Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2010, 13:13   #25
Bothari
 
Bothari's Avatar
 
Reputacja: 1 Bothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumny
Po wyjściu pani de Villon kapitan uśmiechnął się półgębkiem. Podjął delikatne kroki, a jakże. Wszak pirat to pirat. Nie widział jednak, czy przypadkiem ta wymieniona nie należała do Chartów Morskich. Sprawa była wiec bardzo delikatna. Z jednej strony miał posła z Montaigne, całkiem szanowaną na wyspach, a z drugiej strony interesy kraju. Nie mógł jednak zlekceważyć słów szlachcianki. Wezwał więc swojego adiutanta (trochę białego na twarzy z niewiadomych przyczyn) i miał właśnie wydać odpowiednie rozkazy gdy usłyszał strzały pod kapitanatem.

* * *

Palba pistoletowa powaliła trzech z sześciu przydzielonych jej żołnierzy. Jej samej kapelusz strąciło z głowy a kolejna kula w kobiecą torebkę. Z dwóch zaułków wybiegła banda obwiesiów. Żołnierze mężnie sięgnęli po broń by bronić powierzonej im osoby choćby za cenę życia. Od strony kapitanatu już po kilku oddechach biegło kilku kolejnych avalońskich wojaków. Czy jednak wystarczy im czasu, czy też zamach na Rosalindę de Villon powiedzie się? O tym miało zdecydować pojawienie się opodal Eiseńskiego wojownika. Jego pomoc mogła okazać się kluczowa, szczególnie, że wśród przeciwników też było kilku wymagających. Co ciekawe ... jeden nosił na szacie symbol identyczny z medalionem Rosalindy. Jaka szkoda, że stał on mocno z tyłu i tylko obserwował sytuację.

* * *

Ród Bulcraftów nie był zbyt możnym ani władnym, ale robił się już bogatym. Dobrze prosperujące miasteczko portowe przynosiło rodzinie znacznie zyski a wystawienie przed podstawionych kupców własnej floty handlowej tylko to wspierało. Brakło jednak pięknego i z gustem urządzonego pałacu czy wykwintnych manier jego członków. Ferdynand Bulcraft przyjął królewnę i jej świtę w salonie i był uniżony w sposób wręcz obrzydliwy. I wiedział na szczęście, że królowa Eleine wraz ze swoimi rycerzami bawi w Balluf u lorda Mainterr, a nie jak zazwyczaj w stolicy.
 
Bothari jest offline