Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2010, 17:18   #205
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
I stanęło na tym, że udadzą się do proszącego ich o pomoc Arcykapłana. Varlowi taka sytuacja nie pasowała. Spieszno mu było do Kisleva. Zemsta jaką chciał wywrzeć na złoczyńcach ciążyła mu bardzo. Przecież przysięgał na bogów i honor, że pomści śmierć rodziny. Do tego doszła kolejna zemsta, tym razem na zabójcy Sharma. Ale inni członkowie drużyny oponowali, mieli inne plany, więc zgodził się im pomóc, zaklinając się, że to już ostatnia przeszkoda przed wyruszeniem na wschód.

Nim udali się na spotkanie z kościelnym dygnitarzem, odwiedzili jeszcze gospodę. I to nie byle jaką spelunę, ale słynącą w świecie middenheimską gospodę, „Bakałarz”. Varl w życiu nie widział nic, co równałoby się z przepychem i wystrojem wnętrza. Mnóstwo bibelotów, trofeów, pamiątek i dzieł sztuki, spoczywało na półkach i postumentach w karczemnej sali. Z zainteresowaniem oglądał dziwaczne, wypchane zwierzęta, bogato zdobione egzemplarze broni i wymyślne figurki z marmuru i brązu. Szczególną uwagę zwrócił na ustawione pod jedną ze ścian, szachownice. Było ich kilka, stojących w rzędzie. Na każdej z nich znajdowały się figury wykonane z marmuru, drewna, kości i jeszcze innych materiałów. Każdy zestaw był inny i każdy zachwycał swoim kunsztem. Aż prosiło się aby zagrać i chwycić w palce piękną królową, przesunąć groźnego rycerza czy też zaszachować brodatego króla z pomocą wieży, wyrzeźbionej na kształt machiny oblężniczej.

Podziwianie arcydzieł przerwało dopiero podanie posiłku, który również zachwycił swoim smakiem. Varl od dawna nie jadł czegoś tak dobrego. Właściwie to ostatni raz takie specjały wcinał w rodzinnym domu, ugotowane przez babcię. Na wspomnienie rodziny zasępił się. Oni wszyscy nie żyli, a on sobie beztrosko biesiadował zamiast wyruszyć w podróż i dokonać zemsty. Przeszła mu ochota na jedzenie. Nie dokończył smacznego dania, wypił tylko duszkiem trzy puchary wina, nie zastanawiając się nad jego smakiem ani wykwintnym bukietem. Aż zaszumiało mu w głowie.

Do świątyni trafili bez trudu. Ogrom budynku wykonanego z szarego kamienia, ku czci Boga Zimy, przytłaczał. Ale Varla, będącego w podłym nastroju już chyba nic bardziej przybić nie mogło. Do świątyni weszli bez przeszkód i zostali poprowadzeni do jednej z izb gościnnych. Tam okazało się, że sam Arcykapłan, na prośbę którego tu przybyli, nie zaszczyci ich swoją obecnością. Spotkali się z dwoma kapłanami, z których jeden był ślepy. Varl przez cały czas trwania spotkania nie odzywał się i co chwila sięgał po karafkę z winem, z której obficie sobie dolewał. Niezbyt uważnie przysłuchiwał się rozmowie, z której wynikało, że Chaos budzi się w Drakwaldzie.

- Ot mi nowina - mruknął tylko pod nosem, gdy ślepy ojciec Odo, przedstawił im swoją wizję. Przecież Chaos i jego wyznawcy byli teraz, po wojnie z Archaonem wszędzie. Cóż więc było takiego w wydarzeniu opisanym przez ślepca, że postanowiono akurat tym przypadkiem zająć się szczególnie? Miało to zostać wyjaśnione już w bliskiej przyszłości. Czekała ich wyprawa do Drakwaldu, na dodatek w roli opiekunów ślepca.
- Doskonale. Oczywiście, że się zgadzamy - powiedział nieco bełkotliwie. Wypity alkohol brał go w swoje objęcia. Potem już nie odzywał się skarcony spojrzeniami towarzyszy.
 
xeper jest offline