Zastanawiam się nad Andy Freemanem, amerykaninem z sąsiedniego miasteczka ew. miejscowym( żeby polonii nie robić). Ot taki nerd, koszula w kratę, duże pingle, oczytany z książek z przedmiotów ścisłych, zna sięna kompach i ogólnie chucherko ale wszyscy w sumie go lubią, a on sam wygrał jakiś pomniejszy konkurs z matematyki. Zobaczymy