Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2010, 21:48   #84
Lynka
 
Lynka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemu
Czarodziejka oburzona słowami Tyriona niemal już coś odpowiedziała, ale zamknęła usta czując się obrażona. Ich wyprawa do Pyłów, do martwego miasta to nic? Ich rodzina pojechała tam zginąc i ją byc może czeka ten sam los, i to jest nic?!
- Tyrion ma poniekąd rację - powiedział naraz Aesdil łagodnie - jeśli chcecie coś wiedzieć - pytajcie. Dziewczęta czerpią wiedzę o zagrożeniu ze snów i rozmowy z Elethieną, my z kolei odkryliśmy jakąś odrobinę prawdy w toku własnej wyprawy. Elethiena Froren podsunęła Tui i jej towarzyszom sposób na poradzenie sobie z zagrożeniem … być może w Pyłach, choć to też nie do końca jest pewne - popatrzył na Tuę szukając potwierdzenia - Jeśli czujecie że zagrożenie jest realne - zwróćcie się do niej, skoro sami wierzycie w potęgę jej magii. Po wzmiance o Bibliotece i rycerzach wnioskuję że nie jesteście tak odcięci od świata jak sugerowano nam to w Twierdzy Topora. I powiedzcie wreszcie dlaczego Hourun i jego towarzysze wyruszyli do Pyłów? Co ich do tego skłoniło?

- Elethiena - choć potężna - nie może nam już w tej materii pomóc. Zresztą kolejne pokolenia muszą nauczyć się radzić sobie w trudnych czasach, inaczej po naszej śmierci pozostaną bezbronne - z powagą rzekła Amakia.- Osobiście jestem pełna podziwu dla waszej wiary i odwagi - zwróciła się do Tui. - Może jeden człek na stu uwierzyłby w moc i prawdę, jaką niesie wspólne śnienie, jednak wy bez wahania podążyłyście wyznaczoną wam drogą i zdołałyście przekonać do tego innych - wskazała na resztę, po czym westchnęła. - Szczerze powiedziawszy miałam nadzieję, że bogowie obdarzyli was większą wiedzą niźli tylko ten jeden sen... Miałam nadzieję, iż uda nam się scalić posiadane wskazówki. Skoro jednak nic ponadto nie wiecie... - na jej twarzy odbiło się lekkie rozczarowanie, po czym kontynuowała.
Hourun przybył do nas szukając pomocy dla siebie i swojej... przyjaciółki.
Czarodziejka zarumieniła się słysząc słowa podziwu dla niej. Zapomniała na chwilę o złości i spuszczając głowę nieśmiało odpowiedziała:
- Bogowie wiele nam wskazówek nam ostawiali, trudno by było je zignorowac. A nie sprawdzając czy rzeczywiście to wszystko coś wspólnego z mym przeznaczeniem ma... - podniosła twarz i spojrzała na Amakię - przez całe życie bym się zastanawiała.
- Mówisz pani o Maeve, jak mniemam? - zapytał Złocisty, bowiem powoli zaczęły mu się mieszać osoby - A na co cierpieli? - wypalił jakoś nie myśląc że pyta o sprawy osobiste.
- Na podagrę - cicho parsknął Herso.
Laure obrócił się niby ku Tui, która jawnie bombardowała najemnika wzrokiem za jego ostatnie słowa, jednak jego wzrok dyskretnie pobiegł ku Herso - obserwował go przez chwilę, w momentach gdy najemnik nie spoglądał na niego, poszukując uczuć na jego twarzy. Ten jednak siedział z kamienną twarzą - nie na darmo najemnicy wybrali go na swego reprezentanta; prócz krótkiego rozbawienia nic nie zdawało się go ruszać.
- Tak, dla Maeve Talaudrym - odrzekła Amakia. - Jednak nie chciałbym podejmować tego tematu pod jej nieobecność.

