Czuł, że ta cała epidemia zaczęła go zmieniać w innego, lepszego człowieka... Ba, byłby gotów nawet poświęcić życie za innego człowieka... ~ Ja chyba świruję ~ pomyślał i poczuł klepnięcie w plecy. Wdrapał się na parapet i wyskoczył rzez okno lądując obok kolegów... i koleżanki.
 

Ostatnio edytowane przez Ziutek : 14-12-2010 o 16:22.
Ziutek jest offline