Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2010, 18:40   #125
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Do pustego łba Golasa najwyraźniej coś dotarło. Poluzował gdzie go cisnęło i zaczęliśmy ewakuację całej brygady. Wielka migracja kapsułką trwała, a ja wychodziłem z siebie usiłując wcisnąć hełm tak, żeby nie zjebać sobie fryzu.

I było git, aż się nie zjebało.

Jak tylko skończyłem podpinać wukap pod skafander, zobaczyłem jak Golas z Seamusem sterczą przy półotwartych drzwiach do windy i gapią się w dół, coś tam do siebie nawijając.

- Co z tymi Marychami?! - Pytam elokwentnie i nie czekając na odpowiedź odpalam glaswukap na szybie hełmu, łącząc z Dihajem - Ej, konowały! możecie z łaski swojej skończyć się gzić w tej windzie i wbijać na górę? Ferajna w gestapowni czeka! Haalooo!!

- Przycisz się młody, prąd im siadł, mam Chucka na linii! - Golas bezceremonialnie stuknął mnie z liścia w tył kasku i zaczął nawijać przez branzoletkę z Fiszem o jakimś kodzie. Zdezorientowana twarz Maharishiego zniknęła mi z wyświetlacza sekundę po tym, jak się na nim pojawiła. Zanim zdążyłem przełknąć potwarz i ponowić konekta, do akcji włączył się Łysy.

- Zara, zara, zara, ja już czaję. Trza odpalić awaryjne, jak tylko zdejmę obudowę z tego boxa...

- Ty kurwa nawet o tym nie myśl! Mało się, tłuku, nie usmażyłeś jak majstrowałeś przy wyjściu z mojego kwadrata. Tym tutaj wyjebiesz w kosmos cały poziom C.

- Nie bój dupy, dam se rade!

- Czuj, że ci dam do tego chociaż podejść, mondziole!

- Kod!!! Ten który wpisywałeś, jak wbiegaliście do czujki!! - Golas prawie krzyczał do mikrofonu. Widać coś przerywało połączenie - Kurwa mać, wy dwaj! Spróbujcie na pół minuty zamknąć japy! szlag mnie zaraz trafi, słowo daję! Fisz, jesteś tam jeszcze? Spróbuj wpisać... Do cholery! Po ile wy macie lat? 3? 5?

Przerwalimy bójkę i smatrimy na niego z minami niewiniątek. Najlepsze jest to, że cokolwiek udupiony w windzie Czak skumał z golasowego monologu najwyraźniej zadziałało. Przynajmniej częściowo. W szybie odpaliły się światła i zaczęła wyć wentylacja. Seamus i Golas spojrzeli po sobie.

- Dasz radę?

Golas westchnął i skinął głową.

- Dobra. To ja pójdę rozejrzeć się za kombinezonami dla reszty. Sven? Łysy? Któryś z was by się przydał...


***

Minutę później odstawieni jak Gagarin z Armstrongiem wychodzimy z Seamusem na zonę. W życiu tu nie byłem, po kolapsie wybudzili mnie już na Ceśkach. Niewielka strata, widoki mniej więcej te same, a zimno jak w psiarni - piździło nawet przez te wieśniackie radzieckie spejskafandry. Zombiaków nigdzie ni chuja, pewnie wszystkie zlazły na dół przegryźć coś ciepłego.

Hehe. Dobre, nie?

Drzwi na D30 oczywiście też były zjebane.

- Jeśli nie masz lepszego pomysłu - Seamus sięgnął po elektropastucha. - to proponuję podsmażyć panel paralizatorem. Może zwarcie otworzy drzwi.

- Normalnie drugi Łysy! Zwarcie jak zwarcie, chuj jeden wie: Otworzy drzwi, wyjebie całą elektrykę na zonie, zapoda reczital Lady Gagi na radiowęzeł, albo tak ci pierdolnie w ryj łukiem, że się nogami... - coś w spojrzeniu prola, do kupy z trzymanym przez niego paralizatorem i wspomnieniem o rozbitym ryju Chucka kazało mi przyhaltować - nie boi żaby, zaraz to rozkminię.

Pięć minut pieprzyłem się z cyferboxem przy pomocy zajumanego z czujki noża. W końcu udało mi się zedrzeć obudowę i dorwałem się do czarodziejskiego zielonego kabelka. Odczepić, przerwać pomarańczowy, przełożyć fazę, odciąć, krótkie zwarcie i gotowe. Jakby się chwilę zastanowić, dobre pierdolnięcie elektropałką mogłoby zadziałać podobnie, ale tego Seamusowi nie powtarzajcie.

Coś zabuczało, magnesy puściły, gródź zaczęła się odmykać. Na wszelki wypadek złapaliśmy za paralizatory, gotowi zdzielić po łbie cokolwiek stamtąd wyskoczy.

Cisza, spokój.

D-30stka wyglądała kubeł w kubeł jak klitka, z której właśnie przyszliśmy. Ze dwie blaszane ławki, wejście do windy, parę kombinezonów...

- Ta-daaaa! - z dumą przekroczyłem próg kanciapy - To mały krok dla Szczoty, ale wielki... o kurwa, obczaj to coś na suficie!
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 15-12-2010 o 19:04.
Gryf jest offline