- I te sny wcale nie są jedynym o czym wiemy! - zaprotestowała naraz Tua udobruchana słowami Amakii i nieobecnością Tyriona - nasza wiedza może i jest skromna, ale mam wrażenie, że bogowie nas kierowali zostawiając nam znaki... Mamy sporo podejrzeń i może łącząc naszą wiedzę uda nam się dojść do tego jaki jest plan naszych wrogów - nieświadomie nacisnęła na ostatnie słowo - Ze snów to mieliśmy jeszcze jeden, który pokazywał nam naszych kolejnych towarzyszy - wskazała ręką na sąsiadujących z nią mężczyzn - i w nim też ujrzeliśmy pewien symbol, który w całej naszej podróży przewinął się kilka razy... Czy mogłabym wam go narysować? Może znacie jego znaczenie? Potrzebuję tylko skrawka pergaminu.
- A więc wreszcie raczyliście łaskawie rzec coś od siebie, zamiast próbować nas wykorzystać - z lekką pogardą w głosie rzekł Tyrion, który nie wiadomo kiedy pojawił się w sali, a teraz zasiadł spowrotem na swoim miejscu.
Tua śledziła elfa wzrokiem czując jak zgubiona przed chwilą złość znów wraca do niej ogromną falą.
- Tak jak powiedziałem - jeśli chcecie coś wiedzieć - pytajcie: jeśli nie wiemy jakie macie pytania, nie będziemy w stanie odpowiedzieć - chłopak spokojnie odwrócił ostrze ataku.
- Powiedzcie nam wszystko co wiecie, co może nam pomóc i poratować - szyderczo rzekł Tyrion. - Tak to się u was załatwia, prawda?
- Daj spokój - łagodnie rzekła Amakia. - Zmuszanie ich do mówienia nie pomoże Tristiilowi, skoro mówić nie chcą, a rozwiązanie ich problemów mu nie zaszkodzi.
- Zdawało mi się, że my do Levelionu walczyc jedziemy i pomocy nam trzeba, by byc może przed powstaniem Urgula całe Królestwo uratować! - nie wytrzymała już czarodziejka. Ostatnie słowa powiedziała już nieco bardziej podniesionym głosem.
- Wystarczy - powiedział Aesdil stanowczo - zadajcie pytania, proszę, to odpowiemy, nie kryjąc szczegółów. Wiemy że w spisek zaangażowały się w jakiś sposób drowy - ze zdobytych na nich listów dowiedzieliśmy się że Stick wybrał się do Pyłów. Może to Wam coś mówi? Jeśli chcecie przytoczę treść tych listów. Nie omijając nawet fragmentu o wróżu, choć takowi mieszkający w Królestwie nie sprawiają na mnie najlepszego wrażenia - Laure spróbował żartu, zapewne marnego.

- Widzisz - starczyło ich po ludzku sprowokować i PATRZ, ile mają do powiedzenia - triumfalnie rzekł do Amakii meżczyzna. - A twoją dyplomację zwyczajnie ignorowali. - po czym odwrócił się do Laurego, marszcząc brwi. - Nie wiem na kogo trafiłeś, mości smoku, ale nasi wróżbici są najwyższej próby i tylko potężna magia, jak - przykładowo - ta chroniąca Elethienę, świątynie Corellona lub Levelion jest w stanie zakłócić ich zdolności.
- Cieszę się panie że potwierdziłem Twoją znajomość ludzkiej natury - powiedział szybko Laure próbując powstrzymać spodziewany wybuch Tui - i wybuch gorąca na policzkach - Szkoda że nie zapytałeś o to co Cię interesuje wcześniej, szczególnie że niespecjalnie wierzyłeś w nasze szanse od początku rozmowy. Tym niemniej, tak jak powiedziałem - pytaj. A co do zdolności wróżbitów - znakomicie się składa że są tak dobrzy i jeśli pozwolicie będę miał prywatną sprawę po zakończeniu spotkania - ucieszył się i skinął głową Tyrionowi, wskazując że trzyma go za słowo.
Tyrion zgrzytnął zębami, bardziej niż chętny przytoczyć wymijające odpowiedzi ludzi - bez związku niemal z ostatnimi słowami Tui i Laure - oraz ich “szczegółowe” pytania, sprowadzające się do “mówcie co wiecie o czymkolwiek co się przyda”, na szczęście wyprzedziła go Amakia, dzwoniąc niewielkim dzwonkiem, który nagle pojawił się w jej dłoni. Na ten dźwięk w sali pojawiła się młoda elfka, która na polecenie Starszej przyniosła Tui papier, pióro i atrament, oraz grzane wino dla wszystkich, ponieważ w dużej sali było dość chłodno.
Czarodziejka bez słowa wzięła przybory piśmiennicze. Wciąż się w niej gotowało, ale starała się opanować i nie odpowiadać na prowokacje Tyriona. W końcu to oni szukali informacji i pomocy. Cóż z tego, że robią to by uratować całe Królestwo? To ich przeznaczenie, a gdy zginął podczas jego wypełniania... nie będzie to już ich sprawa. Zaczęła z pamięci rysować śniący im się symbol, gdy skończyła, pokazała kartkę Starszyźnie.Amakia przyjrzała się symbolowi i z westchnieniem podała towarzyszom.

