Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2010, 22:11   #24
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Ostrze nacięło skórę, zagłębiając się gładko w skórę szyi. Wąska strużka krwi pociekła i wsiąkła w kołnierzyk koszuli.
- Ciii – głos był łagodny, niemal pieszczotliwy. Ciepły oddech owionął ucho – nie ruszaj się, muszę się teraz skupić. Planuję przeciąć struny głosowe, ale jeśli dłoń mi drgnie trafię w tchawicę. To było by.. niefortunne, prawda? – Dłoń poprawiła chwyt na włosach. Ostrze zagłębiło się o kolejny milimetr – Bez tchawicy trudno jest żyć, bez strun się da. To trochę jak obcięcie języka, tylko mniej bolesne. No, i bez języka da się wyć , albo mruczeć a bez strun głosowych nie będziesz nawet w stanie zajęczeć, jak się jakaś zdesperowana dziwka dobierze do twoich klejnotów.

Rosalinda cofnęła ostrze – Tniemy, czy Kapitan portu jednak znajdzie czas na przyjęcie mnie?
- Już idę go zawiadomić, Pani
– marynarz ciągle trząsł się, ale ruszył do drzwi zadziwiająco chyżo.
Rosalinda odtrąciła go i wkroczyła do pokoju Kapitana.

- Miło mi znów pana spotkać, Kaptanie Sommersmith - ukłoniła się głęboko, prezentując swoje walory (była bowiem rozsądną kobieta i wiedziała, że jej nic nie ubędzie, a mężczyźni doceniają takie drobne gesty) przed starszym, brodatym mężczyzną – Rosalinda de Villon. Uzyskanie przywileju spotkania Pana nie jest łatwą sprawą…Proszę o eskortę na dwór królowej Elanie.
- Zanim jednak odejdę, może zainteresuje Pana opowieść o ataku piratów – pod wodzą Carloty Rivera, jak sadzę – na "Piranię". Oraz o tym, że właśnie zeszła na ląd w Pańskim kapitanacie.


-------

Elizabeth ruszyła wreszcie w kotwicy. Rosalinda wyszła na pokład i podporządkowała się rozkazom Leili. Potem wróciła do swojej kajuty. Była głodna, ale jedzenie przed burzą nie było rozsądne. Burza nadeszła i przeleciała za rufą, gwałtowna i nieprzewidywalna.

Marzyła o jak najszybszym zakończeniu podróży. Trzymała się na uboczu, nie widząc powodu, aby zadzierzgać bliższe znajomości z współtowarzyszami. Kobiet – może poza Leią – nie postrzegała jako partnerek do rozmowy, na flirtowanie.. czy cos więcej nie miała nastroju ani ochoty. Spędzała czas w kajucie, jadała w samotności. Naprawiła swój kubrak – wiele osób chwaliło jej zręczne palce – uporządkowała to, co udało się jej ocalić z Piranii. Listy polecające na szczęście pozostały nienaruszone, sakiewka z pieniędzmi też.

Kiedy papuga śpiewając sprośną piosenkę dołączyła do swojej pani, Rosalinda przejrzała w końcu na oczy. – Taka z niej porwana szlachcianka, jak ze mnie zakonnica… - mruknęła. Chociaż… dziewczyna potrafiła zachowywać się godnie. Nosiła dumnie głowę, używała wyszukanych słów. Ale papuga, radosne epatowanie nagością, znajomość żeglugi i wyłowienie z pirackiego okrętu.. na Boga! Rosalinda musiała być chyba ślepa, że od razu tego nie dostrzegła. Raczej oszołomiona całą sytuacja, poprawiła sama siebie szybko. Taka wersja brzmiała dużo lepiej.

Jeszcze jedna rzecz była zastanawiająca: klacz Beatriz nazywała się tak samo, jak statek, z którego rzekomo porwano Carlotę. Czyżby ta – na widok konia – na zasadzie prostego skojarzenia użyła pierwszego słowa, które się jej nasunęło? Znaczyło by to, że dziewczyny się znały. Rosalinda nie lubiła zagadek, lubiła WIEDZIEĆ. Gdyby okoliczności były bardziej sprzyjające – np. cała sytuacja miała by miejsce na Dworze – zrobiłaby wszystko, aby dojść prawdy. Ale na razie marzyła tylko o gorącej kąpieli.

Podróż w końcu zakończyła się. Przed zejściem do łodzi Rosalinda – dygocząc z zimna – umyła się w zimnej wodzie. Umyła włosy, pozwoliła im wyschnąć, wyszczotkowała je i upięła. Oczyściła kubrak i spódnicę. Spakowała rzeczy do sakwy.

W porcie rozstała się z towarzyszami, potem – używając swojego wdzięku, miedziaków z sakiewki, a na koniec (zmęczona przedłużającym się oczekiwaniem) odrobiny perswazji spotkała się z Kapitanem portu. Sadziła, że będzie ją pamiętał z poprzednich wizyt i zajmie się (jak to wcześniej bywało) dostarczeniem jej na Dwór.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 15-12-2010 o 11:39. Powód: pomyłka rzeczowa ;)
kanna jest offline