Milchbar Pfeifung był miejscem więcej niż dyskretnym, anonimowym wręcz. Klienci nade wszystko pochłonięci swoimi gazetami/śniadaniami/kawami całkowicie zajmowali się sobą. Błękitne kasetony na ścianach hipnotyzowały spokojem i harmonią. Zapach kawy i świeżego pieczywa unosił się w całym lokalu. Po sterylnie czystych, białych kafelkach przechadzały się kelnerki w seledynowych fartuchach. Dwie młode elfki, widocznie koleżanki, robiły wszystko by Rid je zauważył- dla zgrywy czy poważnie, to już było dla niego tajemnicą. Halberg też na nie zerkał, gdy mówił, ale z jakiegoś powodu był bardzo nieśmiały. Nieprzydatny również. Ślepy zaułek. Nic dodać, nic ująć. Ridley dyskretnie wyłączył dyktafon, wstał.
-To już wszystko. Słuchaj.., przepraszam, nie chciałem być obraźliwy. A tak między nami- powinieneś zapytać ją o numer.. dobrze wiesz "którą". Dziękuję za twój czas. - potrząsnął ręką Halberga z pokorną miną i kierował się do wyjścia.
PDA w kieszeni na piersi zawibrowało, połączenie od jednego z runnerów, odebrał:
- Słuchaj. Nie potrafię dodzwonić się do nikogo w tej piekielnej piwnicy, nie mają zasięgu. Sam za chwilę będę offline. Sprawdziłem stację - nic, ale... Gang nie jest już właścicielem dzielnicy. Nowy, logo zaraz dostaniesz, nie znosi metaludzi i takie tam. Mam do sprawdzenia knajpe Metalzone, gdzie dziewczyna miała sie spotkać z kimś z forum. Zadzwonie kiedy będę w stanie...
Aparat przerwał połączenie komunikatem "no signal...". Chwilę później przyszedł -z tego samego numeru- mms z tagiem "nowych" i adresem Metalzone. Brewster szybko wstukał odpowiedź:
-Skoro nie lubią meta- to nic tam po mnie, ale ty śmiało możesz powęszyć. Jak ci normalos na siebie wołają, skoro to nie Stetcher'si? Gadałem z Halbergiem, to pionek, nic nie wie, potwierdził tylko rysopis. Widzimy się w motelu. R.
Bo taki właśnie miał plan- wsiąść na Vamkę i pruć na West. Przystanąć koło 'strefy metalu', a może nawet nie, prosto do motelu... |