Oj jakże sytuacja korzystnie się rozwinęła. Tak, że aż mu się chciało płakać. Nie wiadomo jak trudną drogę mieli jego inni towarzysze, jego była tak zajebiście prosta! Był bardzo uradowany, o tak.
Oczywiście szybko zaczęło się dziać źle. Nawet bardzo źle. Szkoda, bo zapowiadał się dzień lepszy niż noc poprzednia.
Ot wyszli z miasta, spotkali kolegę Jeffa i oczywiście ktoś musiał zły się nawinąć. Edgar raczej bardzo nie myślał nad tym co zrobią. Co prawda nie wiedział zbytnio o jakim rodzaju przekupstwa Jeff mówił, ale zapewne nie zapłacono im by podstawili Wilkowi nogę.
- Osobiście uważam, że pomysł zabicia tej zgrai nie jest pomysłem najgorszym. Powiem więcej: ten pomysł niewiarygodnie mi odpowiada.
Edgar przygotował młot i tarczę czekając, aż któryś z jego przyjaciół zacznie walkę z kuszy czy jakkolwiek byle z dystansu, po czym sam wpakowałby się w nieprzyjaciół jako pierwszy. Kolano wciąż bolało, ale dałby radę pobiec w miarę rozsądnym tępem.
Wtedy właśnie Gambino zaczął mówić i zaraz działać, więc Wilk z wielkim smutkiem został z tyłu tak jak sugerował jego kompan. Szkoda, bo liczył na coś bardziej żywego i krwawego. Aczkolwiek dał się sterować tak jak nakazywała obecna sytuacja.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^
Ostatnio edytowane przez Fearqin : 15-12-2010 o 13:55.
|