Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2010, 23:09   #13
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Otto von Herzengof miał mieszane uczucia co do tego zadania. Coś mu po prostu nie pasowało. Jego bracia zostali przydzieleni do przesłuchania mieszczki przez papistów. Już samo to było niepokojące. Nie mniej jednak Otto postanowił poczekać z wyciąganiem wniosków do końca rozmowy z Biskupem. Miał nadzieję że może ona rzuci nieco światła na tę sprawę. Wszedł do gabinetu Biskupa.
Drzwi otwarły się, i w wejściu stanął on - wysoki i barczysty mężczyzna o włosach lekko przyprószonych siwizną. Palce jego prawej dłoni zaciskały się na uchwycie cisowej laski, którą się podpierał. Nie była to jednak oznaka jakiegokolwiek fizycznego niedowładu - wręcz przeciwnie, pomimo odbitego kilkoma pasemkami na czuprynie wieku, przybysz zdawał się być nad wyraz czerstwy i należący do tego typu ludzi, których rozsądny rabuś nie odważyłby najść się nawet we śnie.
-Ach, witam, mości Herzengof, proszę siadać- Hugubert wskazał fotel ustawiony niemal zupełnie naprzeciw Mirellego.
-Bracie Mirelli, zechciej poznać, oto sławny Otto von Herzengof, o którym właśnie przed momentem rozmawialiśmy. Bracie Herzengof, zechciej poznać brata Mirellego, przedstawiciela samego Ojca Świętego w naszym skromnym mieście.
Mirelli skinął głową, bacznie przyglądając się Inkwizytorowi. W rzeczy samej, pomyślał, ktoś, kto tak długo nosi czarny płaszcz, i nie trafił jeszcze na stos, musi być albo całkowicie oddany Panu, albo niesamowicie sprytny. Na szczęście formalnie podlegał Mirellemu.
-Bracie Hugubercie, wybacz mi to pytanie, zapewne nie dalej, niż za pół pacierza i tak dowiedziałbym się tego, lecz, wybacz mi Panie moją niecierpliwość, spytam już teraz. Cóż takiego dzieje się, że wezwałeś tutaj nas dwóch?
Ten roztrzęsiony tchórz nie wezwał nas tu tylko po to, żebym poprosił Inkwizycję, żeby nie zjawiali się na tym jego balu dla krewniaka? To jednak zostało wypowiedziane jedynie w myślach, wszak dyplomacie nie wypada mówić w ten sposób.
- Bracie Mirelli, Mistrzu von Herzengof - rozpoczął ostrożnie biskup - Jak się słusznie domyślacie, przypadek tego jednego przyjęcia nie jest niestety odosobniony. Widzicie, mam Was za przyjaciół. Moja kuria metropolitarna żyła w doskonałych stosunkach z zarówno wysłannictwem Watykanu, jak i zbrojnej jego ręki - tu biskup nie dał po tonie głosu poznać, czy ostatnie słowa były, nie pierwszym już w tej rozmowie, jawnym ukłonem w stronę papieskiego wysłannika, czy też nie - Świętego Oficjum... Tym bardziej zastanawiać może ostatnie zainteresowanie reprezentowanej przez was, mistrzu von Herzengof, instytucji, moją skromną osobą czy też bliskimi. A już zupełnie osobliwym wydawać się może przybycie, ni stąd, ni z zowąd, wysokich rangą funkcjonariuszy Świętej Inkwizycji na moje, że tak się wyrażę, domowe podwórko, czyż nie? Mistrzu von Herzengof, tak znacznej w szeregach Inkwizytorium persony nie ośmielono by się kłopotać bez ważnego powodu, nieprawdaż?
- Ekscelencjo, jestem tu na polecenie i osobistą prośbę jego ekscelencji, biskupa Hez-Hezronu. Ja i Gersard przyjaźnimy się od dawna i gdy poprosił mnie o tą przysługę nie mogłem odmówić. Jeżeli zaś chodzi o szczegóły mojego zadania tutaj, to obawiam się że nie mogę ich wyjawić nawet tak szlachetnym personom jak wy bez bezpośredniego polecenia mojego zwierzchnika, czyli w tym przypadku biskupa Hez-Hezronu. Jedynie on, Cesarz, Papież i sam Bóg mogą rozkazać mi złamać tajemnicę śledztwa. I, wybaczcie, - tu nachylił się w kierunku biskupa i powiedział cicho - ale sądzę że persona o tak wielkim znaczeniu dla miasta będzie miała w swoim otoczeniu szpiegów. Czy jest jeszcze coś w czym mogę pomóc? - spytał uprzejmie z uśmiechem.