Korzystając z chwili przerwy Aesdil uśmiechnął się rozbrajająco do Tyriona:
- Zapewne tę rozmowę należało rozpocząć inaczej. Ale zrozumcie i nas - nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać przybywając tutaj. Będąc przybyszem spoza Królestwa widzę jaki lęk wzbudza sama nazwa Pyłów. Nie wiedzieliśmy czy słysząc wzmiankę o celu naszej wyprawy nie wyślecie nas na przykład do Fetha, stąd i nasza rezerwa. Z Waszej strony istnieje chęć pomocy - powiedział być może na wyrost, ale zdeterminowany by spotkanie nie skończyło się na słownych przepychankach czy wręcz kłótni - ostatnio takowych zaznał wystarczająco dużo - a nam przyda się każdy strzęp informacji, takich chociażby o jakie pyta mości Silvercrossbow. A i Wasze trzeźwe spojrzenie może wyłuskać z tego co wiemy coś na co do tej pory nie zwróciliśmy uwagi.
- Amakia rzekła przecież wyraźnie: póki nie wiemy z czym przybywacie, dalsze informacje wprowadzą wam jedynie zamęt. - rzekł Ymiel. - Z pierwszych słów sir Raydgasta zaś mogliśmy wnosić, iż ścigacie przestępców, co nijak się ma przecież do wieszczych snów pani Tui. Rzeczesz o zaufaniu - skąd my więc mieliśmy wiedzieć, że nie podążacie do Levelionu w zdrożnym, grabieżczym celu? Słowa kapłana mądre były, lecz równocześnie na tyle ogólne, byśmy nic z nich wybrać nie mogli - odsunął się na oparcie krzesła. - Myślicie, że jesteście pierwszymi, którzy mrok i zło przesycające Levelion chcą rozpędzić? Przed dekady przez nasze miasto przechodziło wiele oddziałów magów, paladynów, najemników czy kapłanów, wszyscy z pieśnią na ustach, mieczem w ręku i wiarą w sercu. Póki jednak właściwy czas nie nadszedł, nic nie mogli uczynić - rzekł ze smutkiem. - A gdybyśmy zachęcali do tego, jeno współwinni byśmy byli porażki. Dopiero gdy bogowie dali znak - skinął w stronę Tui. - jest szansa na zwycięstwo.

- Bo ja ścigam przestępców z Iulusem, kapłanem Tyra, a oni jadą tropem swych wizji.- odparł paladyn krótko i spokojnym tonem głosu. Przez chwilę spoglądał na Tuę, nim rzekł.- Połączył nas ten sam kierunek podróży... a i być może przeznaczenie.
Uśmiechnął się kwaśno.- Nie zamierzam rzucać się z motyką na słońce. Mroku z Pyłów nie chcę przepędzać i pewnikiem nie potrafię. Chcę się jeno upewnić, że ten mrok nie rozprzestrzeni się dalej, za sprawą głupców żądnych potęgi, którzy udali się tam przede mną.
- Tak się składa że osoba przestępcy ściganego przez tych dwóch mężów jest najpewniej tą samą która odpowiedzialna jest - mniej lub bardziej bezpośrednio - za obudzenie upiora czy … czegokolwiek w Pyłach - powiedział Laure nieco niepewnie, jak zawsze gdy rozmowa schodziła na tematy przeznaczenia i wyroków boskich. Nie dla niego to było. Wyciąganie wniosków z listów było dla niego jak najbardziej w porządku, no, nawet jakaś interpretacja snów również. Bogom nie zamierzał zawracać głowy i miał nadzieję, że zwrócą tą uprzejmość. Zamiast wdawać się w dalsze dywagacje przysiadł nad pergaminem i pisał w pośpiechu.
 
__________________
"A może zmieszamy wszystko razem i zobaczymy co się stanie?"
Lynka jest offline