Ślepiec
Niczym wiatru błogie tchnienie
Twe dłonie co me blizny muskają
Dają wolność od bólu
Lecz głębokie, wciąż ranią
Ogniem goreją, palą
Duszy spać nie dają...
W tego smutku głębinach
nie widać końca
Niczym w studni co ściany sie walą
grzebiąc za życia
Na dnie, w ciemności szukam końca
Światło tysiąca świec jej nie przebije
Gdyż ślepym wzrokiem spogląda
Nie widzi końca ciemności
Ślepiec na własne życzenie
Zraniony, się błąka
Klnie we łzach
Na przeszkody, gruzy własnych marzeń
Ranią nieubłaganie
Bo ślepiec ślepy nie zdoła
Wydostać się z błędnego koła
__________________ W myśleniu najbardziej przeszkadzały im głowy. |