Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2010, 22:08   #30
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
W normalnych warunkach grupka wyskakujących przez okno szkoły ludzi nie jest niczym nadzwyczajnym. Dopiero kiedy są to dorośli, można chwilę nad tym pomyśleć. Jeżeli jedną z osób jest dyrektor, to dziwi to już bardzo. Jednak jeżeli dodać do tego fakt, iż właśnie wybuchła globalna epidemia, sytuacja staje się jak najbardziej do przyjęcia. Owa grupa biegła do samochodów - byle szybciej, byle już odjechać z tego piekła. Wozy ruszyły z piskiem opon, błyskawicznie pomknęły, a samochód dyrektora na przedzie. W prawo, w lewo i już byli na miejscu. Ulice były pełne ludzi. Co chwila ktoś padał na ziemię i trząsł się, wokół niego wszyscy uciekali. Widok był okropny. W nielicznych sklepach powybijane szyby, młodzi wynosili sprzęty tylko po to by chwilę później upuścić je i stać się żywymi trupami. Dom dyrektora .... no właśnie. Dom dyrektora, to jeszcze kilka godzin temu dom jak dom. Teraz był to nie tyle normalny dom, co normalne zgliszcza. Dwa domy obok jeszcze stały w płomieniach. Nikt nie gasił ognia, strażacy (o ile jeszcze takowi tu byli ...) mieli zapewne więcej zmartwień niż kilka ładnych, płonących domów. Wszyscy wysiedli z samochodów. Ludzie nie zbliżali się do ognia, więc nie było tu truposzy. Dla dyrektora był to szok. Cały świat się zawalił, brakło tylko tego, żeby meteoryt spadł na budynek szkoły.

Szkolny korytarz - jaki jest, każdy widzi. Sale po bokach, człowiek idący ze starym Winchesterem i ręką zombie u nogi - jak w tanim filmie o zombie z lat 80tych. Niestety - to szaro-czerwona rzeczywistość. Szukał stołówki, by jakoś pozbyć się dłoni wystającej z okolic jego kostki. Palce mocno zacisnęły się na jego ciele. W końcu znalazł to czego szukał - drzwi z napisem "stołówka". Wszedł ostrożnie, zaraz za lufą karabinu. Pomieszczenie było obszerne. Stoliki, krzesła i okienko z którego wydawali jedzenie. Kolory w pomieszczeniu były jasne, sprawiały wrażenie że sala jest bardzo czysta. Dopiero gdy Deep był już w połowie drogi do okienka, obrócił się. Albo to boskie natchnienie, albo po prostu usłyszał warczenie. Między nim a drzwiami stało coś strasznego, a jednocześnie ironicznie komicznego. Cztery kucharki, w sterylnie niebieskich fartuszkach i takimiż samymi beretami-siatkami na głowach patrzyły się nań czerwonymi oczyma. Fartuszki ubabrane były krwią, podobnie jak okolice ust piekielnych kucharek. Nie czekając na nic, rzuciły się na biednego mężczyznę, który chciał wziąć jedynie nóż do ręki ... zombie.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline