| Czarodziejka oburzona słowami Tyriona niemal już coś odpowiedziała, ale zamknęła usta czując się obrażona. Ich wyprawa do Pyłów, do martwego miasta to nic? Ich rodzina pojechała tam zginąc i ją byc może czeka ten sam los, i to jest nic?! - Tyrion ma poniekąd rację - powiedział naraz Aesdil łagodnie - jeśli chcecie coś wiedzieć - pytajcie. Dziewczęta czerpią wiedzę o zagrożeniu ze snów i rozmowy z Elethieną, my z kolei odkryliśmy jakąś odrobinę prawdy w toku własnej wyprawy. Elethiena Froren podsunęła Tui i jej towarzyszom sposób na poradzenie sobie z zagrożeniem … być może w Pyłach, choć to też nie do końca jest pewne - popatrzył na Tuę szukając potwierdzenia - Jeśli czujecie że zagrożenie jest realne - zwróćcie się do niej, skoro sami wierzycie w potęgę jej magii. Po wzmiance o Bibliotece i rycerzach wnioskuję że nie jesteście tak odcięci od świata jak sugerowano nam to w Twierdzy Topora. I powiedzcie wreszcie dlaczego Hourun i jego towarzysze wyruszyli do Pyłów? Co ich do tego skłoniło? - Elethiena - choć potężna - nie może nam już w tej materii pomóc. Zresztą kolejne pokolenia muszą nauczyć się radzić sobie w trudnych czasach, inaczej po naszej śmierci pozostaną bezbronne - z powagą rzekła Amakia.- Osobiście jestem pełna podziwu dla waszej wiary i odwagi - zwróciła się do Tui. - Może jeden człek na stu uwierzyłby w moc i prawdę, jaką niesie wspólne śnienie, jednak wy bez wahania podążyłyście wyznaczoną wam drogą i zdołałyście przekonać do tego innych - wskazała na resztę, po czym westchnęła. - Szczerze powiedziawszy miałam nadzieję, że bogowie obdarzyli was większą wiedzą niźli tylko ten jeden sen... Miałam nadzieję, iż uda nam się scalić posiadane wskazówki. Skoro jednak nic ponadto nie wiecie... - na jej twarzy odbiło się lekkie rozczarowanie, po czym kontynuowała. Hourun przybył do nas szukając pomocy dla siebie i swojej... przyjaciółki. Czarodziejka zarumieniła się słysząc słowa podziwu dla niej. Zapomniała na chwilę o złości i spuszczając głowę nieśmiało odpowiedziała: - Bogowie wiele nam wskazówek nam ostawiali, trudno by było je zignorowac. A nie sprawdzając czy rzeczywiście to wszystko coś wspólnego z mym przeznaczeniem ma... - podniosła twarz i spojrzała na Amakię - przez całe życie bym się zastanawiała. - Mówisz pani o Maeve, jak mniemam? - zapytał Złocisty, bowiem powoli zaczęły mu się mieszać osoby - A na co cierpieli? - wypalił jakoś nie myśląc że pyta o sprawy osobiste. - Na podagrę - cicho parsknął Herso. Laure obrócił się niby ku Tui, która jawnie bombardowała najemnika wzrokiem za jego ostatnie słowa, jednak jego wzrok dyskretnie pobiegł ku Herso - obserwował go przez chwilę, w momentach gdy najemnik nie spoglądał na niego, poszukując uczuć na jego twarzy. Ten jednak siedział z kamienną twarzą - nie na darmo najemnicy wybrali go na swego reprezentanta; prócz krótkiego rozbawienia nic nie zdawało się go ruszać. - Tak, dla Maeve Talaudrym - odrzekła Amakia. - Jednak nie chciałbym podejmować tego tematu pod jej nieobecność. - I te sny wcale nie są jedynym o czym wiemy! - zaprotestowała naraz Tua udobruchana słowami Amakii i nieobecnością Tyriona - nasza wiedza może i jest skromna, ale mam wrażenie, że bogowie nas kierowali zostawiając nam znaki... Mamy sporo podejrzeń i może łącząc naszą wiedzę uda nam się dojść do tego jaki jest plan naszych wrogów - nieświadomie nacisnęła na ostatnie słowo - Ze snów to mieliśmy jeszcze jeden, który