Wątek: [D&D +18] Limbo
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2010, 12:12   #35
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Nawet nie zauważył jak szybko minął czas - zdawało się że dopiero rozpoczął swoją pracę, a już rozległo się pukanie do drzwi. Profesor otwarł je wpuszczając Gabriela do środka. Dyplomata przyniósł wino i dwa kielichy, rozlał trunek i podał jeden z nich naukowcowi. Profesor zwrócił uwagę że Gabriel wygląda nieco inaczej - najwyraźniej jego dobry nastrój z wieczoru gdzieś prysnął. Teraz wydawał mu się nieco zgorzkniały, a wrażenie to pogłębił ton jego głosu, gdy tylko się odezwał

- Pewnie nie nawykłeś do takich wizyt od nieznajomych ale wydajesz się być jedną z niewielu osób z którą można rozsądnie porozmawiać. Co sądzisz o naszej sytuacji obecnej? - pociągnął spory łyk

Profesor zastanowił się przez chwilę nim odpowiedział. Jakoś nie wierzył, by dyplomata przyszedł na całkowicie towarzyską pogawędkę. Jeśli faktycznie potrzebowałby towarzystwa to w głównej izbie karczmy było zapewne wystarczająco dam chętnych by mu towarzystwa dotrzymać. Nie pytał jednak o nic podejrzanego, więc Profesor uznał że póki co może mówić szczerze


- Prawdę mówiąc w ogóle nie nawykłem do wizyt, powiedzmy, czysto towarzyskich. Osoby które mnie odwiedzały nieodmiennie przychodziły w jakimś konkretnym interesie. No, może poza Graffenem, ale ten krasnolud to całkiem inna historia. Pytasz, co sądzę o naszej sytuacji... Jak dla mnie jest ona wręcz fascynująca. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim i choć podejrzewam co jest zapewne przyczyną tego zjawiska, to jednak pewności mieć nie mogę. Dlatego tak bardzo jestem z tego zadowolony, bowiem traktuję to jako wyzwanie i być może okazję do powiększenia swojej wiedzy

- Witaj w grupie chłopie. Wyzwanie, dobrze to określiłeś. Ja osobiście uważam że zostaliśmy oszukani wszyscy i ktoś cały czas nami manipuluje. Chcę się stąd wydostać i po to właściwie przyszedłem. Chciałem porozmawiać o nas, o tych którzy zostali i stanowią tak zwaną grupę. Może lepiej powiem od razu o co chodzi, bo stare nawyki każą mi oszukać cię i wyciągnąć jak najwięcej się da bez ofiarowywania niczego w zamian. Potrzebuję zaufanych ludzi żeby się stąd wydostać, takich do których będę mógł odwrócić się plecami i nie poczuć po chwili noża pod żebrem. Dlatego żałuję że nie ma tu krasnoluda z nami... z czym że nie chcę kończyć współpracy na tym zadaniu tylko. Chcę zbudować silną grupę w której każda z osób będzie uzupełniać słabe strony pozostałych. która będzie wspólnymi siłami zrealizować każde postawione przed nią zadanie, czy będzie to zwyczajne zlecenie czy przysługa dla jednego z współtowarzyszy.

Gabriel plótł i gdyby Profesor nie widział osobiście ile wypił alkoholu to mógłby stwierdzić, że dyplomata był pijany. Nie znał się zbyt dobrze na ludzkich emocjach, nie do tego stopnia by stwierdzić co się dzieje z jego rozmówcą. Poza tym ta jego propozycja... Naukowiec nie był pewien, co powinien o niej myśleć. Postukał chwilę palcami w blat stołu, wyraźnie zastanawiając się nad słowami Gabriela, po czym w końcu podniósł wzrok na swojego rozmówcę i odparł

- Mam więc rozumieć, że planujesz zorganizować hmm... drużynę, oddział, nie wiem jak to nazwać... która wspólnymi siłami będzie realizować swoje cele. Cel rozsądny, jednak ja jestem naukowcem, nie wojownikiem. Nie dla mnie życie awanturnika, owszem, wyprawy w celach badawczych odbywałem często ale nie wiem, czy to co proponujesz aby na pewno byłoby dla mnie. Nie jestem w końcu najemnikiem... Chcę zyskać sławę naukową a potem przyjąć ciepłą posadkę na jakiejś uczelni i wrócić do tego, co sprawia mi największą przyjemność