- Przecież przez myśl nie przeszłoby mi popełnienie takiego nietaktu, jak wysłanie kogokolwiek, by podążał za wami, mistrzu – odpowiedział głośno, ze szczerym uśmiechem biskup – Cóż zatem, nie zatrzymuję was, zapewne zmęczeni jesteście podróżą. Czy chciałbyś może coś dodać, bracie Mirelli? - tu biskup znacząco spojrzał w kierunku włoskiego kleryka.
Otto zachichotał pod nosem - W życiu nie podejrzewałbym waszej ekscelencji o próby szpiegowania mnie. Bardziej obawiam się że ktoś mógłby chcieć szpiegować waszą osobę niż mnie. W każdym bądź razie jeżeli brat Mirelli nie ma więcej pytań rad byłbym udać się na spoczynek.
- Ano, jeśli brat Mirelli nie ma żadnych życzeń - zawiesił głos Hugubert - bywajcie zdrowi, mistrzu.
-Mistrzu von Herzengof, w tym pokoju jest tylko nas trzech. Byłeś łaskaw stwierdzić przed chwilą, że w otoczeniu brata Huguberta mogą być szpiedzy. Powiedziałeś też, że tajemnicę śledztwa możesz wyjawić jedynie swojemu przełożonemu. Stanowczo nalegam- Fabio zaakcentował te słowa- żebyś wyjawił nam o co chodzi. Nie muszę chyba przypominać, że to ja jestem przedstawicielem Ojca Świętego tutaj. Jeśli dzieje się coś tak ważnego, że potrzeba wezwać kogoś tak słynnego, jak wy, Mistrzu Herzengof, Ojciec Święty chciałby o tym wiedzieć. Dzisiejszego wieczora będę musiał napisać raport. Od was co znajdzie się w tym raporcie. Mogę napisać raport do Watykanu, w którym poinformuję o Waszym śledztwie, i z błogosławieństwem Papieża i wszelką pomocą z mojej- Mirelli spojrzał na biskupa, i poprawił się- naszej strony. Albo mogę też napisać raport, w którym poinformuję waszego przełożonego o akcie niesubordynacji z waszej strony, i zażądam wyciągnięcia odpowiednich konsekwencji.
Wam pozostawiam wybór.
- Mirelli podniósł kielich do ust, i wychylił łyk wina.
Uśmiech znikł twarzy von Herzengofa, a jego spojrzenie stało się twardsze niż stal - Bracie Mirelli - powiedział cicho - Wydawało mi się że wyraziłem się jasno. Na temat toczącego się śledztwa nie mogę udzielać informacji. Gdyby tocząca się sprawa miała mniejszy wymiar to może udałoby się nagiąć przepisy. Niestety obawiam się że jeżeli chce brat uzyskać te informacje to musi skierować oficjalne pismo z prośbą do Jego Ekscelencji Biskupa Hez-Hezronu. Bez pozwolenia z kancelarii biskupa nie mogę niczego ujawnić. I jako inkwizytor podlegam innym prawom niż wy Bracie, więc prosiłbym byście mi nie grozili. W końcu tak szlachetna i bogobojna osoba nie ma się czego obawiać ze strony inkwizytorium, czyż nie? Jeżeli to wszystko co ma brat do powiedzenia to pozwolę się sobie oddalić. - zaczął powoli zbierać się do wyjścia. Wstał z dość wygodnego krzesła, skinął duchownym głową na pożegnanie i wyszedł, postukując laską. Ruszył w kierunku siedziby Akwizgrańskiego inkwizytorium, z którego dowódcą był bliski jego znajomy Lukas Eichendorff. Zostali sobie przedstawieni przez Gersarda parę lat temu i, będąc obaj nieprzeciętnie inteligentni, szybko przypadli sobie do gustu i nawiązali przyjacielskie stosunki. W drodze do siedziby świętego oficjum Otto rozmyślał. Zastanawiał go Mirelli. Słyszał o nim. W przeciwieństwie do Huguberta który był człowiekiem doświadczonym i wpływowym, ten duchowny, który dopiero ostatnio zdobył jakiś szacunek i władzę, zbyt szybko odkrywał karty. Chciał dokładnie wiedzieć co Otto robi w Akwizgranie, mimo iż powinien wiedzieć iż inkwizytorzy, przynajmniej na razie, nie podlegają wysłannikom papieskim. I jak ostentacyjnie mu groził. Otto parsknął śmiechem. Przeżył czterech papieży i jako jedna z najważniejszych figur wśród czarnych płaszczy nie był zbyt lubiany przez przedstawicieli żadnego z nich. Jeżeli brat Mirelli chciał z nim wojny, to będzie miał wojnę. Otto nie miał żadnych wątpliwości kto wygra w tym konflikcie.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli

Ostatnio edytowane przez Darth : 15-12-2010 o 01:24.
Darth jest offline