pokazywał nam naszych kolejnych towarzyszy - wskazała ręką na sąsiadujących z nią mężczyzn - i w nim też ujrzeliśmy pewien symbol, który w całej naszej podróży przewinął się kilka razy... Czy mogłabym wam go narysować? Może znacie jego znaczenie? Potrzebuję tylko skrawka pergaminu. - A więc wreszcie raczyliście łaskawie rzec coś od siebie, zamiast próbować nas wykorzystać - z lekką pogardą w głosie rzekł Tyrion, który nie wiadomo kiedy pojawił się w sali, a teraz zasiadł spowrotem na swoim miejscu. Tua śledziła elfa wzrokiem czując jak zgubiona przed chwilą złość znów wraca do niej ogromną falą. - Tak jak powiedziałem - jeśli chcecie coś wiedzieć - pytajcie: jeśli nie wiemy jakie macie pytania, nie będziemy w stanie odpowiedzieć - chłopak spokojnie odwrócił ostrze ataku. - Powiedzcie nam wszystko co wiecie, co może nam pomóc i poratować - szyderczo rzekł Tyrion. - Tak to się u was załatwia, prawda? - Daj spokój - łagodnie rzekła Amakia. - Zmuszanie ich do mówienia nie pomoże Tristiilowi, skoro mówić nie chcą, a rozwiązanie ich problemów mu nie zaszkodzi. - Zdawało mi się, że my do Levelionu walczyc jedziemy i pomocy nam trzeba, by byc może przed powstaniem Urgula całe Królestwo uratować! - nie wytrzymała już czarodziejka. Ostatnie słowa powiedziała już nieco bardziej podniesionym głosem. - Wystarczy - powiedział Aesdil stanowczo - zadajcie pytania, proszę, to odpowiemy, nie kryjąc szczegółów. Wiemy że w spisek zaangażowały się w jakiś sposób drowy - ze zdobytych na nich listów dowiedzieliśmy się że Stick wybrał się do Pyłów. Może to Wam coś mówi? Jeśli chcecie przytoczę treść tych listów. Nie omijając nawet fragmentu o wróżu, choć takowi mieszkający w Królestwie nie sprawiają na mnie najlepszego wrażenia - Laure spróbował żartu, zapewne marnego. - Widzisz - starczyło ich po ludzku sprowokować i PATRZ, ile mają do powiedzenia - triumfalnie rzekł do Amakii meżczyzna. - A twoją dyplomację zwyczajnie ignorowali. - po czym odwrócił się do Laurego, marszcząc brwi. - Nie wiem na kogo trafiłeś, mości smoku, ale nasi wróżbici są najwyższej próby i tylko potężna magia, jak - przykładowo - ta chroniąca Elethienę, świątynie Corellona lub Levelion jest w stanie zakłócić ich zdolności. - Cieszę się panie że potwierdziłem Twoją znajomość ludzkiej natury - powiedział szybko Laure próbując powstrzymać spodziewany wybuch Tui - i wybuch gorąca na policzkach - Szkoda że nie zapytałeś o to co Cię interesuje wcześniej, szczególnie że niespecjalnie wierzyłeś w nasze szanse od początku rozmowy. Tym niemniej, tak jak powiedziałem - pytaj. A co do zdolności wróżbitów - znakomicie się składa że są tak dobrzy i jeśli pozwolicie będę miał prywatną sprawę po zakończeniu spotkania - ucieszył się i skinął głową Tyrionowi, wskazując że trzyma go za słowo. Tyrion zgrzytnął zębami, bardziej niż chętny przytoczyć wymijające odpowiedzi ludzi - bez związku niemal z ostatnimi słowami Tui i Laure - oraz ich “szczegółowe” pytania, sprowadzające się do “mówcie co wiecie o czymkolwiek co się przyda”, na szczęście wyprzedziła go Amakia, dzwoniąc niewielkim dzwonkiem, który nagle pojawił się w jej dłoni. Na ten dźwięk w sali pojawiła się młoda elfka, która na polecenie Starszej przyniosła Tui papier, pióro i atrament, oraz grzane wino dla wszystkich, ponieważ w dużej sali było dość chłodno. Czarodziejka bez słowa wzięła przybory piśmiennicze. Wciąż się w niej gotowało, ale starała się opanować i