- Więc co tu robisz z dala od swojej uczelni i ciepłej posadki Profesorze? - Gabriel uśmiechał się złośliwie - Zastanów się lepiej, ja nie jestem wojownikiem pod żadnym pozorem i aby wykazać się dobrą wolą powiem ci coś o sobie. Pochodzę ze stolicy i tam też dorastałem, w dzieciństwie zostało mi nadane to imię którego do tej pory używam. Przeszedłem przeszkolenie pod względem fachu złodziejskiego, moje zdolności skupiają się na zwiadzie i manipulacji ludźmi. Nie potrafię walczyć ale wiem jak znaleźć słabe strony innych i wykorzystać je przeciwko nim by osiągnąć zamierzony cel. Jeszcze kilka lat temu pracowałem w grupie, nigdy nie nazywaliśmy siebie drużyną, w której tylko jeden z nas potrafił walczyć i to tylko i wyłącznie na wszelki wypadek. Wszystko byliśmy w stanie osiągnąć tylko dzięki własnemu sprytowi i pomysłowości. Mówisz o uniwersytecie? Co powiesz o własnym instytucie? Powiedz mi o ile łatwiej jest osiągnąć spokój i cele jeśli masz tych którzy w razie problemów będą cię wspierać i pomogą pokonać wszelkie przeszkody

Profesor uśmiechnął się. Własny instytut... Widać rozmówca tak naprawdę niewiele o nim wiedział, choć celował swoimi podejrzeniami nie tak znowu daleko. To prawda, Profesor był tutaj nie tylko po to, by prowadzić zwyczajne badania naukowe, jednak prawdziwej natury jego zadania domyśleć się zwyczajnie nie dało. Jednak takie postawienie sprawy mogło okazać się... użyteczne

- Widać myliłem się nieco myśląc o naturze tej grupy, którą pragniesz utworzyć. Co do moich prywatnych celów to na razie wolę opuścić na nie kurtynę milczenia, dla dobra nie tylko naszej współpracy ale i naszego bezpieczeństwa. Wielu jest zawistnych którzy zrobią wszystko by mnie powstrzymać... Jesteś pewien, że chcesz narażać na to swoją grupę? Jeśli zostanę rozpoznany to może to nam wszystkim stworzyć nowych wrogów. Jednak zanim udzielę jakiejkolwiek odpowiedzi powiedz mi coś więcej na temat tej grupy oraz celów, które miałaby realizować. Jeśli będzie szansa na to, że posiadamy wspólne interesy, to mogę się okazać zainteresowany

- Myślałem że już nie spytasz... widzisz ja zostałem wysłany tutaj by już nie wrócić. Jeden mały błąd i okazuje się że jest się wielce niepożądaną osobą. Jakąś godzinę temu to sobie uświadomiłem i to że w tej chwili nie mam żadnych celów oprócz chęci wydostania się w końcu stąd. Twoi wrogowie interesują mnie tylko o tyle ile spróbują nas powstrzymać. Jeśli zdecyduję się na zemstę obiecuję że będziesz pierwszym który się o tym dowie. Póki co chce dotrzeć do centrum tutejszych wydarzeń i dowiedzieć się jakie są zasady gry i który z bogów przeklął to miejsce. Poza tym to nie będzie moja grupa ani ja nie bedę jej przywódcą. Cele w zależności kogo uda się jeszcze przekonać do tego pomysłu.

- Bogów? - Profesor zdziwił się wyraźnie - nie sądzę, by była to boska klątwa, nie wierzę w takie zabobony. Bogowie to nic innego jak potężne istoty rezydujące na innych planach, czego przykładem może być Vecna, który niegdyś był człowiekiem. Ja wyodrębniłem dwie, praktycznie pewne teorie, jednak działanie w obydwu przypadkach powinno być takie samo - musimy podjąć reguły tej gry, nawet jeśli ich do końca nie znamy. Co do moich wrogów, to raczej nie staną oni zbrojnie przeciw nam, ale wykorzystują inne środki. Rozpuszczają plotki, szerzą dezinformacje, przekupują i szantażują. To jeszcze groźniejsze, gdyż nie wiadomo nigdy skąd nadejdzie atak. Wracając jednak do twojej sytuacji... Czy ma to związek z twoim dość nietypowym nieumarłym kompanem? Czyżby tobie podobnym nie podobały się twoje działania?

- Byłbym doskonałą przeciwwagą dla twych przeciwników... - Gabriel uśmiechnął się po czym wstał i odwrócił się na chwilę plecami, gdy ponownie spojrzał na Profesora trzymany puchar był jedyną rzeczą która się zgadzała z poprzednim wizerunkiem. Oto przed uczonym stała jego wierna kopia uwzględniając ubiór. Po kilku chwilach osoba która wzięła następny łyk ponownie była mężczyzną który od samego początku podawał się za dyplomatę. - Moje sprawy... Rok temu jak już wspomniałem wybuchła podziemna wojna i aby chronić sekrety których byłem posiadaczem za przyzwoleniem mego przełożonego i tylko przy jego wiedzy udałem się na dobrowolną banicję. Niecałe dwa tygodnie temu dostałem osobiste polecenie by przyłaczyć się tutaj i służyć pomocą po czym by zdać raport kiedy wrócę. Prosty sposób by nie brudzić sobie rąk i pozbyć się zagrożenia, w końcu dotarliśmy do miejsca z którego nikt jeszcze nie wrócił. Nie zdziwiło cię że nie natkneliśmy się na żadne ślady innych grup? I faktycznie masz rację ten nieumarły jest moim kompanem i chyba jedyną rzeczą która trzymała mnie przy zdrowych zmysłach w czasie banicji.

Profesor nie okazał wielkiego zdziwienia na widok natury swojego rozmówcy. Owszem, zaskoczony uniósł brwi jednak zbyt często stykał się z podobnymi zjawiskami by mogły go one zaskoczyć. Cóż za ironia... Zapewne gdyby Gabriel znał całą prawdę to razem z Profesorem mogliby wybuchnąć śmiechem z ironii tej sytuacji. Zamiast tego Profesor odpowiedział

- Mam rozumieć, że chcesz wydostać się stąd żywym, jednocześnie pozwalając swojemu mentorowi myśleć że zginąłeś? W teorii nie byłoby to trudne do zrealizowania, wystarczyłoby byś przybrał wygląd któregoś z poległych kompanów. Istotniejszą sprawą jest ukrycie cię przed magią, zwłaszcza wieszczącą... I rozumiem, że tutaj do akcji wkraczam ja? Jeśli tak, to nie mogłeś chyba trafić lepiej, w czasie studiów bowiem specjalizowałem się w wieszczeniach

- Dobrze więc, szczegóły możemy ustalić już po wszystkim póki co skoncentrujmy się na reszcie grupy. Co z Graffenem?

Kąciki ust Profesora zadrgały lekko, jakby tłumił śmiech, jednak gdy odezwał się jego głos był poważny

- Podróżuję z nim już jakiś czas. To dobry kompan, zwłaszcza gdy przychodzi do walki to naprawdę niewiele jest istot które są mu w stanie dotrzymać pola. Nie mówiąc już o tym co się dzieje, gdy do zabawy wkroczy Muniek.

- Doskonale, myślisz że byłby zainteresowany tym pomysłem?

- Trudno powiedzieć... Nie sprawuję nad nim pełnej kontroli, więc o coś takiego będziesz musiał sam zapytać. Jednak są duże szanse, że się zgodzi

- Zgoda chciałbym jednak byś mi towarzyszył w trakcie rozmowy. Co myślisz o centaurze? Wydaje się trochę nieobecny i szczerze mówiąc niezbyt przydatny...

- Cóż... Centaur również może okazać się przydatny, w ten czy inny sposób. Powiedzmy, że na razie poczekajmy i być może jego sprawa rozwiąże się sama... Zastanawiałem się również nad inną kwestią... Czyją tożsamość mógłbyś przybrać. Dobrze by było, gdyby pozostali wiedzieli że ta osoba zdołała się wydostać z mgły. Czyli najlepiej, gdyby to był ktoś spośród pozostałych przy życiu. Dlatego mam pytanie... Czy potrafisz przyjąć formę centaura? Nie wiem na ile sięga twoja zmiennokształtność

- Wybacz moja zmiennokształtość to tylko sztuczki mamiące oczy... wybacz jeśli cię rozczarowałem. Nie myślę póki co o zmianie wizerunku. Ale masz rację będę musiał zwyczajnie przypomnieć sobie kto tam jeszcze z nami był, zostawię to na później. Co z Sephirem i drowami?

- Drowy wydają mi się ciekawe, ale tylko z naukowego punktu widzenia. Nie zaufałbym żadnemu z nich na tyle, by wtajemniczać go w cokolwiek. Sephir jest młodym, żądnym wiedzy i ciekawym świata czarodziejem... przynajmniej z pozoru. Jest w nim jednak coś, co każde mi być ostrożnym i w najbliższym czasie planuję przeskanować go za pomocą magii by dowiedzieć się czegoś więcej o jego naturze

- Tak z Sephirem jest zdecydowanie coś nie tak, nie pamiętam go szczerze mówiąc z naszej grupy ale mógł mi zwyczajnie umknąć... Co do drowów to Xuna nie przekonamy raczej na pewno, jego bym tylko obserwował. Co do drowki to wydaje się być inna niż to co słyszałem z opowieści.

- Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na podobieństwo naszej dwójki i drowki. Każdy z nas ukrywa swoją naturę... Ty dzięki zmianie kształtu, ja korzystam z pseudonimu a drowka wykorzystuje niewidzialność

- No cóż w jej wypadku jest to całkowicie zrozumiałe. Gdyby nie to pewnie już dawno pożegnała by się z życiem. Cholera nie było by to prosto, nie znam drowów kompletnie. Moge delikatnie spróbować wyniuchać co w trawie piszczy, choć już mam pewne podejrzenia. Ostatecznie mogę ją przycisnąć troszkę... musiał bym tylko unieszkodliwić jej niewidzialność.