nie odpowiadać na prowokacje Tyriona. W końcu to oni szukali informacji i pomocy. Cóż z tego, że robią to by uratować całe Królestwo? To ich przeznaczenie, a gdy zginął podczas jego wypełniania... nie będzie to już ich sprawa. Zaczęła z pamięci rysować śniący im się symbol, gdy skończyła, pokazała kartkę Starszyźnie.Amakia przyjrzała się symbolowi i z westchnieniem podała towarzyszom. Korzystając z chwili przerwy Aesdil uśmiechnął się rozbrajająco do Tyriona: - Zapewne tę rozmowę należało rozpocząć inaczej. Ale zrozumcie i nas - nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać przybywając tutaj. Będąc przybyszem spoza Królestwa widzę jaki lęk wzbudza sama nazwa Pyłów. Nie wiedzieliśmy czy słysząc wzmiankę o celu naszej wyprawy nie wyślecie nas na przykład do Fetha, stąd i nasza rezerwa. Z Waszej strony istnieje chęć pomocy - powiedział być może na wyrost, ale zdeterminowany by spotkanie nie skończyło się na słownych przepychankach czy wręcz kłótni - ostatnio takowych zaznał wystarczająco dużo - a nam przyda się każdy strzęp informacji, takich chociażby o jakie pyta mości Silvercrossbow. A i Wasze trzeźwe spojrzenie może wyłuskać z tego co wiemy coś na co do tej pory nie zwróciliśmy uwagi. - Amakia rzekła przecież wyraźnie: póki nie wiemy z czym przybywacie, dalsze informacje wprowadzą wam jedynie zamęt. - rzekł Ymiel. - Z pierwszych słów sir Raydgasta zaś mogliśmy wnosić, iż ścigacie przestępców, co nijak się ma przecież do wieszczych snów pani Tui. Rzeczesz o zaufaniu - skąd my więc mieliśmy wiedzieć, że nie podążacie do Levelionu w zdrożnym, grabieżczym celu? Słowa kapłana mądre były, lecz równocześnie na tyle ogólne, byśmy nic z nich wybrać nie mogli - odsunął się na oparcie krzesła. - Myślicie, że jesteście pierwszymi, którzy mrok i zło przesycające Levelion chcą rozpędzić? Przed dekady przez nasze miasto przechodziło wiele oddziałów magów, paladynów, najemników czy kapłanów, wszyscy z pieśnią na ustach, mieczem w ręku i wiarą w sercu. Póki jednak właściwy czas nie nadszedł, nic nie mogli uczynić - rzekł ze smutkiem. - A gdybyśmy zachęcali do tego, jeno współwinni byśmy byli porażki. Dopiero gdy bogowie dali znak - skinął w stronę Tui. - jest szansa na zwycięstwo. - Bo ja ścigam przestępców z Iulusem, kapłanem Tyra, a oni jadą tropem swych wizji.- odparł paladyn krótko i spokojnym tonem głosu. Przez chwilę spoglądał na Tuę, nim rzekł.- Połączył nas ten sam kierunek podróży... a i być może przeznaczenie. Uśmiechnął się kwaśno.- Nie zamierzam rzucać się z motyką na słońce. Mroku z Pyłów nie chcę przepędzać i pewnikiem nie potrafię. Chcę się jeno upewnić, że ten mrok nie rozprzestrzeni się dalej, za sprawą głupców żądnych potęgi, którzy udali się tam przede mną. - Tak się składa że osoba przestępcy ściganego przez tych dwóch mężów jest najpewniej tą samą która odpowiedzialna jest - mniej lub bardziej bezpośrednio - za obudzenie upiora czy … czegokolwiek w Pyłach - powiedział Laure nieco niepewnie, jak zawsze gdy rozmowa schodziła na tematy przeznaczenia i wyroków boskich. Nie dla niego to było. Wyciąganie wniosków z listów było dla niego jak najbardziej w porządku, no, nawet jakaś interpretacja snów również. Bogom nie zamierzał zawracać głowy i miał nadzieję, że zwrócą tą uprzejmość. Zamiast wdawać się w dalsze dywagacje przysiadł nad pergaminem i pisał w pośpiechu.
__________________ "A może zmieszamy wszystko razem i zobaczymy co się stanie?" |