- Mogę to zrobić, ale tylko na pewnym obszarze. Zwykłe pozbawienie niewidzialności nie odniesie pożądanego efektu, bo drowka zapewne korzysta z jakiegoś przedmiotu który jej tę niewidzialność zapewnia

- Najpierw jednak spróbuję pokojową drogą choć nie wiem czy na drowy to może zadziałać w ogóle. Póki co skupmy się na Graffenie. W między czasie elfka.. drowka znaczy, ty zajmij się Sephirem w miarę możliwości i dyskretnie. Poza tym zobaczymy co przyniesie dzień, jeśli masz jakieś pomysłu lub pytania to proszę podziel się nimi ze mną.

- Teraz to najbardziej przydałby mi się odpoczynek z księgą zaklęć na podorędziu. Będę się musiał nieco dostosować do nowej sytuacji... Powiedz mi jednak, jak sądzisz - czy twój mentor obserwował cię cały czas? W sensie czy będę miał czas by obłożyć cię zaklęciami po opuszczeniu lasu, jeśli się stąd wydostaniemy? I jak sądzisz, będę je musiał utrzymywać na tobie cały czas?

- Wątpię by mnie obserwował, dopóki w królestiwe nie rozejdzie się pogłoska że komuś udało się wydostać i zdjąć czar lub coś podobnego będzie mnie uważał za martwego. Byłem jego lojalnym poddanym i nigdy do tej pory nie miałem powodu by w niego zwątpić, nawet teraz myślałem że to tylko test czy nadal jestem mu wierny i zgodzę się wykonać to zadanie... Potem może zwyczajnie uda się zdobyć przedmiot który zaoszczędzi całego problemu. Hehe pułąpka na głupców takie miasto nie uważasz? Podróż w jedną stronę dla niektórych.

- Zobaczymy... Ja zamierzam wycisnąć z tego miejsca ile zdołam, dopiero mogę myśleć o wydostaniu się stąd. Moim celem jest odzyskanie naukowej sławy i udowodnienie wszystkim tym, którzy doprowadzili do mojego upadku, że się mylili. Wtedy zamierzam dokończyć swoje badania, tak brutalnie przerwane... A jeśli mi się uda to być może nie będziesz już dłużej musiał się ukrywać

- Widzę że zapowiada się nam początek wspaniałej współpracy Profesorze.

- Również tak sądzę Gabrielu. Oby jak najbardziej owocnej współpracy


Dwie osoby z których każda zastanawiała się jak wykorzystać drugą podały sobie ręce, pieczętując ten dziwny i niespodziewany układ. W tej chwili nikt nie mógł się jednak spodziewać co tak naprawdę wyniknie ze współpracy dwóch tak niecodziennych osobowości...

Po wyjściu Gabriela Profesor jeszcze długo zastanawiał się, co z tego wszystkiego wyniknie. Poprzednim razem działał sam, podczas gdy jego wrogowie byli liczni i dobrze zorganizowani. Być może jeśli tym razem będzie miał u boku grupę ludzi gotowych użyczyć mu swoich zdolności uda mu się doprowadzić swój plan do końca. Dokończył pracę nad księgą zaklęć i położył się spać, wiedząc że jutro najpewniej czekać go będzie pracowity dzień.

Już niedługo... jego przyjaciele odzyskają wolność...

***

Jak zwykle obudził się równo ze świtem. Przewidujące karczmarki zadbały o śniadanie oraz wodę, przez co nawet zawsze poważny Profesor obdarzył je uśmiechem. Ogólnie rzecz biorąc naukowiec po raz pierwszy od początku wyprawy zdawał się mieć naprawdę dobry humor, nawet jeśli na śniadanie nie zjadł nic konkretnego, za to wypił dość sporo mleka. Zapowiadał się naprawdę piękny dzień...

Jednak wrażenie to zepsuło się chwilę po wyjściu z karczmy. Krzyki i hałasy świadczyły o tym, że w mieście pojawiło się jakieś niebezpieczeństwo. Profesor miał tylko nadzieję, że to nie Muniek wkurzył się na kogoś i postanowił zdemolować miasto, nie miał ochoty ponownie powstrzymywać wściekłego niedźwiedzia przed przebijaniem się przez mury miejskie. Rozsądek nakazywał oddalić się od źródła zamieszania, jednak tym razem ciekawość Profesora zwyciężyła. Nie chcąc przedzierać się przez tłum ludzi postanowił wykorzystać nieco swojej magii. Rzucił więc na siebie zaklęcie lotu, wzbił się w powietrze na wysokość 20 metrów i skierował się w stronę z której dochodziły hałasy, chcąc zbadać co się tam dzieje
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline